- KUBIAKI WSTAWAĆ! - Kurek postanowił urządzić nam miłą pobudkę wydzierając się z całej mocy.
- Hdfhjdfhlsu,co? - ukryłam głowę w poduszce.
- Dobra, już nic - odpowiedział zbywając mnie Bartek.
Sobota. Kolejny dzień Memoriału Wagnera i mecz z Niemcami. Powinniśmy ich rozstrzelać, ale nie można lekceważyć żadnego przeciwnika.
Leżałam odwrócona plecami do Michała, który nadal spał oplatając mnie ramieniem. Na początku chciałam wydostać się z jego uścisku, ale lekki to on nie jest, więc zrezygnowana przymknęłam oczy z powrotem. Słyszałam Kurka kręcącego się po pokoju, który po chwili gdzieś wyszedł. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie.
- Michał - szturchnęłam go łokciem. Ani drgnął. - Misiek - powtórzyłam czynność. - KUBIAK KRADNĄ CI AUTO! - wydarłam się, a Michał tylko lekko się uśmiechnął.
- I po co krzyczysz? Przecież nie śpię - przeciągnął się, a uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy.
- Jesteś wredny, wiesz? - wymierzyłam w niego palcem. - Męczyłam się dobre 15 minut, żeby cię obudzić, a ty mnie wkręcałeś. I w dodatku przydusiłeś mnie grubasie.
- Nie mów, że było ci źle - zaśmiał się siadając na łóżku.
- Weź, bo to dziwnie brzmi - popatrzyłam na niego i pobiegłam do łazienki.
- No co się na mnie patrzysz?! - Kubiak szybko zareagował, kiedy Bartek obdarzył go podejrzliwym spojrzeniem.
- Ja nie wnikam co wy tam robiliście jak spałem.
- Nie wnikaj, bo wsiąkniesz - rzuciłam w Bartka piłką.
- Nie ucz ojca dzieci robić - odgryzł się Kurek odrzucając mi Mikasę.
- Mocą bożą strąć do piekła amen - spojrzałam w górę. - Nie rzucaj moim dzieckiem Zawór...OLA! - dojrzałam na trybunach blondynkę i od razu rzuciłam się biegiem w jej stronę.
perspektywa siatkarzy
Sobota. Kolejny dzień Memoriału Wagnera i mecz z Niemcami. Powinniśmy ich rozstrzelać, ale nie można lekceważyć żadnego przeciwnika.
Leżałam odwrócona plecami do Michała, który nadal spał oplatając mnie ramieniem. Na początku chciałam wydostać się z jego uścisku, ale lekki to on nie jest, więc zrezygnowana przymknęłam oczy z powrotem. Słyszałam Kurka kręcącego się po pokoju, który po chwili gdzieś wyszedł. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie.
- Michał - szturchnęłam go łokciem. Ani drgnął. - Misiek - powtórzyłam czynność. - KUBIAK KRADNĄ CI AUTO! - wydarłam się, a Michał tylko lekko się uśmiechnął.
- I po co krzyczysz? Przecież nie śpię - przeciągnął się, a uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy.
- Jesteś wredny, wiesz? - wymierzyłam w niego palcem. - Męczyłam się dobre 15 minut, żeby cię obudzić, a ty mnie wkręcałeś. I w dodatku przydusiłeś mnie grubasie.
- Nie mów, że było ci źle - zaśmiał się siadając na łóżku.
- Weź, bo to dziwnie brzmi - popatrzyłam na niego i pobiegłam do łazienki.
"Wiem, ze jutro też chcę obudzić się widząc Twój uśmiech".
perspektywa Michała
Ledwo powstrzymywałem się od śmiechu czując jak Lilka walczy z wydostaniem się z mojego uścisku. Oczywiście nie spałem już od momentu, kiedy Bartek urządził nam pobudkę. Chciałem się trochę z nią podroczyć i udało mi się. Jej mina była bezcenna.
Dochodzi 8.30, najwyższa pora wstawać, bo wkrótce rozruch.
Zwlokłem się z łóżka i powędrowałem w kierunku łazienki.
perspektywa Lilki
Odziana w malinowy szlafrok stałam przed lustrem myjąc zęby. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Odejdź Kurek, myję się - wybełkotałam zostawiając na lustrze kropki po paście. Szybko urwałam papierowy ręcznik i starałam pozbyć się zabrudzenia.
- To ja, Michał. Szybciej tam. Pragnę wolnej łazienki za 3 minuty - ponaglił mnie Kubiak.
- A co to jest, koncert życzeń? - przerwałam szczotkowanie patrząc w lustro i wyczekując odpowiedzi.
- Jak się spóźnię na rozruch to będzie na ciebie - odpowiedział Kubiak zza drzwi. Głośno westchnęłam załamując ręce i przekręciłam zamek w drzwiach.
- Właź - zaprosiłam siatkarza do środka. Kubiak przystanął obok mnie i nałóżył pastę na szczoteczkę.
- Posuń się - powiedział chcąc umyć zęby.
- Nje, bło a mye - odrzekłam ze szczoteczką w ustach.
- Rozruch - przypomniał Michał uśmiechając się z satysfakcją.
- Dobra, już wychodzę - pośpiesznie przepłukałam usta. - Żegnaj, misiu, niech wycisnę Ci na pysiu pożegnalny, czuły cmok! - zaśpiewałam zamykając drzwi. Odpowiedział mi śmiech Michała.
W pokoju przebrałam się i z racji tego, że do porannego rozciągania chłopaków zostało jeszcze trochę czasu udałam się do pokoju Ignaczaka. Już przed drzwiami dobiegł mnie śpiew libero.
- Krzychu wyjesz jak upiór w operze - stwierdziłam wchodząc do środka. Zastałam Krzyśka biegającego między łazienką, a pokojem. Żygadło siedział na łóżku czekając, aż nasz szanowny libero się ogarnie.
- Jesteś ostrą zawodniczką, masz co chcesz, możesz wszystko - Igła zarapował w moim kierunku.
- Brak żelu na włosach - zmierzyłam jego czuprynę.
- Nie było czasu - Krzyś machnął ręką wrzucając do torby nakolanniki i wyszliśmy z pokoju. Powędrowaliśmy przez hotel, gdzie czekał już na nas autobus. Szybko znaleźliśmy się pod halą.
Siatkarze wiązali buty, przyniesiono wodę i sprzęt potrzebny na poranny trening. W między czasie robiłam zdjęcia i pilnowałam, aby każdy otrzymał swoją butelkę, witaminy i ręcznik. Jak ja o nich dbam!
Zati odbijał o parkiet piłkę, a ja postanowiłam mu ją odebrać. Schowałam Mikasę pod koszulkę i zaczęłam uciekać.
- Wyrwał w ciąży! - krzyknął Kurek odrywając się od sznurowania adidasów.- No co się na mnie patrzysz?! - Kubiak szybko zareagował, kiedy Bartek obdarzył go podejrzliwym spojrzeniem.
- Ja nie wnikam co wy tam robiliście jak spałem.
- Nie wnikaj, bo wsiąkniesz - rzuciłam w Bartka piłką.
- Nie ucz ojca dzieci robić - odgryzł się Kurek odrzucając mi Mikasę.
- Mocą bożą strąć do piekła amen - spojrzałam w górę. - Nie rzucaj moim dzieckiem Zawór...OLA! - dojrzałam na trybunach blondynkę i od razu rzuciłam się biegiem w jej stronę.
perspektywa siatkarzy
- Ola, Lilka, ojej jak słit - Piotrek zaczął parodiować zachowanie dziewczyn.
- Fajnie, że Olka przyjechała. Mamy trochę spokoju od szatańskiego pomiotu - odetchnął Kurek.
- Mnie nie chodzi o to, że Lila mi przeszkadza, wręcz przeciwnie - uśmiechnął się Nowakowski. - Ola sobie z nią pogada w końcu, bo ciągle marudzi, że nigdzie nie wychodzi, nie spotyka się z przyjaciółmi.
- Uważaj Pit, bo jak Lilka ci nakręci żonę to jeszcze Olka od ciebie ucieknie - zaśmiał się Kubiak.
- Spłacam jej kredyt na meble do kuchni, więc na razie nie mam się czego bać - odparł wyluzowany Piotr.
perspektywa Lilki
Zeszłyśmy z Olą na dół, do chłopaków.
- Co ty tu w ogóle robisz? - Nowakowska nadal nie mogła zrozumieć jak znalazłam się w Płocku. Siedziałyśmy na krzesełkach rezerwowych, a obok nas Kurek obkładał lodem kolano. Reszta rozciągała się.
- W pracy jestem - pomachałam jej przed nosem aparatem.
- Taaa, przyjechała za Kubiakiem - syknął Bartek.
- Siejesz propagandę - zbyłam go nawet się nie odwracając. - No i ten... - powróciłam do rozmowy z Olką.
po meczu Polska - Niemcy 3:0, hotel
- JA-STRZĘ-BIE! JA-STRZĘ-BIE! - przechadzałam się holem, gdzie siatkarze gromadzili właśnie pranie.
- Dobrze się czujesz? - Ignaczak stanął mi na drodze.
- JA-STRZĘ-BIE! - poszłam dalej.
Zapukałam do drzwi pokoju Piotrka, w którym chwilowo zatrzymała się Ola Nowakowska.
- Aleksandra En proszona na sok marchwiowy - wyciągnęłam dziewczynę za rękę z pokoju.
- Gdzie idziecie? Ja też chcę - jęknął Piotrek.
- Ola bierz małżonka i lecim - zakomenderowałam i wbiliśmy do mojego pokoju. To co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. - O kurwa - stanęłam jak wryta. - Zapraszałam tylko Olkę i Piotrka a nie pół Reprezentacji - omijałam porozwalanych po całym pokoju siatkarzy. - Kurek! Nie miałeś kiedy zorganizować gry w pokera?! Tu jest tłoczno jak na dożynkach, albo w buszu od Hoop Coli.
- Przesadzasz - przyjmujący wyłożył kilka kart.
- Przesadzać to można kwiatki - zajrzałam w karty Bartosza. - Łee - wyśmiałam jego komplet. Zawór posłał mi mordercze spojrzenie.
- Kuraś i tak byś przegrał, więc odpuść - powiedział Jarski.
- Duparyża. Gramy jeszcze raz. Wyrwał out.
- Jestem u siebie Bartuś. Przecież śpimy razem, nie? - drażniłam go.
- Ty sobie śpisz z Michałem, a mnie to nawet nie przytulisz - Kurek zrobił smutną minę.
- Kto by cię tam chciał - krzyknął Kubiak, który siedział gdzieś w rogu z Ignaczakiem.
- Ranisz - Kurek odwrócił głowę.
Po wygranym meczu chłopaki mieli naprawdę świetny humor. Może aż za bardzo, bo nawet nie mogłam na spokojnie pogadać sobie z Olką.
Siedziałyśmy ściśnięte między Piotrkiem, Igłą.
- Co teraz porabiasz w tym Rzeszowie? - blondynka ściskała w ręku szklankę z sokiem marchwiowym.
- Wywiało mnie do ruskich - na jej twarzy malowało się przeogromne zdziwienie.
- Jakim cudem? I nic nie powiedziałaś? Zniknęłaś bez żadnego pożegnania - dziewczyna zaczęła się denerwować. - Spierdoliłaś - dodała ciszej na co obie się zaśmiałyśmy.
- Tak wyszło - upiłam łyk soku, aby uniknąć wyjaśnień.
- Rozumiem, że grasz tam w siatkówkę - stwierdziła Nowakowska. - Opowiadaj jak tam - usiadła wygodniej oczekując odpowiedzi.
- Czasem mam wrażenie, że cofnęłam się w czasie, bo piszę hieroglifami - przewróciłam oczami na samo wspomnienie rysowania krzoczków w zeszyciku. - A poza tym to poznałam fajnych ludzi, mam miłych współlokatorów i jakoś się układa. Niedługo zacznie się sezon i zrobi się trochę poważniej.
- A facet, miłość, no wiesz te sprawy - teraz to zaczęłyśmy już szeptać.
- Nie ogarniam - byłam zdezorientowana.
- Ja myślałam, że ty coś z Kubiakiem kręcisz po tym Sylwestrze. Z resztą Piotrek mówił, że...
- Koko dżambo - zaśmiałam się głośno kładąc się na plecy, co skutkowało spojrzeniami siatkarzy. - Co się gapicie? Znajdźcie sobie jakiś inny obiekt, czy coś - wstałam i wyszłam z pokoju. Szłam holem z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Usłyszałam za sobą kroki.
- Lila czekaj, ja ci nie odpuszczę - Olka stanęła przede mną. - Wiem, że coś jest na rzeczy. Widzę. Ślepa nie jestem!
- Dobra, chcesz wiedzieć? - zapytałam retorycznie. - Spierdoliłam, jak trafnie dostrzegłaś, do Kazania bo chciałam oderwać się od Michała, pozwolić być mu szczęśliwym z Moniką. Próbowałam wielu rzeczy. Pozbyłam się jego numeru telefonu, pozwoliłam podrywać się Andersonowi i sama z nim flirtowałam, parę razy spotkałam się z przyjacielem Maksima, szorowałam Domestosem wannę i chuj. Niech ten Memoriał się już skończy, niech skończy się pieprzony wrzesień, dzisiaj jest rocznica śmierci mojego taty, wiesz? 7 lat minęło. Jutro gramy o złoto, a... - gadałam jak nakręcona, a mój głos drżał.
- Spokojnie - Olka chwyciła mnie na ramiona, kiedy dostrzegła łzy w moich oczach. Wzięłam głęboki oddech, aby wyrzucić z siebie nagromadzone emocje.
- Daj mi Nutellę, bo nie ręczę za siebie - weszłyśmy do pokoju, gdzie stacjonowała Ola. Wyjęła coś z torebki i podsunęła mi pod nos. - O nie! Tfu, tfu. Monte!!!
Odprowadziłam Nowakowską przed hotel skąd zabrała ją taksówka. Niestety Ola musi już dziś w nocy wrócić do Rzeszowa, bo praca, studia sretetete.
Gdy wróciłam do pokoju zastałam tam Kubiego ślęczącego nad krzyżówką i Kurka w samym ręczniku, który wymachiwał koszulą i śpiewał.
- Motylem jestem nananana!!!
- Czy ktoś tu śpiewa, że jest debilem?
- Motylem - puknął mnie w czoło przechodząc obok.
- Debilem jesteś nananana! - wydarłam się rzucając na łóżko. Wtem Kubiak wyłonił nos zza gazety.
- Lila odwiedzę cię jak będziesz w szpitalu - stwierdził Michał.
- Jakim szpitalu?
- Psychiatrycznym - nie do końca dotarło do mnie co powiedział i chyba to zauważył, bo zmienił temat. - Co to jest na 9 liter i jest częścią mowy?
- C-z-a-s-o... - zaczęłam odliczać na palcach. - Czasownik.
- O, dzięki - Kubiak zapisał rozwiązanie. - Chodź tu to mi pomożesz - przysunęłam się do niego i tak jak on wbiłam wzrok w krzyżówkę. Pasjonujące zajęcie...
Tak wyszło, że przysnęło się nam nad gazetą. Bywa. Znów spaliśmy przylepieni do siebie. Bywa razy dwa ; >
- Michał nie załamuj mnie - Kurek padł ryjem na łóżko, kiedy siatkarze opuścili pokój i zostali tylko on i Kubiak.
- Co zrobiłem? - Kubiak spojrzał niezrozumiale na kumpla.
- A właśnie - odparł Bartek. - Może czego nie zrobiłeś...
- Kuraś nie kręć jak gestapo Żydem - Michał wyciągnął z szuflady jakieś pismo o motoryzacji.
- Powiesz jej w końcu, czy ja mam to zrobić? Nie mów, że "ona jest tam, ja tu...nic z tego nie będzie", albo "różnimy się, nie wyjdzie nam". Klasyka kłamstw facetów : nic nie piłem i to tylko koleżanka. Przeciwieństwa się przyciągają i wy jesteście tego niezbitym dowodem. Poza tym to kobieta nie sypia z mężczyzną, do którego nic nie czuje. - na te słowa Michał w końcu zaczął słuchać tego co mówi Kurek.
- Może z nią pogadam, ale najpierw muszę załatwić parę spraw.
- Myślałem, że z Moniką cię nic nie łączy.
- Bo to prawda - Kubiak zaśmiał się. - Niestety to do niej nie dociera i tu zaczynają się schody.
- Dwie dziewczyny - Bartosz zaczął głośno myśleć. - Jedna cię chce, albo i nawet prześladuje, a druga trzyma na dystans. Ty tej pierwszej nie chcesz, ale szalejesz za tą drugą. Jezus Maryjo! Jaki mindfuck!
- Dzięki Bartek, potrafisz pocieszyć - zironizował Michał.
Nie odkładaj mnie na potem bo…potem mnie już nie będzie.
_________________________________________________________________ Cześć ; )
Ogłoszenia parafialne:
- witam nowe czytelniczki ; *
- i nie wiem co dalej napisać
- ale coś napiszę
- a więc
- zapraszam na tego bloga http://impossible-its-true.blogspot.com/
Czytajcie rozdział w pokoju Chrystusa, Ament.
- Gdzie idziecie? Ja też chcę - jęknął Piotrek.
- Ola bierz małżonka i lecim - zakomenderowałam i wbiliśmy do mojego pokoju. To co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. - O kurwa - stanęłam jak wryta. - Zapraszałam tylko Olkę i Piotrka a nie pół Reprezentacji - omijałam porozwalanych po całym pokoju siatkarzy. - Kurek! Nie miałeś kiedy zorganizować gry w pokera?! Tu jest tłoczno jak na dożynkach, albo w buszu od Hoop Coli.
- Przesadzasz - przyjmujący wyłożył kilka kart.
- Przesadzać to można kwiatki - zajrzałam w karty Bartosza. - Łee - wyśmiałam jego komplet. Zawór posłał mi mordercze spojrzenie.
- Kuraś i tak byś przegrał, więc odpuść - powiedział Jarski.
- Duparyża. Gramy jeszcze raz. Wyrwał out.
- Jestem u siebie Bartuś. Przecież śpimy razem, nie? - drażniłam go.
- Ty sobie śpisz z Michałem, a mnie to nawet nie przytulisz - Kurek zrobił smutną minę.
- Kto by cię tam chciał - krzyknął Kubiak, który siedział gdzieś w rogu z Ignaczakiem.
- Ranisz - Kurek odwrócił głowę.
Po wygranym meczu chłopaki mieli naprawdę świetny humor. Może aż za bardzo, bo nawet nie mogłam na spokojnie pogadać sobie z Olką.
Siedziałyśmy ściśnięte między Piotrkiem, Igłą.
- Co teraz porabiasz w tym Rzeszowie? - blondynka ściskała w ręku szklankę z sokiem marchwiowym.
- Wywiało mnie do ruskich - na jej twarzy malowało się przeogromne zdziwienie.
- Jakim cudem? I nic nie powiedziałaś? Zniknęłaś bez żadnego pożegnania - dziewczyna zaczęła się denerwować. - Spierdoliłaś - dodała ciszej na co obie się zaśmiałyśmy.
- Tak wyszło - upiłam łyk soku, aby uniknąć wyjaśnień.
- Rozumiem, że grasz tam w siatkówkę - stwierdziła Nowakowska. - Opowiadaj jak tam - usiadła wygodniej oczekując odpowiedzi.
- Czasem mam wrażenie, że cofnęłam się w czasie, bo piszę hieroglifami - przewróciłam oczami na samo wspomnienie rysowania krzoczków w zeszyciku. - A poza tym to poznałam fajnych ludzi, mam miłych współlokatorów i jakoś się układa. Niedługo zacznie się sezon i zrobi się trochę poważniej.
- A facet, miłość, no wiesz te sprawy - teraz to zaczęłyśmy już szeptać.
- Nie ogarniam - byłam zdezorientowana.
- Ja myślałam, że ty coś z Kubiakiem kręcisz po tym Sylwestrze. Z resztą Piotrek mówił, że...
- Koko dżambo - zaśmiałam się głośno kładąc się na plecy, co skutkowało spojrzeniami siatkarzy. - Co się gapicie? Znajdźcie sobie jakiś inny obiekt, czy coś - wstałam i wyszłam z pokoju. Szłam holem z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Usłyszałam za sobą kroki.
- Lila czekaj, ja ci nie odpuszczę - Olka stanęła przede mną. - Wiem, że coś jest na rzeczy. Widzę. Ślepa nie jestem!
- Dobra, chcesz wiedzieć? - zapytałam retorycznie. - Spierdoliłam, jak trafnie dostrzegłaś, do Kazania bo chciałam oderwać się od Michała, pozwolić być mu szczęśliwym z Moniką. Próbowałam wielu rzeczy. Pozbyłam się jego numeru telefonu, pozwoliłam podrywać się Andersonowi i sama z nim flirtowałam, parę razy spotkałam się z przyjacielem Maksima, szorowałam Domestosem wannę i chuj. Niech ten Memoriał się już skończy, niech skończy się pieprzony wrzesień, dzisiaj jest rocznica śmierci mojego taty, wiesz? 7 lat minęło. Jutro gramy o złoto, a... - gadałam jak nakręcona, a mój głos drżał.
- Spokojnie - Olka chwyciła mnie na ramiona, kiedy dostrzegła łzy w moich oczach. Wzięłam głęboki oddech, aby wyrzucić z siebie nagromadzone emocje.
- Daj mi Nutellę, bo nie ręczę za siebie - weszłyśmy do pokoju, gdzie stacjonowała Ola. Wyjęła coś z torebki i podsunęła mi pod nos. - O nie! Tfu, tfu. Monte!!!
godz. 22:05
Odprowadziłam Nowakowską przed hotel skąd zabrała ją taksówka. Niestety Ola musi już dziś w nocy wrócić do Rzeszowa, bo praca, studia sretetete.
Gdy wróciłam do pokoju zastałam tam Kubiego ślęczącego nad krzyżówką i Kurka w samym ręczniku, który wymachiwał koszulą i śpiewał.
- Motylem jestem nananana!!!
- Czy ktoś tu śpiewa, że jest debilem?
- Motylem - puknął mnie w czoło przechodząc obok.
- Debilem jesteś nananana! - wydarłam się rzucając na łóżko. Wtem Kubiak wyłonił nos zza gazety.
- Lila odwiedzę cię jak będziesz w szpitalu - stwierdził Michał.
- Jakim szpitalu?
- Psychiatrycznym - nie do końca dotarło do mnie co powiedział i chyba to zauważył, bo zmienił temat. - Co to jest na 9 liter i jest częścią mowy?
- C-z-a-s-o... - zaczęłam odliczać na palcach. - Czasownik.
- O, dzięki - Kubiak zapisał rozwiązanie. - Chodź tu to mi pomożesz - przysunęłam się do niego i tak jak on wbiłam wzrok w krzyżówkę. Pasjonujące zajęcie...
Tak wyszło, że przysnęło się nam nad gazetą. Bywa. Znów spaliśmy przylepieni do siebie. Bywa razy dwa ; >
godzinę wcześniej
- Michał nie załamuj mnie - Kurek padł ryjem na łóżko, kiedy siatkarze opuścili pokój i zostali tylko on i Kubiak.
- Co zrobiłem? - Kubiak spojrzał niezrozumiale na kumpla.
- A właśnie - odparł Bartek. - Może czego nie zrobiłeś...
- Kuraś nie kręć jak gestapo Żydem - Michał wyciągnął z szuflady jakieś pismo o motoryzacji.
- Powiesz jej w końcu, czy ja mam to zrobić? Nie mów, że "ona jest tam, ja tu...nic z tego nie będzie", albo "różnimy się, nie wyjdzie nam". Klasyka kłamstw facetów : nic nie piłem i to tylko koleżanka. Przeciwieństwa się przyciągają i wy jesteście tego niezbitym dowodem. Poza tym to kobieta nie sypia z mężczyzną, do którego nic nie czuje. - na te słowa Michał w końcu zaczął słuchać tego co mówi Kurek.
- Może z nią pogadam, ale najpierw muszę załatwić parę spraw.
- Myślałem, że z Moniką cię nic nie łączy.
- Bo to prawda - Kubiak zaśmiał się. - Niestety to do niej nie dociera i tu zaczynają się schody.
- Dwie dziewczyny - Bartosz zaczął głośno myśleć. - Jedna cię chce, albo i nawet prześladuje, a druga trzyma na dystans. Ty tej pierwszej nie chcesz, ale szalejesz za tą drugą. Jezus Maryjo! Jaki mindfuck!
- Dzięki Bartek, potrafisz pocieszyć - zironizował Michał.
Nie odkładaj mnie na potem bo…potem mnie już nie będzie.
_________________________________________________________________ Cześć ; )
Ogłoszenia parafialne:
- witam nowe czytelniczki ; *
- i nie wiem co dalej napisać
- ale coś napiszę
- a więc
- zapraszam na tego bloga http://impossible-its-true.blogspot.com/
Czytajcie rozdział w pokoju Chrystusa, Ament.