niedziela, 29 września 2013

26. "Bo chciał ją każdy, a nie miał jej nikt…".

7. 09. 2013 r. , Płock
muzyka 

- KUBIAKI WSTAWAĆ! - Kurek postanowił urządzić nam miłą pobudkę wydzierając się z całej mocy. 
- Hdfhjdfhlsu,co? - ukryłam głowę w poduszce. 
- Dobra, już nic - odpowiedział zbywając mnie Bartek.

Sobota. Kolejny dzień Memoriału Wagnera i mecz z Niemcami. Powinniśmy ich rozstrzelać, ale nie można lekceważyć żadnego przeciwnika. 

Leżałam odwrócona plecami do Michała, który nadal spał oplatając mnie ramieniem. Na początku chciałam wydostać się z jego uścisku, ale lekki to on nie jest, więc zrezygnowana przymknęłam oczy z powrotem. Słyszałam Kurka kręcącego się po pokoju, który po chwili gdzieś wyszedł. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie.
- Michał - szturchnęłam go łokciem. Ani drgnął. - Misiek - powtórzyłam czynność. - KUBIAK KRADNĄ CI AUTO! - wydarłam się, a Michał tylko lekko się uśmiechnął. 
- I po co krzyczysz? Przecież nie śpię - przeciągnął się, a uśmiech nadal nie schodził mu z twarzy.
- Jesteś wredny, wiesz? - wymierzyłam w niego palcem. - Męczyłam się dobre 15 minut, żeby cię obudzić, a ty mnie wkręcałeś. I w dodatku przydusiłeś mnie grubasie. 
- Nie mów, że było ci źle - zaśmiał się siadając na łóżku.
- Weź, bo to dziwnie brzmi - popatrzyłam na niego i pobiegłam do łazienki.


"Wiem, ze jutro też chcę obudzić się widząc Twój uśmiech".
 
perspektywa Michała

Ledwo powstrzymywałem się od śmiechu czując jak Lilka walczy z wydostaniem się z mojego uścisku. Oczywiście nie spałem już od momentu, kiedy Bartek urządził nam pobudkę. Chciałem się trochę z nią podroczyć i udało mi się. Jej mina była bezcenna. 
Dochodzi 8.30, najwyższa pora wstawać, bo wkrótce rozruch.
Zwlokłem się z łóżka i powędrowałem w kierunku łazienki. 

perspektywa Lilki

Odziana w malinowy szlafrok stałam przed lustrem myjąc zęby. Usłyszałam pukanie do drzwi. 
- Odejdź Kurek, myję się - wybełkotałam zostawiając na lustrze kropki po paście. Szybko urwałam papierowy ręcznik i starałam pozbyć się zabrudzenia.
- To ja, Michał. Szybciej tam. Pragnę wolnej łazienki za 3 minuty - ponaglił mnie Kubiak.
- A co to jest, koncert życzeń? - przerwałam szczotkowanie patrząc w lustro i wyczekując odpowiedzi.
- Jak się spóźnię na rozruch to będzie na ciebie - odpowiedział Kubiak zza drzwi. Głośno westchnęłam załamując ręce i przekręciłam zamek w drzwiach. 
- Właź - zaprosiłam siatkarza do środka. Kubiak przystanął obok mnie i nałóżył pastę na szczoteczkę. 
- Posuń się - powiedział chcąc umyć zęby.
- Nje, bło a mye - odrzekłam ze szczoteczką w ustach.
- Rozruch - przypomniał Michał uśmiechając się z satysfakcją.
- Dobra, już wychodzę - pośpiesznie przepłukałam usta. - Żegnaj, misiu, niech wycisnę Ci na pysiu pożegnalny, czuły cmok! - zaśpiewałam zamykając drzwi. Odpowiedział mi śmiech Michała.
W pokoju przebrałam się i z racji tego, że do porannego rozciągania chłopaków zostało jeszcze trochę czasu udałam się do pokoju Ignaczaka. Już przed drzwiami dobiegł mnie śpiew libero.
- Krzychu wyjesz jak upiór w operze - stwierdziłam wchodząc do środka. Zastałam Krzyśka biegającego między łazienką, a pokojem. Żygadło siedział na łóżku czekając, aż nasz szanowny libero się ogarnie. 
- Jesteś ostrą zawodniczką, masz co chcesz, możesz wszystko - Igła zarapował w moim kierunku.
- Brak żelu na włosach - zmierzyłam jego czuprynę.
- Nie było czasu - Krzyś machnął ręką wrzucając do torby nakolanniki i wyszliśmy z pokoju. Powędrowaliśmy przez hotel, gdzie czekał już na nas autobus. Szybko znaleźliśmy się pod halą.

Siatkarze wiązali buty, przyniesiono wodę i sprzęt potrzebny na poranny trening. W między czasie robiłam zdjęcia i pilnowałam, aby każdy otrzymał swoją butelkę, witaminy i ręcznik. Jak ja o nich dbam!
Zati odbijał o parkiet piłkę, a ja postanowiłam mu ją odebrać. Schowałam Mikasę pod koszulkę i zaczęłam uciekać.
- Wyrwał w ciąży! - krzyknął Kurek odrywając się od sznurowania adidasów.
- No co się na mnie patrzysz?! - Kubiak szybko zareagował, kiedy Bartek obdarzył go podejrzliwym spojrzeniem. 
- Ja nie wnikam co wy tam robiliście jak spałem.
- Nie wnikaj, bo wsiąkniesz - rzuciłam w Bartka piłką. 
- Nie ucz ojca dzieci robić - odgryzł się Kurek odrzucając mi Mikasę.
- Mocą bożą strąć do piekła amen - spojrzałam w górę. - Nie rzucaj moim dzieckiem Zawór...OLA! - dojrzałam na trybunach blondynkę i od razu rzuciłam się biegiem w jej stronę.



perspektywa siatkarzy

- Ola, Lilka, ojej jak słit - Piotrek zaczął parodiować zachowanie dziewczyn.
- Fajnie, że Olka przyjechała. Mamy trochę spokoju od szatańskiego pomiotu - odetchnął Kurek.
- Mnie nie chodzi o to, że Lila mi przeszkadza, wręcz przeciwnie - uśmiechnął się Nowakowski. - Ola sobie z nią pogada w końcu, bo ciągle marudzi, że nigdzie nie wychodzi, nie spotyka się z przyjaciółmi.
- Uważaj Pit, bo jak Lilka ci nakręci żonę to jeszcze Olka od ciebie ucieknie - zaśmiał się Kubiak.
- Spłacam jej kredyt na meble do kuchni, więc na razie nie mam się czego bać - odparł wyluzowany Piotr.

perspektywa Lilki

Zeszłyśmy z Olą na dół, do chłopaków. 
- Co ty tu w ogóle robisz? - Nowakowska nadal nie mogła zrozumieć jak znalazłam się w Płocku. Siedziałyśmy na krzesełkach rezerwowych, a obok nas Kurek obkładał lodem kolano. Reszta rozciągała się.
- W pracy jestem - pomachałam jej przed nosem aparatem.
- Taaa, przyjechała za Kubiakiem - syknął Bartek. 
- Siejesz propagandę - zbyłam go nawet się nie odwracając. - No i ten... - powróciłam do rozmowy z Olką.


po meczu Polska - Niemcy 3:0, hotel

- JA-STRZĘ-BIE! JA-STRZĘ-BIE! - przechadzałam się holem, gdzie siatkarze gromadzili właśnie pranie.
- Dobrze się czujesz? - Ignaczak stanął mi na drodze.
- JA-STRZĘ-BIE! - poszłam dalej.
Zapukałam do drzwi pokoju Piotrka, w którym chwilowo zatrzymała się Ola Nowakowska. 
- Aleksandra En proszona na sok marchwiowy - wyciągnęłam dziewczynę za rękę z pokoju. 
- Gdzie idziecie? Ja też chcę - jęknął Piotrek.
- Ola bierz małżonka i lecim - zakomenderowałam i wbiliśmy do mojego pokoju. To co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. - O kurwa - stanęłam jak wryta. - Zapraszałam tylko Olkę i Piotrka a nie pół Reprezentacji - omijałam porozwalanych po całym pokoju siatkarzy. - Kurek! Nie miałeś kiedy zorganizować gry w pokera?! Tu jest tłoczno jak na dożynkach, albo w buszu od Hoop Coli.
- Przesadzasz - przyjmujący wyłożył kilka kart.
- Przesadzać to można kwiatki - zajrzałam w karty Bartosza. - Łee - wyśmiałam jego komplet. Zawór posłał mi mordercze spojrzenie. 
- Kuraś i tak byś przegrał, więc odpuść - powiedział Jarski.
- Duparyża. Gramy jeszcze raz. Wyrwał out.
- Jestem u siebie Bartuś. Przecież śpimy razem, nie? - drażniłam go.
- Ty sobie śpisz z Michałem, a mnie to nawet nie przytulisz - Kurek zrobił smutną minę.
- Kto by cię tam chciał - krzyknął Kubiak, który siedział gdzieś w rogu z Ignaczakiem.
- Ranisz - Kurek odwrócił głowę.
Po wygranym meczu chłopaki mieli naprawdę świetny humor. Może aż za bardzo, bo nawet nie mogłam na spokojnie pogadać sobie z Olką. 
Siedziałyśmy ściśnięte między Piotrkiem, Igłą.
- Co teraz porabiasz w tym Rzeszowie? - blondynka ściskała w ręku szklankę z sokiem marchwiowym.
- Wywiało mnie do ruskich - na jej twarzy malowało się przeogromne zdziwienie. 
- Jakim cudem? I nic nie powiedziałaś? Zniknęłaś bez żadnego pożegnania - dziewczyna zaczęła się denerwować. - Spierdoliłaś - dodała ciszej na co obie się zaśmiałyśmy.
- Tak wyszło - upiłam łyk soku, aby uniknąć wyjaśnień.
- Rozumiem, że grasz tam w siatkówkę - stwierdziła Nowakowska. - Opowiadaj jak tam - usiadła wygodniej oczekując odpowiedzi.
- Czasem mam wrażenie, że cofnęłam się w czasie, bo piszę hieroglifami - przewróciłam oczami na samo wspomnienie rysowania krzoczków w zeszyciku. - A poza tym to poznałam fajnych ludzi, mam miłych współlokatorów i jakoś się układa. Niedługo zacznie się sezon i zrobi się trochę poważniej.
- A facet, miłość, no wiesz te sprawy - teraz to zaczęłyśmy już szeptać.
- Nie ogarniam - byłam zdezorientowana.
- Ja myślałam, że ty coś z Kubiakiem kręcisz po tym Sylwestrze. Z resztą Piotrek mówił, że...
- Koko dżambo - zaśmiałam się głośno kładąc się na plecy, co skutkowało spojrzeniami siatkarzy. - Co się gapicie? Znajdźcie sobie jakiś inny obiekt, czy coś - wstałam i wyszłam z pokoju. Szłam holem z rękoma skrzyżowanymi na piersi. Usłyszałam za sobą kroki.
- Lila czekaj, ja ci nie odpuszczę - Olka stanęła przede mną. - Wiem, że coś jest na rzeczy. Widzę. Ślepa nie jestem!
- Dobra, chcesz wiedzieć? - zapytałam retorycznie. - Spierdoliłam, jak trafnie dostrzegłaś, do Kazania bo chciałam oderwać się od Michała, pozwolić być mu szczęśliwym z Moniką. Próbowałam wielu rzeczy. Pozbyłam się jego numeru telefonu, pozwoliłam podrywać się Andersonowi i sama z nim flirtowałam, parę razy spotkałam się z przyjacielem Maksima, szorowałam Domestosem wannę i chuj. Niech ten Memoriał się już skończy, niech skończy się pieprzony wrzesień, dzisiaj jest rocznica śmierci mojego taty, wiesz? 7 lat minęło. Jutro gramy o złoto, a... - gadałam jak nakręcona, a mój głos drżał.
- Spokojnie - Olka chwyciła mnie na ramiona, kiedy dostrzegła łzy w moich oczach. Wzięłam głęboki oddech, aby wyrzucić z siebie nagromadzone emocje.
- Daj mi Nutellę, bo nie ręczę za siebie - weszłyśmy do pokoju, gdzie stacjonowała Ola. Wyjęła coś z torebki i podsunęła mi pod nos. - O nie! Tfu, tfu. Monte!!!



godz. 22:05

Odprowadziłam Nowakowską przed hotel skąd zabrała ją taksówka. Niestety Ola musi już dziś w nocy wrócić do Rzeszowa, bo praca, studia sretetete.
Gdy wróciłam do pokoju zastałam tam Kubiego ślęczącego nad krzyżówką i Kurka w samym ręczniku, który wymachiwał koszulą i śpiewał.
- Motylem jestem nananana!!!
- Czy ktoś tu śpiewa, że jest debilem?
- Motylem - puknął mnie w czoło przechodząc obok.
- Debilem jesteś nananana! - wydarłam się rzucając na łóżko. Wtem Kubiak wyłonił nos zza gazety.

- Lila odwiedzę cię jak będziesz w szpitalu - stwierdził Michał.
- Jakim szpitalu?
- Psychiatrycznym - nie do końca dotarło do mnie co powiedział i chyba to zauważył, bo zmienił temat. - Co to jest na 9 liter i jest częścią mowy?
- C-z-a-s-o... - zaczęłam odliczać na palcach. - Czasownik.
- O, dzięki - Kubiak zapisał rozwiązanie. - Chodź tu to mi pomożesz - przysunęłam się do niego i tak jak on wbiłam wzrok w krzyżówkę. Pasjonujące zajęcie...
Tak wyszło, że przysnęło się nam nad gazetą. Bywa. Znów spaliśmy przylepieni do siebie. Bywa razy dwa ; >


godzinę wcześniej

- Michał nie załamuj mnie - Kurek padł ryjem na łóżko, kiedy siatkarze opuścili pokój i zostali tylko on i Kubiak.
- Co zrobiłem? - Kubiak spojrzał niezrozumiale na kumpla.
- A właśnie - odparł Bartek. - Może czego nie zrobiłeś...
- Kuraś nie kręć jak gestapo Żydem - Michał wyciągnął z szuflady jakieś pismo o motoryzacji.
- Powiesz jej w końcu, czy ja mam to zrobić? Nie mów, że "ona jest tam, ja tu...nic z tego nie będzie", albo "różnimy się, nie wyjdzie nam".
Klasyka kłamstw facetów : nic nie piłem i to tylko koleżanka. Przeciwieństwa się przyciągają i wy jesteście tego niezbitym dowodem. Poza tym to kobieta nie sypia z mężczyzną, do którego nic nie czuje. - na te słowa Michał w końcu zaczął słuchać tego co mówi Kurek.
- Może z nią pogadam, ale najpierw muszę załatwić parę spraw.
- Myślałem, że z Moniką cię nic nie łączy.
- Bo to prawda - Kubiak zaśmiał się. - Niestety to do niej nie dociera i tu zaczynają się schody.
- Dwie dziewczyny - Bartosz zaczął głośno myśleć. - Jedna cię chce, albo i nawet prześladuje, a druga trzyma na dystans. Ty tej pierwszej nie chcesz, ale szalejesz za tą drugą. Jezus Maryjo! Jaki mindfuck!
- Dzięki Bartek, potrafisz pocieszyć - zironizował Michał.



Nie odkładaj mnie na potem bo…potem mnie już nie będzie.
 _________________________________________________________________                                                  Cześć ; )
Ogłoszenia parafialne:

- witam nowe czytelniczki ; *
- i nie wiem co dalej napisać
- ale coś napiszę
- a więc
- zapraszam na tego bloga http://impossible-its-true.blogspot.com/

 Czytajcie rozdział w pokoju Chrystusa, Ament.

 




poniedziałek, 23 września 2013

25. " Back in Poland, aktorzyny, szaleństwo w szatni i ... noc z nim/-i".

06.09.2013, piątek, Płock, godz. 10.02
Wysiadłam z taksówki i zaciągnęłam się wrześniowym powietrzem. Upiłam łyk kawy, którą kupiłam po drodze. Byłam w dobrym humorze, a nawet prawie wcale zmęczona po nocnym locie. Ubrana w wygodną odzież weszłam do hotelu przez drzwi obrotowe i od razu usłyszałam znajomy głos.
- No Misiek chodź! - dostrzegłam tylko połowę nóg Kurka, który stał na schodach. 
- Idę już, idę - odrzekł Kubiak.
- Gdzie idziecie? - zaświergotał rezolutnie Ignaczak.
- A bo ja wiem - Kurek zaczął kierować się na dół.
Postanowiłam wyjść im na przywitanie. Kurek zatrzymał się w połowie schodów i rozłożył ręce uśmiechając się.

- Szatan powrócił - miło mnie witają.

- Powrócił ci wpierdolić - poczekałam aż wykona kilka kolejnych kroków i znajdzie się na dole. Zamachnęłam się plecakiem, a Kurek odsunął się w tył.

- Misiek! Psychopata mnie napadł! - Bartek krzyknął tak, że pewnie słyszał go cały hotel. Ujrzałam Kubiaka, który w mgnieniu oka zjawił się na wołanie Kurka.

- I co się tak rechoczesz jakbyś buraka połknął w całości? - Bartek przeniósł wzrok na Michała, który przez dobrą chwilę opierał się o balustradę i nabijał z Kurasia, który broni się przed śmiercionośnym plecakiem.
- Właśnie Michał, nie wolno śmiać się z chorych ludzi - rzekłam całkiem poważnie przerywając atakowanie Bartka.
- Misiek weź ją stąd, bo mnie coś strzeli - Bartek pokręcił głową i zrobił krok w moją stronę wyciągając ręce. Wbiegłam na górę z prędkością światła.
- Teraz to mi możesz - stanęłam za Kubiakiem pokazując Bartoszowi środkowy palec. - Pomachać chyba - prychnęłam lekceważąco.
- Jak w scenie balkonowej z Romea i Julii - Kurek padł na jedno kolano wyciągając w górę dłoń, a drugą położył na sercu. - Lilio, moja Lilio - spojrzał w górę, gdzie stałam z Kubim i przyglądałam się mu z zaciekawieniem.
- Me serce ku tobie ucieka - zaczęłam jak na prawdziwą aktorkę przystało. - Ojciec temu nie rad - akurat z pokoju wyszedł Ignaczak, czyli mój samozwańczy tatuś i spojrzał na nas jak na dałnów. 
- I ciągle się wścieka - dokończył Igła dołączając się do naszej inscenizacji. Następnie zrobił to Kubiak.
- W końcu zrozumie potęgę uczucia - powiedział dobitnie. Wszyscy zaśmialiśmy się, a pan recepcjonista pokręcił z niedowierzaniem głową.
- Teraz Titanica robimy - zarządził Kurek z dołu powstając z klęczek. Zbliżyłam się do barierki i rozłożyłam ręce. Kubiak podszedł, stanął za mną i objął mnie w pasie. Igła zaczął nucić "My Heart Will Go One". 
- Jack! - westchnęłam, a Krzysiek nie przerywał swojej arii operowej. - Wpierdoliłeś mi musli.
- Rose! - Kubiak oparł czoło o moje ramię dusząc w sobie śmiech. - To były otręby, kurwa mać.
Dłużej już nie wytrzymaliśmy i zaczęliśmy zataczać się ze śmiechu.
- Co to za Pet Party? - zapytał zdziwiony Nowakowski, który pojawił się na dole.
- Piotrek! - rzuciłam się pędem w jego stronę.
- Nam to nawet cześć nie powiedziałaś - stwierdził urażony Kurek. Nie zaszczyciłam komentarzem jego uwagi tylko przywitałam się z Cichym. Kiedy już Piter przestał mnie przyduszać uściskiem podeszłam do recepcji i odebrałam klucz do pokoju. 
- 323 - powiedziałam do siebie i pomaszerowałam długim korytarzem. Siatkarze udali się za mną. Otworzyłam drzwi i zastałam w pomieszczeniu samego Andreę Anastasiego. - Yyy...Dzień dobry - przywitałam się po wejściu do środka. 
- Dzień dobry - trener też był trochę zdziwiony widząc mnie i czwórkę wyrośniętych ufoludów. 
- Chyba pomyliłam pokoje, przepraszam - szybko zawróciłam i spojrzałam na numer wiszący na drzwiach. - No nie, 323 - stwierdziłam wracając do pokoju.
- Ja też mam przydzielony ten pokój - Anastasi zaśmiał się spoglądając na swój klucz. - Już chyba wiem co zaszło - roześmiał się głośno, a ja wymieniłam niezrozumiałe spojrzenia z siatkarzami. - Piętro jest zarezerwowane dla siatkarzy i całego sztabu, ale w pokojach są pojedyncze duże łóżka - rzeczywiście. Dopiero teraz dostrzegłam ten malutki szczególik. - Żeby wszyscy się zmieścili do pokoju przydziela się po dwie osoby. Nigdy nie ma z tym problemu, bo albo stoją tam dwa spania, lub chłopaki śpią razem jeśli jest taki przypadek jak teraz. Jednak chyba ktoś nie zwrócił uwagi na to, że w sztabie mamy w końcu jakąś kobietę i dlatego ulokowano nas razem.
- Ale galimatias - stałam z miną wyrażającą coś pomiędzy "ja jebię'' i ''wtf?''. - No nic, to zabieram się stąd i przepraszam za wtargnięcie - kiedy już wyszliśmy odezwał się Igła.
- To gdzie ty będziesz spała królewno? 
- Nie wiem? - nie odpowiada się pytaniem na pytanie, ale cóż...
- Kuraś przekimaj się z trenerem, a Lila będzie na twoim miejscu - staliśmy przed drzwiami i dyskutowaliśmy.
- Mam spać z trenerem? Pojebało? - Kurek aż się otrząsnął. - Jestem w pracy Krzysiu.
- Faktycznie - Igła przeczesał swoje włosy.
- Przetestuje podłogę - wzruszyłam ramionami.
- Nie, nie przetestujesz. Obowiązkiem organizatorów było zapewnienie tobie zakwaterowania na czas Memoriału i trzeba coś zorganizować samemu jeśli oni nie dali rady - Kubiak odwiódł mnie od pomysłu spania na ziemi. Chyba na ręcznikach, bo na łóżku tylko jeden kocyk i kołderka dla siatkarzynek naszych. 
- Dobra, słuchajcie. Ja nie będę spał z szefem, Lilka tym bardziej, ponieważ Andrea ma żonę, a po drugie to głupie - stwierdził jakże mądrze Bartek. - Mała jesteś, chuda, więc zmieścisz się między mną, a Miśkiem. 
- Ja bym cię przygarnął, ale Iwona by mnie zatłukła młotkiem do schabowych - Igła puścił mi oczko. - A Kuraś z Kubim wolni są to na legalu.
- Igła! - szturchnęłam go.
- Nie zrozum mnie źle - zaśmiał się obejmując mnie ramieniem w przepraszającym geście. - Zawsze śpimy daleko od siebie, bo w każdym razie trochę głupio spać z facetem. Będziesz miała dużo miejsca po środku - pocieszył mnie Krzyś.
- No okey. To tylko trzy dni. Nie ma problemu - od razu zgodził się Kubiak.
- Bosko - Kurek zatarł ręce i dostał plecakiem po nogach. - Oddam ci w nocy, bo kopię - zarzekł się.

godz. 16.50

Przechadzałam się z aparatem po hali. Miałam na sobie oczojebną zieloną, odblaskową kamizelkę, dzięki której mogłam dostać się, gdzie chcę. Do rozpoczęcia spotkania z Holandią zostało 10 minut.
Właśnie przelazłam przez barierkę żeby mieć dobre ujęcia z prezentacji zawodników, kiedy ktoś siedzący na trybunach mnie zaczepił.
- Witam Panią fotograf. My się poznaliśmy kiedyś na meczu Jastrzębskiego - mężczyzna wyciągnął do mnie rękę. Zastanowiłam się przez chwilę kim on jest.
- Pan jest tatą Miśka! - olśniło mnie. - Dzień dobry - uścisnęłam mu dłoń uśmiechając się.
- Lilka, dobrze pamiętam? - chciał się upewnić.
- Dokładnie - przytaknęłam siadając na wolnym miejscu obok niego. - Jak pan obstawia? Ile będzie?
- 3:1, tak mi się wydaje - omiótł wzrokiem Holendrów wybiegających kolejno na parkiet.
- Eee tam, 3:0 - odparłam patriotycznie i wstałam, kiedy nasi wyszli na boisko. W odpowiedzi usłyszałam tylko serdeczny śmiech Pana Sławka.

- Widzi Pan to?! Było po bloku! - zdenerwowałam się, kiedy sędziowie rozstrzygali akcję.
- Oczywiście, że było! Jak nie będzie punku dla nas to sędziowie są chyba ślepi - Pan Kubiak poparł moje zdanie.
- Mają szczęście - odetchnęłam z ulgą, kiedy przyznano punkt dla naszego zespołu.

- Jeszcze tylko 2 punkty. Błagam was - stałam przy bandach trzymając kciuki, kiedy niewiele brakowało nam do zwycięstwa. Na zagrywce pojawił się Wiśnia i posłał pięknego Asa. - Tak, tak! - podskoczyłam przybijając piątkę z jakąś panią fotograf stojącą obok. Znów zagrywa Łukasz, tym razem flot. Holendrzy przyjmują i Bontje próbuje zaskoczyć nas szybką akcją, ale Zatorski broni. O dziwo, to Kubiak wystawia piłkę do Kurka, a on ścina z lewego skrzydła. Koniec meczu! Radość wśród Polaków. 
"We will fight to the death" ♥
A Niemce siedzą zmielone na trybunach, załamane już przed swoim meczem, który za kilkanaście minut się odbędzie...
- Kurek, ty mój bohaterze! - przybiłam piątkę z Bartkiem, kiedy już drużyna nacieszyła się z wygranej. 
- Zrób mi zdjęcie! - ustawił się unosząc kciuk do góry i uśmiechając się. Wykonałam fotkę i następnie zostałam porwana przez Ziomala i Winiara żeby się uściskać. W końcu dostałam się do Kubiaka.
- Twój tata miał rację. 3:1 - rzuciłam mu butelkę z wodą, kiedy ludzie zaczęli opuszczać już halę. Michał nie rozdawał dziś autografów, ani nie udzielał wywiadów.
- Gadałaś z nim? - zdziwił się siadając na krzesełko. 
- Tak, bo poznał mnie jak chodziłam sobie po trybunach - uśmiechnęłam się ściągając tą dziwną kamizelkę.
- To mnie zaskoczył - Kubiak odstawił butelkę i chwycił kadrową bluzę, a następnie ją założył. Ruszyliśmy przed siebie. - A ty, jak obstawiałaś? - zatrzymaliśmy się przed wejściem do szatni.
- 3:0 dla nas - wyszczerzyłam się, a Kubiak przygarnął mnie do siebie śmiejąc się. Moje przewidzenia się nie sprawdziły, ale dobrze, że zwyciężyliśmy.
- Jak zwykle pozytywnie - podsumował Michał otwierając drzwi, a ja chciałam zawrócić i udać się do wyjścia z hali. Niestety Kurek mnie dostrzegł i śpiewając (a raczej wydzierając się "I'm on a highwaaaay to heeel") wciągnął mnie biedną do środka. Chłopaki paradowali w samych ręcznikach, a Winiarski oblewał Nowakowskiego żelem pod prysznic. Zakryłam oczy i nie reagowałam na zaczepki siatkarzy. Panował tam istny dziki szał. 
- Jak mnie nie wypuścicie to zrobię wam takie zdjęcia, że będziecie na okładkach jutrzejszego Playboy'a - przymierzyłam się do wykonania fotki Możdżonkowi przyodzianemu jedynie w biały ręczniczek. 
- Z lewego profilu wyglądam lepiej - Igła wepchał się przed obiektyw i wypiął klaciochę. 
- Aaaa! - wydarłam się, bo miałam ustawiony maksymalny zoom. Siatkarze wybrechali Krzycha, gdyż stwierdzili, że jest tak źle zbudowany i dlatego zareagowałam krzykiem. Usiadłam sobie na stoliku przy wyjściu spod kibla i podkuliłam nogi. Ciężki jest mój żywot.
- Krzysiu rzuć dezodorant - Kubiak wyszedł spod prysznica, a na jego ciele pozostały jeszcze kropelki wody. 
- Masz Axa - Igła podał przyjmującemu flakonik perfum. - "Ulegną nawet anioły" - zacytował libero. Michał spryskał się tym zajebistym dezodorantem.
- I jak? - nachylił się nade mną, czekając aż ocenię zapach. No przecież już stwierdziłam w myślach, że jest zajebisty, więc co on daje ...
- Pachniesz słodkowatością - zaciągnęłam się zapachem. Kubiak uśmiechnął się delikatnie i sięgnął do torby znajdującej się na stoliku obok mnie po żel do włosów.
Kura znów zaczął odpierniczać kabarety i nosił mnie na plecach. Po chwili mi też udzielił się w pełni jego nastrój i tańczyliśmy razem Ajisełczipego jak Neymar.


22:03

Wróciliśmy do hotelu w dobrych humorach. To dopiero pierwszy mecz, ale wszyscy są nastawieni pozytywnie. W drużynie panowała sprzyjająca atmosfera, która z pewnością przełoży się na wynik jutrzejszego meczu z Niemcami.
W autokarze oglądałam z Igłą zdjęcia. Krzyś zachwycał się każdym na którym się znajdował. I kto mi powie, że siatkarz to skromny ludź?
Znaleźliśmy się na piętrze zajętym przez siatkarską społeczność. Narobiliśmy szumu co było do przewidzenia. Podążaliśmy przez hol, a siatkarze co chwile znikali do swoich pokoi. Zaczęło robić się nas coraz mniej. W końcu i ja z Kurkiem i Kubiakiem zatrzymaliśmy się przed drzwiami do pokoju numer 319. 
- Otwieraj - Kubiak skinął na Bartka.
- Ja? - ożywił się Kurek. - Myślałem, że ty masz klucze.
- Przecież kazałem ci zabrać przed wyjściem.
- Przecież je mam - Kurek uśmiechnął się będąc zadowolonym z tego, że udało się mu wprawić nas w chwilę grozy. Otworzył drzwi, a po wtoczeniu się do środka chłopaki od razu walnęli się na duże łóżko.
- Myć się najpierw brudasy - rzuciłam w ich kierunku ręcznik.
- Przed chwilą wyszliśmy spod prysznica - powiedział Kubiak z twarzą w poduszce.
- Rzeczywiście - jeny, Wyrwał. Myśl!
- Ty idź się umyj mudżynie - jak Misiek na mnie powiedział? O nie, nie daruję.
- A idź pan w cholerę! - odwróciłam się na pięcie i powędrowałam do łazienki. Wrypałam się pod prysznic i użyłam jakiegoś żelu, który stał sobie na półce. Był taki okropny, że musiałam umyć się jeszcze raz mydłem. Pewnie był Kurka. 
Wysuszyłam włosy i założyłam piżdżamę. Kiedy wyszłam z łazienki Kubiak zwlókł się z łóżka i poszedł się przebrać. Usiadłam sobie obok Kurka, który rozwalił się na cztery strony świata, a gdyby mógł to i na piątą.
- Jak mnie napierdalają plecy - jęknął leżąc nieruchomo.
- Co mnie to obchodzi. Masz jutro zagrać.
- Ty zawsze mnie rozumiesz - udał, że płacze i odwrócił się plecami. 
- Zawór, kotlecie - poczochrałam go po włosach. - Dasz radę. Nie ma opierdalania się w kwadracie.
- Chcę do mamy - zawył, a właśnie łazienkę opuścił Kubi. 
- Bartek, idź do psychologia albo zmień kurację - poradził Michał chowając do szafy dres. Zaśmiałam się, ale momentalnie spoważniałam, kiedy Kurek przeszył mnie złowrogim spojrzeniem.
- Nie śmieję się przecież - powiedziałam cicho nieruchomiejąc. Obrażony Zawór podniósł się i zamknął się w kiblu trzaskając ostentacyjnie drzwiami.
- Gorzej mu? - wskazałam na łazienkę patrząc na Michała.
- Chyba się przemęczył i naprawdę go wszystko boli. Szalał dzisiaj na boisku. Według statystyk był najlepiej punktującym - (Według statystyk już dawno powinnam być Twoja). Kubiak rozłożył na łóżku granatowy koc. 
- Racja. Ale zostawmy Kurasia. Powiesz mi w końcu co tam u ciebie? - Michał położył się na prawym brzegu łóżka. Usiadłam bokiem do niego.
- Jakoś żyję jak widzisz - uśmiechnął się podkładając ręce pod głowę i wpatrując się w sufit.
- Liczyłam na jakieś newsy, a tu takie nico - przyjęłam tą samą pozycję co on.
- Chwal się jak ci tam w Kazaniu - przeniósł na mnie wzrok.
- Moja nauczycielka rosyjskiego jest chora psychicznie - zaczęłam opowiadać. - Maksim ma świra na punkcie gotowania, a Matt ciągle się o mnie martwi jak gdzieś wychodzę. Histeryzuje wręcz. - Z łazienki wyszedł Bartek i od razu wcisnął się obok mnie. Wręcz przerzucił mnie na środek. - Kurek, a wiesz, że mam tam w Rosji takiego fajnego towarzysza do spania? - Bartek momentalnie przekręcił się na plecy marszcząc czoło.
- Ma na imię Stanley - Bartosz usiadł wytrzeszczając oczy - ...i jest kotem - wyszczerzyłam się.
- Wariatka - zaśmiał się i zamknął oczy odpływając.
- Misiu gaś światełko - powiedziałam idąc w ślady Kurasia. Michał wyłączył lampkę.
- Dobranoc - powiedział i odwrócił się zabierając koc.
- Branoc - szarpnęłam kołdrę Kurka. Dobrze, że zdecydował się ze mną podzielić. 


godz. 02:10

Obudziło mnie niesamowite uczucie chłodu. Otworzyłam oczy i spojrzałam w lewo. Ryj Kurka - obosz. Zerknęłam na prawo i zobaczyłam Michała, który kimał w najlepsze opatulony kocem. Leżałam na plecach i gapiłam się w sufit. Czułam, że zamarzam. Nagle poczułam ból w nodze.
- Ałł - syknęłam, kiedy Kurek kopnął mnie przez sen. Klepnęłam go lekko w policzek. W odpowiedzi oberwałam jeszcze raz. - Bartek przestań! - krzyknęłam półgłosem. Obudziłam tym Kubiaka. Spojrzał na mnie zaspany.
- On mnie bije - odsunęłam się od agresywnego Kurka. Następnie dźgnęłam go palcem w ramię. Machnął ręką przekręcając się drugi bok. Dobrze, że Misiek odepchnął jego ramię, bo dostałabym w twarz. - Widzisz?! 
- Boże, rzeczywiście - mina Kubiego wyrażała zdziwienie i obawę o życie. - Chodź tu bliżej - zrobił mi koło siebie trochę miejsca. 
- Dasz mi kocyk? - przysunęłam się do niego zmarznięta trochę się trzęsąc. 
- Pewnie - odparł zaspany nakrywając mnie po samą szyję. - Jezu ty jesteś lodowata.
- Bo ten bęcwał zabrał kołdrę - miałam ochotę wywalić Kurkowi, ale jeszcze by oddał. Znowu.
- Zaraz będzie ci cieplej - objął mnie ramieniem, a ja skuliłam się pochłaniając ciepło bijące od siatkarza. 
- Przynajmniej się odwrócił i nie muszę patrzeć na jego ryj - powiedziałam jeszcze zanim zapadłam w błogi i spokojny sen. Poczułam tylko jak Michał przysunął mnie bliżej siebie i jego oddech na karku.
Nie polecam spania z Kursonem pod jedną kołdrą!

perspektywa Michała Kubiaka

...po prostu objąłem ją i pomogłem zasnąć. Niby to błahostka, a dla mnie znaczy wiele. Chyba lubię ją bardziej niż myślę, niż powinienem, niż mogę. Nieźle wpadłem, po prostu...

"Od zawsze chciałem znaleźć kogoś , kto by mógł zrozumieć,
tak dawno już wiedziałem, że to jesteś Ty.

Tak dobrze czuję się, gdy jesteś obok, przy mnie ,

tak ważny czuję się, gdy mogę objąć Cię, wiesz?"
_________________________________________________________________________________

Hej ;)

Dzisiaj tak na szybko, gdyż nauka goni...!
Auu, a ja tak jak Kurek nie czuję dziś placów po przyjęciach : D

Baraże z Bułgarią. Db, że nie z ruskaczami. 


No.


Dzięki za wszystkie komentarze. Fv ; *