31.12.2012, Rzeszów
Tak, to już dziś. Żegnamy 2012 rok i witamy 2013. Niektórzy marudzą, że będzie pechowy. Ja nie jestem przesądna, a poza tym to... odpimpajcie się od numeru 13!
Z samego rana wyskoczyłam po butelkę ruskiego szampana (trzeba się przyzwyczajać do rusyfikacji xd) do Tesco. Po drodze wstąpiłam do kosmetyczki i fryzjera. Długo biłam się z myślami, czy ponieść się gorące sylwestrowej nocy i zainwestować w wygląd. Jednak przypomniałam sobie czego uczyła mnie Gośka. Mam wyglądać olśniewająco. Posłuchałam jej rad i kupiłam nową sukienkę. Głupio wyglądałam biegając po centrum handlowym z komórką przy uchu, ale robiłam zdjęcie każdej rzeczy, która wpadła mi w oko, a potem wysłuchiwałam konstruktywnej krytyki Gośki. Skończyło się na tym, że zrezygnowana zapłaciłam za sukienkę, która nie była zbyt szałowa, wręcz skromniutka. Małgorzacie nie chwaliłam się tym nabytkiem, bo skarciłaby mnie mówiąc "na pogrzeb idziesz?", "twoja babcia nosi krótsze spódniczki!", albo "Wyrwał jesteś zajebistą laską, ubierz się po ludzku". Ma-sa-kra.
Mam szczęście, bo okazało się, że mój szkolny kumpel Kamil imprezuje całkiem nie daleko domu Ignaczaków. Zaproponował mnie podwieźć, bo ma po drodze. Tak więc ubrana czekałam na niego pod blokiem. Przemarzłam do szpiku kości, ale w końcu się doczekałam. Po kilkunastu minutach Kamil wyrzucił mnie pod domem Igły. Nieźle się urządził na tych obrzeżach. Me gusta.
Otworzyłam bramkę i ruszyłam w stronę drzwi.
- O kurwa - zaklęłam, kiedy pośliznęłam się w szpilkach. Ja + szpilki + śnieg= tragedia. Na szczęście jakoś udało mi się utrzymać równowagę. Kurczowo ściskając szampana stanęłam przed drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem. W oczekiwaniu usłyszałam dzikie dźwięki wydobywające się z hacjendy Igły. Zabawa rozkręciła się już w najlepsze.
- Witam Panią Wyrwał. Zapraszam na salony - Krzysiek otworzył mi drzwi z kieliszkiem w ręku. Był już wesoły i nie chodzi mi tu tylko o poczucie humoru.
- Cześć Krzysiu - uścisnęliśmy się. - To dla ciebie - podałam mu butelkę.
- A dziękuję bardzo - odebrał ode mnie ruskacza i wyjrzał przed dom. - Nie mów, że sama jesteś.
- Jestem tak rozrywkowa, że sama ze sobą bawię się świetnie - pozwoliłam, aby Krzysiek wziął mój płaszcz. Nagle przed nami zaczęła iść trochę zygzakowatym krokiem pewna blondynka.
- Heeeej - przeciągnęła całując mnie w policzek - Ty pewnie jesteś Lilka!
- Hej, tak to ja - byłam trochę zmieszana. Nie znam laski, a tu takie czułości.
- Lilka poznaj Olę, żonę Piotrka - przedstawił nas sobie Ignaczak.
- Przepraszam za mnie, ale zazwyczaj nie piję, a teraz sobie pozwoliłam na zbyt wiele i... muszę do łazienki - ruszyła do pomieszczenia i zamknęła za sobą drzwi. Ja z Igłą odprowadziliśmy ją wzrokiem.
- To skoro znasz już Olę chodź przedstawię cię mojej żonie - weszliśmy do salonu, gdzie znajdowało się centrum imprezy, a ja od razu zostałam powitana przez siatkarzy. Przez niektórych mniej entuzjastycznie, przez niektórych bardziej. Na przykład Kurek tylko machnął mi z daleka ręką i dobrze, bo nie mam zamiaru się z nim tulić. Poza tym stał z jakąś brunetką. Domyśliłam się, że to jego dziewczyna Ewa, czy jakoś tak.
- Zibi, a teraz możesz mnie postawić na ziemię, bo zaprezentuję dzisiejszy obiad - wysunęłam się z uścisku Bartmana. W końcu udało poznać mi się Panią domu, czyli żonę Igły. Przesympatyczna kobieta. Od razu zaproponowała, że musimy się razem napić. Do naszego grona dołączyła potem piotrkowa Ola.
- Biedy Bartek, ta Ewka trzyma go krótko jak psa na smyczy - Nowakowska wskazała na Kurka, który siedział na kanapie obok swojej dziewczyny. Zupełnie inny człowiek. Zawsze taki wygadany i wszędzie go pełno, a teraz słowem się nie odezwie.
- Skoro ona nie umie się bawić to niech chociaż Bartusia nie ogranicza - Iwona upiła łyk whisky. Nawet nie wyobrażacie sobie jak chciało mi się śmiać na to zdrobnienie "Bartusia". Ja bym go nazwała tępą dzidą, parówą, mutantem z Czarnobyla, a ewentualnie Zaworem.
- Lilka, a ty jak tam? Masz kogoś? - spytała Ola.
- Mój status brzmi "w związku z siatkówką" - odparłam teatralnie. Wcale nie byłam pijana. Obiecałam sobie nie upić się. W sumie to nigdy tak nie robię, po prostu mam słabą głowę i po trzech piwach myślę, że mogę latać.
- Dlaczego nawet nie przywitałeś się z Lilą? - zapytał cicho Bartman Kurka nachylając się nad nim.
- No wiesz... - wykonał poker face i wskazał wzrokiem na Ewę.
- No nie wiem - Zibi trochę się zirytował. - Rozumiem, że trochę się nie znosicie, ale z samej grzeczności...
- Zbychu, ty nic nie rozumiesz - wtrącił Bartek. - Napijmy się - polał do kieliszków i wychylił Sobieską z kumplem.
Z samego rana wyskoczyłam po butelkę ruskiego szampana (trzeba się przyzwyczajać do rusyfikacji xd) do Tesco. Po drodze wstąpiłam do kosmetyczki i fryzjera. Długo biłam się z myślami, czy ponieść się gorące sylwestrowej nocy i zainwestować w wygląd. Jednak przypomniałam sobie czego uczyła mnie Gośka. Mam wyglądać olśniewająco. Posłuchałam jej rad i kupiłam nową sukienkę. Głupio wyglądałam biegając po centrum handlowym z komórką przy uchu, ale robiłam zdjęcie każdej rzeczy, która wpadła mi w oko, a potem wysłuchiwałam konstruktywnej krytyki Gośki. Skończyło się na tym, że zrezygnowana zapłaciłam za sukienkę, która nie była zbyt szałowa, wręcz skromniutka. Małgorzacie nie chwaliłam się tym nabytkiem, bo skarciłaby mnie mówiąc "na pogrzeb idziesz?", "twoja babcia nosi krótsze spódniczki!", albo "Wyrwał jesteś zajebistą laską, ubierz się po ludzku". Ma-sa-kra.
Mam szczęście, bo okazało się, że mój szkolny kumpel Kamil imprezuje całkiem nie daleko domu Ignaczaków. Zaproponował mnie podwieźć, bo ma po drodze. Tak więc ubrana czekałam na niego pod blokiem. Przemarzłam do szpiku kości, ale w końcu się doczekałam. Po kilkunastu minutach Kamil wyrzucił mnie pod domem Igły. Nieźle się urządził na tych obrzeżach. Me gusta.
Otworzyłam bramkę i ruszyłam w stronę drzwi.
- O kurwa - zaklęłam, kiedy pośliznęłam się w szpilkach. Ja + szpilki + śnieg= tragedia. Na szczęście jakoś udało mi się utrzymać równowagę. Kurczowo ściskając szampana stanęłam przed drzwiami i zadzwoniłam dzwonkiem. W oczekiwaniu usłyszałam dzikie dźwięki wydobywające się z hacjendy Igły. Zabawa rozkręciła się już w najlepsze.
- Witam Panią Wyrwał. Zapraszam na salony - Krzysiek otworzył mi drzwi z kieliszkiem w ręku. Był już wesoły i nie chodzi mi tu tylko o poczucie humoru.
- Cześć Krzysiu - uścisnęliśmy się. - To dla ciebie - podałam mu butelkę.
- A dziękuję bardzo - odebrał ode mnie ruskacza i wyjrzał przed dom. - Nie mów, że sama jesteś.
- Jestem tak rozrywkowa, że sama ze sobą bawię się świetnie - pozwoliłam, aby Krzysiek wziął mój płaszcz. Nagle przed nami zaczęła iść trochę zygzakowatym krokiem pewna blondynka.
- Heeeej - przeciągnęła całując mnie w policzek - Ty pewnie jesteś Lilka!
- Hej, tak to ja - byłam trochę zmieszana. Nie znam laski, a tu takie czułości.
- Lilka poznaj Olę, żonę Piotrka - przedstawił nas sobie Ignaczak.
- Przepraszam za mnie, ale zazwyczaj nie piję, a teraz sobie pozwoliłam na zbyt wiele i... muszę do łazienki - ruszyła do pomieszczenia i zamknęła za sobą drzwi. Ja z Igłą odprowadziliśmy ją wzrokiem.
- To skoro znasz już Olę chodź przedstawię cię mojej żonie - weszliśmy do salonu, gdzie znajdowało się centrum imprezy, a ja od razu zostałam powitana przez siatkarzy. Przez niektórych mniej entuzjastycznie, przez niektórych bardziej. Na przykład Kurek tylko machnął mi z daleka ręką i dobrze, bo nie mam zamiaru się z nim tulić. Poza tym stał z jakąś brunetką. Domyśliłam się, że to jego dziewczyna Ewa, czy jakoś tak.
- Zibi, a teraz możesz mnie postawić na ziemię, bo zaprezentuję dzisiejszy obiad - wysunęłam się z uścisku Bartmana. W końcu udało poznać mi się Panią domu, czyli żonę Igły. Przesympatyczna kobieta. Od razu zaproponowała, że musimy się razem napić. Do naszego grona dołączyła potem piotrkowa Ola.
- Biedy Bartek, ta Ewka trzyma go krótko jak psa na smyczy - Nowakowska wskazała na Kurka, który siedział na kanapie obok swojej dziewczyny. Zupełnie inny człowiek. Zawsze taki wygadany i wszędzie go pełno, a teraz słowem się nie odezwie.
- Skoro ona nie umie się bawić to niech chociaż Bartusia nie ogranicza - Iwona upiła łyk whisky. Nawet nie wyobrażacie sobie jak chciało mi się śmiać na to zdrobnienie "Bartusia". Ja bym go nazwała tępą dzidą, parówą, mutantem z Czarnobyla, a ewentualnie Zaworem.
- Lilka, a ty jak tam? Masz kogoś? - spytała Ola.
- Mój status brzmi "w związku z siatkówką" - odparłam teatralnie. Wcale nie byłam pijana. Obiecałam sobie nie upić się. W sumie to nigdy tak nie robię, po prostu mam słabą głowę i po trzech piwach myślę, że mogę latać.
w tym samym czasie, grono siatkarskie
Nowakowski, Kurek z dziewczyną, Bartman i Kubiak z jakimiś koleżankami wytrzaśniętymi przez Zbyszka, Igła i Winiar z żoną siedzieli przy stole.
- No wiesz... - wykonał poker face i wskazał wzrokiem na Ewę.
- No nie wiem - Zibi trochę się zirytował. - Rozumiem, że trochę się nie znosicie, ale z samej grzeczności...
- Zbychu, ty nic nie rozumiesz - wtrącił Bartek. - Napijmy się - polał do kieliszków i wychylił Sobieską z kumplem.
powrót do perspektywy dziewczyn przy barze
- Ja to bym się w coś pobawiła. Trzeba rozkręcić to towarzystwo przy stole - stanęłam na równe nogi.
- Okey. Co proponujesz? - Iwona wydała się być zachwycona pomysłem.
- Chodźcie, a się dowiecie - zgarnęłam z baru pustą butelkę po Żubrówce, a w drodze do reszty gości pod głosiłam muzykę.
Stanęłam przy stole i uniosłam butelkę w górę.
- Co powiecie na grę w butelkę? - uśmiechnęłam się zalotnie.
- Noooo! Dawaj! Pewnie! - siatkarze przyjęli ten pomysł z ogromną aprobatą.
Gra toczyła się w najlepsze. Minęło już kilka kolejek podczas których Bartman musiał tańczyć na barze, Cichy jadł chleb z kawałkiem ciasta i ogórkiem kiszonym (błee) oraz Olka wypiła dwa wściekłe drinki pod rząd. To całkowicie ją doprawiło i nie dziwię się.
W końcu wypadło na mnie. Wybrałam zadanie, a co!
- Daj jej coś głupiego! - wrzasnął Kurek do Bartmana.
- Głupi to ty jesteś - zgromiłam wzrokiem Bartka.
- No chyba ty.
- Zamknij się gwiazdo Polsatu.
- Cicho gimbusie.
- Zawór skończ, bo nie ręczę za siebie - w tle udało się usłyszeć "uuuuuu" chłopaków. Damska część grona patrzyła na nas z otwartą buzią.
- Przecież rozmawiamy tylko, o co wam chodzi? - odparł w kierunku widowni Kurek.
- Oni tak zawsze - przerwał ciszę Ignaczak machają ręką.
- Wracając do gry - zaczął teatralnie Zibi, aby zakończyć tą grobową ciszę - mam dla ciebie zadanie Lilia. Tak na zgodę może jakiś densik z Bartkiem, hm? - Bartmana pojebało? A z resztą o co ja się pytam xd
- Grozisz mi?! - wytrzeszczyłam oczy.
Dziewczyna Kurka wstała od stołu tłumacząc się bólem głowy i wyszła do korytarza. Bartek wyszedł za nią.
- Mój tancerz spierdolił także next question please - wyszczerzyłam się do Bartmana.
- Łojeny. I mój misterny plan na nic - miałknął Zibi - No to ekhm - wstał i poprawił marynarkę - zatańczysz? - uśmiechnął się zalotnie.
- No to co ludzie? Wstajemy i BAWIMY SIĘ! - krzyknęłam i porwałam Zbyszka na parkiet. Ignaczakowie przygotowali miejscówkę do tańca za co niech Bóg ich błogosławi. Inni poszli w nasze ślady i parkiet się zapełnił. Tańczyłam z Zibim śpiewając głośniej niż darł się sam wokalista z głośników. "Kochałem Cię i Twe szaleństwa, mocno tak .Ty się śmiałaś zawsze, no i cześć .Jesteś szalona mówię Ci!!!".
- Głupi to ty jesteś - zgromiłam wzrokiem Bartka.
- No chyba ty.
- Zamknij się gwiazdo Polsatu.
- Cicho gimbusie.
- Zawór skończ, bo nie ręczę za siebie - w tle udało się usłyszeć "uuuuuu" chłopaków. Damska część grona patrzyła na nas z otwartą buzią.
- Przecież rozmawiamy tylko, o co wam chodzi? - odparł w kierunku widowni Kurek.
- Oni tak zawsze - przerwał ciszę Ignaczak machają ręką.
- Wracając do gry - zaczął teatralnie Zibi, aby zakończyć tą grobową ciszę - mam dla ciebie zadanie Lilia. Tak na zgodę może jakiś densik z Bartkiem, hm? - Bartmana pojebało? A z resztą o co ja się pytam xd
- Grozisz mi?! - wytrzeszczyłam oczy.
Dziewczyna Kurka wstała od stołu tłumacząc się bólem głowy i wyszła do korytarza. Bartek wyszedł za nią.
- Mój tancerz spierdolił także next question please - wyszczerzyłam się do Bartmana.
- Łojeny. I mój misterny plan na nic - miałknął Zibi - No to ekhm - wstał i poprawił marynarkę - zatańczysz? - uśmiechnął się zalotnie.
- No to co ludzie? Wstajemy i BAWIMY SIĘ! - krzyknęłam i porwałam Zbyszka na parkiet. Ignaczakowie przygotowali miejscówkę do tańca za co niech Bóg ich błogosławi. Inni poszli w nasze ślady i parkiet się zapełnił. Tańczyłam z Zibim śpiewając głośniej niż darł się sam wokalista z głośników. "Kochałem Cię i Twe szaleństwa, mocno tak .Ty się śmiałaś zawsze, no i cześć .Jesteś szalona mówię Ci!!!".
w tym samym czasie, korytarz
- Źle się czujesz? - Kurek wpatrywał się w dziewczynę, która szykowała się do wyjścia.
- Przecież powiedziałam, że głowa mnie boli - odparła zakładając płaszcz.
- To poczekaj moment, pożegnam się - zrobił krok w stronę salonu, gdzie trwała zabawa.
- Nie, ty zostań. Pojadę do hotelu.
- Odwiozę cię - Kurek wyjął kluczyki z marynarki.
- Dam sobie radę - powiedziała stanowczo zatrzymując go.
- To na pewno chodzi tylko o ból głowy? - Kurek złapał dziewczynę za nadgarstek.
- Muszę odpocząć, puść mnie - powiedziała z lekką irytacją otwierając drzwi.
- Po prostu się martwię... - westchnął bezradnie.
- Niepotrzebnie. Chcę pobyć trochę sama.
- Sama? Znowu? - siatkarz zdenerwował się i podniósł głos. - Po powrocie z Włoch też tak mówiłaś. A naprawdę zabawiałaś się z chłopakami z akademika.
- Słucham?! Chciałam odpocząć od tej cholernej siatkówki! Tyle.
- Mówiłem ci jak to będzie wyglądać, gdy wiązałaś się ze mną. Bycie z siatkarzem nie jest łatwe - dodał nieco spokojniej.
- Tylko, że ty "pracując" flirtujesz z panienkami, a ja imprezując z kolegami popełniam największe zło na świecie, tak?!
- Ewka opamiętaj się! Haruję cały rok na hali, rzadko widuję rodziców i jestem w ciągłych rozjazdach. Uważasz, że miałbym czas na romansowanie?
- Więc jak nazwiesz swoje relacje z tą...Lilką? - Ewa spojrzała pogardliwie na szatynkę, która właśnie tańczyła z Kubiakiem. Kurek głośno się zaśmiał.
- Żartujesz, nie?! To moja koleżanka, z którą zresztą mamy ochotę się pozabijać.
- Pozabijać mówisz? Myślę, że macie ochotę na coś innego, przynajmniej ty.
- To bez sensu... - Bartosz przybliżył się do dziewczyny próbując ją zatrzymać.
- Od jakiegoś czasu też tak mi się wydaje - Ewa zgromiła go wzrokiem i wyszła trzaskając drzwiami.
powrót do perspektywy Lilki, kilkanaście minut później
- Ja wysiadam. Wody! - opadłam bezwładnie na krzesło. Kubiak tak mnie wymaltretował podczas tańca, że prawie pogubiłam buty. Obiecał, że jeszcze mnie dziś wyciągnie na parkiet. Umarłam.
- Dobra, już wiem - obok mnie ni z gruszki ni z pietruszki pojawiła się Ola.
- Co się stało? Mówisz to takim tonem jakbyś co najmniej dowiedziała się o planowanym ataku na Nagasaki - odwróciłam się w jej stronę.
- Słyszałyście? - teraz obok nas zasiadła Iwona.
- Ej, dziewczyny. O co chodzi? Jak zwykle ja nic nie wiem.
- No to słuchaj ... - Ola zaczęła opowiadać o kłótni Kurka i jego dziewczyny. Na koniec dodała, że ma to zostać między nami, bo ona wie to od Piotrka, któremu zwierzył się Bartek, ale Cichy nie chciał jej powiedzieć, tylko ona zaszantażowała go spaniem na kanapie przez tydzień.
- Żałosna, nie? - zwróciła się do mnie Iwonka. - Sama hula po klubach, a jak Bartek chce gdzieś wyjść to ma pretensje. I jeszcze ciągle stroi fochy.
- Ja myślę, że to długo nie przetrwa. Od kiedy oni się spotykają, od września jakoś, nie?
- No - Iwona wychyliła whisky do dna.
- Mnie to nie dotyczy, nie wtrącam się - podniosłam ręce, a następnie dolałam sobie szampana.
- Co się będziemy przejmować. Tańczymy - Ola z Iwonką ruszyły na parkiet, a ja siedziałam przy barze popijając szampana.
Zauważyłam, że Igła wynosi z kuchni przystawki, więc postanowiłam mu pomóc. Jego żona szaleje w tłumie. Weszłam do pomieszczenia i zauważyłam tam również Bartka opierającego się o szafkę. Co chwilę dolewał sobie szampana. Jak już pije w takich ilościach to mógłby z butelki. Szybciej i wygodniej...
- Pomogę ci - podeszłam do szafki na przeciwko Kurka, gdzie Krzysiek męczył się z krojeniem sera do koreczków.
- Naprawdę?! Dziękuję. Boże, z nieba mi spadłaś - pocałował mnie w policzek. - To już ostatnia porcja. Wystarczy, ze pokroisz i nadziejesz na wykałaczki. Mi to zbytnio nie idzie. - spojrzałam na dzieło Igły i przytaknęłam. Mistrzem kuchni to on nie jest. Ignaczak opuścił kuchnię i zostałam w niej z Bartkiem. Niezręczna cisza w naszym wykonaniu to jakaś nowość. Zero wyzwisk i pojazdów? Wow.
- Patrzysz się na mnie tak, jakbym ci chomika gazetą zabiła - odwróciłam się w końcu, bo czułam jak Zawór świdruje mnie wzrokiem.
- A mówi-em ci sze pięknje wyglondasz? - no tak Kurek się upił, jąka się i na dodatek ma halucynacje.
- Twój bełkot jest bardzo wymowny - powróciłam do krojenia pomidorów.
- A wiesz, że człowiek wypowiada najszczersze rzeczy, kiedy jest pijany? - znów powiedział to zaciągając żulowskim akcentem.
- O, doprawdy? Na grillu w Spale powiedziałeś, że mnie nie lubisz. I przypominam, byłeś pijany jak szpak. Co za zmiana.
- Bo to prawda. Ale ła-adnie wyglondasz - jeszcze chwila, a nadzieje go na tą wykałaczkę zamiast sera. Pieczony Kurczak nie jest zły.
- Za chwilę cię pierdolnę - wykonałam obrót w stronę Kurka.
- Spoko, ale najpierw odłóż nóż - zaśmiał się chytrze nachylając się nade mną. Poczułam dreszcz przechodzący po moim ciele. Bartosz zgarnął kawałek warzywa z blatu za mną i wyszedł z kuchni. Głęboko odetchnęłam.
- Trzymam za ciebie kciuki abyś zmądrzał - powiedziałam pod nosem wbijając nóż w pomidor. Nie żebym wyobraziła sobie wtedy ryj Zawora, nie, wcaaaale.
Akurat wygłupiałam się z Kubiakiem i jego dziewczyną/przyjaciółką Moniką walcząc na solniczki i pieprzniczki, kiedy dostałam wiadomość. Wyjęłam telefon z torebki i odczytałam esemesa.
Od: Zawór
"Lecisz do tej Rosji, a jak ten tupolew się rozpierniczy?"
Odpisałam:
"Zawór, pijaku...To pojadę czołgiem, a przy okazji rozjadę ciebie."
Odpisał:
"Jesteś wredna : ( Chodź mnie pociesz. Czekam za domem."
Odpisałam:
"Jadę czołgiem, nie mam czasu."
Odpisał:
"Ok. Powiem wszystkim jak płakałaś mi w rękaw na hali w Spale. Twój wybór."
Nie miałam już cierpliwości do tego cymbała, więc zarzuciłam płaszcz i wyszłam za dom. Znając Kurka rozpowiedział by wszystkim o mojej chwili słabości, a nie chciałam wyjść na mięczaka i beksę.
Zobaczyłam jak siedzi na schodach z telefonem w ręku. Wyglądał jak kupa nieszczęścia. Kłótnia z Ewą źle na niego wpłynęła. Muszę udawać, że nic nie wiem, bo Olka mnie zasztyletuje.
- No proszę, kogo tu niesie - zagwizdał, kiedy usłyszał odgłos moich szpilek.
- Sam mnie zapraszałeś - usiadłam obok niego szczelnie okrywając się płaszczem. Zimno jak cholera.
- Ja? No co ty? - zrobił tą swoją głupią minę "You don't say? ;o".
- Udowadniasz, że IQ może być ujemne - załamałam się ukrywając twarz w dłoniach. Wtem na balkonie ujrzeliśmy przyjaciółkę Zibiego. Wyglądała na lekko wkurzoną.
- Hej. Widzieliście, gdzieś Bartmana? Piękny chłopak o kruczoczarnych włosach. Znacie chuja? - była nieźle podchmielona.
- Tańczyłam z nim jakąś godzinę temu. Niestety nie mam pojęcia, gdzie teraz może być - krzyknęłam do niej.
- Zapierdolę! - dziewczyna powróciła o mieszkania.
Wymieniliśmy z Kurkiem porozumiewawcze spojrzenia. Zbyszek ma przejebane.
- Co wy dziewczyny, zmówiłyście się dzisiaj? Wszystkie takie jakieś rozdrażnione, obrażone...Nigdy was nie zrozumiem - Kurek spojrzał w rozgwieżdżone niebo.
- Jak na razie widziałam tylko taką jedną - wskazałam kciukiem na balkon, gdzie przed chwilą stała towarzyszka Zibiego. - Jest ich więcej? - spytałam cicho omiatając podejrzliwym wzrokiem podwórko. Kurek się zaśmiał.
- No, ale na szczęście już sobie poszły - Bartek zaczął bawić się komórką. Nie wnikałam w jego wypowiedzi. Wolałam się nie mieszać w cudze sprawy, zazwyczaj nic dobrego z tego nie wychodzi. - Widzę, że wiesz o mojej kłótni z Ewą - stwierdził nie odrywając wzroku od telefonu. - Pewnie było nas słychać na pół domu.
- No, wiesz... Co nieco...Ale Bartek - powiedziałam stanowczo - nie osądzam, nie wnikam, nie mieszam się. Nawet tego nie komentuję.
- Jezu, to ja chyba muszę sobie w kalendarzu zaznaczyć: 31 grudnia 2012 roku, Liliana Wyrwał nie zbeształa mnie za złe postępowanie.
- Złe postępowanie? Sam to powiedziałeś. Mówiłam przecież, że nie osądzam. Uszy się myje, a nie trzepie o wannę - zapięłam płaszcz jeszcze ciaśniej, bo naprawdę bardzo zmarzłam.
W odpowiedzi Bartosz pokazał mi środkowego palca.
- Schowaj tego swojego środkowego paluszka, bo zaraz pomieszam sobie nim herbatę - wykręciłam mu palca.
- No i wredna Lilka łelkom bek - westchnął Kurek. - A już liczyłem na to, że się dogadamy.
- Na sucho nie rozmawiam. Chodź do domu, muszę się napić czegoś ciepłego. Zamarzłam - podniosłam się i poczułam jak moje kości trzeszczą. Starość nie radość.
- Zimno ci? Ja cię rozgrzeję - Kurek uśmiechnął się cwaniacko. Dobrze, że chłopaczyna ma refleks, bo wykonał unik przed lecącą w jego kierunku śniegową kulką posłaną przeze mnie.
- Weź się wal - syknęłam.
- Nie kuś Wyrwał, nie kuś - zaśmiał się głośno.
- Zawór, ty palancie! Nie prowokuj mnie do użycia przemocy. Wtedy lekcje 'obrony przed czarną magią' nie pomogą - stuknęłam obcasem w jego stopę.
- Ałł - siatkarz odskoczył w tył. Widziałam, że chce znów skomentować tą sytuację jakimś świńskim tekstem, ale widząc moje spojrzenie zrezygnował. - Mówisz, że ci zimno, a ja myślałem, że się tak słodko rumienisz - powiedział otwierając drzwi i przepuszczając mnie pierwszą.
- Ty już więcej nie pij - głośno westchnęłam i pognałam do salonu. Gorąca herbata z prądem, to coś czego mi trzeba.
______________________________________________________________
Helloł ; *
Do tej pory Kubiak, Kubiak, Kubiak, a tu...sretetete KUREK! Wiem, jestem okrutna. Wiecie ile kosztuje mnie pisanie o nim w pozytywny sposób? Gorzej byłoby tylko z Bartmanem. Chociaż obu lubię jako siatkarzy, jako siatkarzy podkreślam. Trochę gwiazdorzą, co jest zniechęcające. Ale nie o tym chciałam...!Proponuję, aby czytelniczki się ujawniły i napisały, czy bardziej mam skupić się na związku Lilki z jakimś siatkarzem, czy ogólnie pisać o siatkówce i jej przygodach z nią związanymi!
ja, geniusz ;D
Rok szkolny się zaczął. Witaj 2kl LO, łelkom back treningi, panie kierowco autobusu, który tak mnie lubisz... i moja nowa pani od matmyi <o, tu szatańska mina>. Wstawać o 6.00 to jest cholera przesada. Mój mózg zaczyna pracę o godz. 9.00. Pierwszy dzień , a ja już mam dość! Jutro biegi ;'(
No, dziękuję za wyświetlenia i komentarze. ; *
Pozdrawiam, FV ; *
- Mnie to nie dotyczy, nie wtrącam się - podniosłam ręce, a następnie dolałam sobie szampana.
- Co się będziemy przejmować. Tańczymy - Ola z Iwonką ruszyły na parkiet, a ja siedziałam przy barze popijając szampana.
Tylko, że Piotrek wcale nie opowiedział Oli całej historii. Lila jest w błędzie, dużym błędzie.
Zauważyłam, że Igła wynosi z kuchni przystawki, więc postanowiłam mu pomóc. Jego żona szaleje w tłumie. Weszłam do pomieszczenia i zauważyłam tam również Bartka opierającego się o szafkę. Co chwilę dolewał sobie szampana. Jak już pije w takich ilościach to mógłby z butelki. Szybciej i wygodniej...
- Pomogę ci - podeszłam do szafki na przeciwko Kurka, gdzie Krzysiek męczył się z krojeniem sera do koreczków.
- Naprawdę?! Dziękuję. Boże, z nieba mi spadłaś - pocałował mnie w policzek. - To już ostatnia porcja. Wystarczy, ze pokroisz i nadziejesz na wykałaczki. Mi to zbytnio nie idzie. - spojrzałam na dzieło Igły i przytaknęłam. Mistrzem kuchni to on nie jest. Ignaczak opuścił kuchnię i zostałam w niej z Bartkiem. Niezręczna cisza w naszym wykonaniu to jakaś nowość. Zero wyzwisk i pojazdów? Wow.
- Patrzysz się na mnie tak, jakbym ci chomika gazetą zabiła - odwróciłam się w końcu, bo czułam jak Zawór świdruje mnie wzrokiem.
- A mówi-em ci sze pięknje wyglondasz? - no tak Kurek się upił, jąka się i na dodatek ma halucynacje.
- Twój bełkot jest bardzo wymowny - powróciłam do krojenia pomidorów.
- A wiesz, że człowiek wypowiada najszczersze rzeczy, kiedy jest pijany? - znów powiedział to zaciągając żulowskim akcentem.
- O, doprawdy? Na grillu w Spale powiedziałeś, że mnie nie lubisz. I przypominam, byłeś pijany jak szpak. Co za zmiana.
- Bo to prawda. Ale ła-adnie wyglondasz - jeszcze chwila, a nadzieje go na tą wykałaczkę zamiast sera. Pieczony Kurczak nie jest zły.
- Za chwilę cię pierdolnę - wykonałam obrót w stronę Kurka.
- Spoko, ale najpierw odłóż nóż - zaśmiał się chytrze nachylając się nade mną. Poczułam dreszcz przechodzący po moim ciele. Bartosz zgarnął kawałek warzywa z blatu za mną i wyszedł z kuchni. Głęboko odetchnęłam.
- Trzymam za ciebie kciuki abyś zmądrzał - powiedziałam pod nosem wbijając nóż w pomidor. Nie żebym wyobraziła sobie wtedy ryj Zawora, nie, wcaaaale.
perspektywa Bartosza Kurka, podwórko za domem
Jestem pijany. I jestem samotny. Duży błąd. Nigdy nie łączyć tych stanów. Albo samotny, albo pijany, ale nigdy i to, i to jednocześnie. Duży błąd. Wiesz, jesteś jedyną. Jedyną, jedyną, jedyną, która… Trudno to wytłumaczyć. Jestem już troszkę wstawiony. Jesteś jedyną, która jest mi bliska, nawet kiedy nie ma Cię przy mnie. Ale coś Ci zdradzę. Zmuszałem się, tak bardzo się zmuszałem, nie chciałem, żebyś mi się podobała! Nie chciałem! Ale jeszcze jedno muszę Ci wyznać: wczoraj mi się śniłaś i widziałem Twoją prawdziwą twarz. Biust jest mi obojętny, duży, mały, średni, wszystko jedno. Ale nie Twoje oczy i nie Twoje usta. I uśmiech. Sposób, w jaki na mnie patrzyłaś, do mnie mówiłaś, pachniałaś. I każde słowo, które do mnie piszesz, jest Twoim zapachem i spojrzeniem i Twoimi ustami. Nawet, gdy tak zabawnie obrzucasz mnie przezwiskami i mieszasz z błotem. Idę spać. Tylko wyślę Ci esemesa i idę spać. Mam nadzieję, że trafię w odpowiedni klawisz. Jesteś mi tak bliska, całuję Cię. A teraz idę spać. Gdzie ten klawisz?
"Samotność nie ma nic wspólnego z brakiem towarzystwa"
perspektywa Lili, godz. 23:15
Akurat wygłupiałam się z Kubiakiem i jego dziewczyną/przyjaciółką Moniką walcząc na solniczki i pieprzniczki, kiedy dostałam wiadomość. Wyjęłam telefon z torebki i odczytałam esemesa.
Od: Zawór
"Lecisz do tej Rosji, a jak ten tupolew się rozpierniczy?"
Odpisałam:
"Zawór, pijaku...To pojadę czołgiem, a przy okazji rozjadę ciebie."
Odpisał:
"Jesteś wredna : ( Chodź mnie pociesz. Czekam za domem."
Odpisałam:
"Jadę czołgiem, nie mam czasu."
Odpisał:
"Ok. Powiem wszystkim jak płakałaś mi w rękaw na hali w Spale. Twój wybór."
Nie miałam już cierpliwości do tego cymbała, więc zarzuciłam płaszcz i wyszłam za dom. Znając Kurka rozpowiedział by wszystkim o mojej chwili słabości, a nie chciałam wyjść na mięczaka i beksę.
Zobaczyłam jak siedzi na schodach z telefonem w ręku. Wyglądał jak kupa nieszczęścia. Kłótnia z Ewą źle na niego wpłynęła. Muszę udawać, że nic nie wiem, bo Olka mnie zasztyletuje.
- No proszę, kogo tu niesie - zagwizdał, kiedy usłyszał odgłos moich szpilek.
- Sam mnie zapraszałeś - usiadłam obok niego szczelnie okrywając się płaszczem. Zimno jak cholera.
- Ja? No co ty? - zrobił tą swoją głupią minę "You don't say? ;o".
- Udowadniasz, że IQ może być ujemne - załamałam się ukrywając twarz w dłoniach. Wtem na balkonie ujrzeliśmy przyjaciółkę Zibiego. Wyglądała na lekko wkurzoną.
- Hej. Widzieliście, gdzieś Bartmana? Piękny chłopak o kruczoczarnych włosach. Znacie chuja? - była nieźle podchmielona.
- Tańczyłam z nim jakąś godzinę temu. Niestety nie mam pojęcia, gdzie teraz może być - krzyknęłam do niej.
- Zapierdolę! - dziewczyna powróciła o mieszkania.
Wymieniliśmy z Kurkiem porozumiewawcze spojrzenia. Zbyszek ma przejebane.
- Co wy dziewczyny, zmówiłyście się dzisiaj? Wszystkie takie jakieś rozdrażnione, obrażone...Nigdy was nie zrozumiem - Kurek spojrzał w rozgwieżdżone niebo.
- Jak na razie widziałam tylko taką jedną - wskazałam kciukiem na balkon, gdzie przed chwilą stała towarzyszka Zibiego. - Jest ich więcej? - spytałam cicho omiatając podejrzliwym wzrokiem podwórko. Kurek się zaśmiał.
- No, ale na szczęście już sobie poszły - Bartek zaczął bawić się komórką. Nie wnikałam w jego wypowiedzi. Wolałam się nie mieszać w cudze sprawy, zazwyczaj nic dobrego z tego nie wychodzi. - Widzę, że wiesz o mojej kłótni z Ewą - stwierdził nie odrywając wzroku od telefonu. - Pewnie było nas słychać na pół domu.
- No, wiesz... Co nieco...Ale Bartek - powiedziałam stanowczo - nie osądzam, nie wnikam, nie mieszam się. Nawet tego nie komentuję.
- Jezu, to ja chyba muszę sobie w kalendarzu zaznaczyć: 31 grudnia 2012 roku, Liliana Wyrwał nie zbeształa mnie za złe postępowanie.
- Złe postępowanie? Sam to powiedziałeś. Mówiłam przecież, że nie osądzam. Uszy się myje, a nie trzepie o wannę - zapięłam płaszcz jeszcze ciaśniej, bo naprawdę bardzo zmarzłam.
W odpowiedzi Bartosz pokazał mi środkowego palca.
- Schowaj tego swojego środkowego paluszka, bo zaraz pomieszam sobie nim herbatę - wykręciłam mu palca.
- No i wredna Lilka łelkom bek - westchnął Kurek. - A już liczyłem na to, że się dogadamy.
- Na sucho nie rozmawiam. Chodź do domu, muszę się napić czegoś ciepłego. Zamarzłam - podniosłam się i poczułam jak moje kości trzeszczą. Starość nie radość.
- Zimno ci? Ja cię rozgrzeję - Kurek uśmiechnął się cwaniacko. Dobrze, że chłopaczyna ma refleks, bo wykonał unik przed lecącą w jego kierunku śniegową kulką posłaną przeze mnie.
- Weź się wal - syknęłam.
- Nie kuś Wyrwał, nie kuś - zaśmiał się głośno.
- Zawór, ty palancie! Nie prowokuj mnie do użycia przemocy. Wtedy lekcje 'obrony przed czarną magią' nie pomogą - stuknęłam obcasem w jego stopę.
- Ałł - siatkarz odskoczył w tył. Widziałam, że chce znów skomentować tą sytuację jakimś świńskim tekstem, ale widząc moje spojrzenie zrezygnował. - Mówisz, że ci zimno, a ja myślałem, że się tak słodko rumienisz - powiedział otwierając drzwi i przepuszczając mnie pierwszą.
- Ty już więcej nie pij - głośno westchnęłam i pognałam do salonu. Gorąca herbata z prądem, to coś czego mi trzeba.
______________________________________________________________
Helloł ; *
Do tej pory Kubiak, Kubiak, Kubiak, a tu...sretetete KUREK! Wiem, jestem okrutna. Wiecie ile kosztuje mnie pisanie o nim w pozytywny sposób? Gorzej byłoby tylko z Bartmanem. Chociaż obu lubię jako siatkarzy, jako siatkarzy podkreślam. Trochę gwiazdorzą, co jest zniechęcające. Ale nie o tym chciałam...!Proponuję, aby czytelniczki się ujawniły i napisały, czy bardziej mam skupić się na związku Lilki z jakimś siatkarzem, czy ogólnie pisać o siatkówce i jej przygodach z nią związanymi!
ja, geniusz ;D
Rok szkolny się zaczął. Witaj 2kl LO, łelkom back treningi, panie kierowco autobusu, który tak mnie lubisz... i moja nowa pani od matmyi <o, tu szatańska mina>. Wstawać o 6.00 to jest cholera przesada. Mój mózg zaczyna pracę o godz. 9.00. Pierwszy dzień , a ja już mam dość! Jutro biegi ;'(
No, dziękuję za wyświetlenia i komentarze. ; *
Pozdrawiam, FV ; *
Niieeeeeeeeeeeeeeeeeee.. Nieeeeeeeeeeeee.. Tylko nie Kurek!!!!!!!!!! :O :O :O
OdpowiedzUsuńKUBIAK! Kumasz!? Kubiak!!!!!!! :D
Skoro takie trudne jest pisanie o nim w pozytywny sposób to olej to i dajesz Dzika :D :D ♥
Ja wstaję o 5:50 i przeważnie jestem pełna energii przy budzeniu :D Tak wiem, jestem dziwna :D :D o.O
Pozdrawiam :D :D ♥ :* :*
rozdział świetny ;) a Lili ma być z Kubiakiem :)
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział :) czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo ja pierdole.! Jak nic, dostane kurwicy. Rzumiesz, pisze sobie komentarz. Zabawny, inteligentny, blyskotliwy... normalnie cudo. Napewno najlepszy, jaki kiedykolwiek napisalam... a tu co.? Wioslo. Chujostwo sie skasowalo, po prostu zyc sie nie chce...;((
OdpowiedzUsuńTak wiec: Kubiak, fajnie, uchachalam sie... itd.- tak w skrocie.;D
No i najwazniejsze: Kubiak.!! Pierdol Kurka, daj Kubiaka.! ;)) Ale wiesz, nie naciskam...;P
Loffki, kisski i inne zalosne teksty... pozdrawiam.!~Ann;*
P.S.: Ku-biak.! Ale wiesz, zrobisz jak zechcesz... Kubiak.;)
Super rozdział :D Fajne by było gdyby Lila była z Kubiakiem jakoś lepiej do niego pasuje :D
OdpowiedzUsuńNo i tu sie w pelni zgadzam.! ( nie jestem pewna, czy przypadkiem nie jestem zamknieta na jednego bohatera...)
UsuńAle i tak kolezanka wyzej wie, co pisze.!
Świetny rozdział =D
OdpowiedzUsuńŚwietne... zresztą jak zawsze. No i co ja mam tu napisać? A, wiem.
OdpowiedzUsuńNawet nie myśl o nie pisaniu tego opowiadania!!! Jasne? Bo co ja będę czytać?
Pozdrawiam Truskawkowa
Ps.Ja muszę wstawać o 5.00
Ale mi się to podoba.
OdpowiedzUsuńAlleeeeeeeeeeee mi się podoba.
Ja też wstaje o 5 i siedzę do 17 w szkole
Teechnik drugoroczny pozdrawia.
A ja czekam na seksy Bartka i Lil. Bartek jest tu zajebiście seksiiiiiiiiiiii.
Pozdrawiam
aaaaaaaaa uwielbiam czytać twojego bloga :D ciekawa jestem z kim w końcu będzie Wyrwał:D pozdrawiam K.
OdpowiedzUsuńO tak ja też wole Kubiaka niż Kurka już nie mogę się doczekać kiedy Kubi i Lila będą w końcu razem bo oni muszą być razem :D stworzą naprawdę fajną parę :D pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny :P
OdpowiedzUsuń