muzyka
Od czasu przyjazdu minęło 10 dni. Przyzwyczaiłam się do obecności Matta i Maksima. Fajni z nich kumple. Anderson taki opiekuńczy, troskliwy i milutki, a Michajłow szalony chłopak kochający się w mikserze i książce kucharskiej. Chyba minął się z powołaniem zostając siatkarzem. Jak dobrze pójdzie to będę gotowała lepiej od Gesslerki, bo Maksim już mnie podszkolił.
Przez te kilka dni Matty pokazał mi kawałek miasta. Przeszliśmy się raz w stronę hali, ale nie zapamiętałam dokładnie drogi, więc codziennie wychodzimy gdzieś razem, aby mój mózg przyswoił stopniowo informacje. Zaczęłam uczyć się rosyjskiego. Ta kobieta, która przychodzi mnie edukować jest straszna. Całe szczęście Maksim zaoferował bezpłatne korepetycje. Gaworzymy sobie czasem.
- Skazhi: ya lyublyu Rossiyu.
- I love Poland, kurwa mać!
- ...
23.08.2013, Rosja, Kazań
Od czasu przyjazdu minęło 10 dni. Przyzwyczaiłam się do obecności Matta i Maksima. Fajni z nich kumple. Anderson taki opiekuńczy, troskliwy i milutki, a Michajłow szalony chłopak kochający się w mikserze i książce kucharskiej. Chyba minął się z powołaniem zostając siatkarzem. Jak dobrze pójdzie to będę gotowała lepiej od Gesslerki, bo Maksim już mnie podszkolił.
Przez te kilka dni Matty pokazał mi kawałek miasta. Przeszliśmy się raz w stronę hali, ale nie zapamiętałam dokładnie drogi, więc codziennie wychodzimy gdzieś razem, aby mój mózg przyswoił stopniowo informacje. Zaczęłam uczyć się rosyjskiego. Ta kobieta, która przychodzi mnie edukować jest straszna. Całe szczęście Maksim zaoferował bezpłatne korepetycje. Gaworzymy sobie czasem.
- Skazhi: ya lyublyu Rossiyu.
- I love Poland, kurwa mać!
- ...
23.08.2013, Rosja, Kazań
Obudziły mnie jakieś dziwne odgłosy, a mianowicie robot kuchenny pracujący w kuchni. Spojrzałam na wyświetlacz komórki. Dochodziła 9.00. Świat oszalał.
Przekręciłam się na lewy bok i odczułam, że coś zalega w moich nogach. Uniosłam głowę i wrzasnęłam.
- Matkobosko! Matt! - ruda futrzana kulka przestraszyła się i zeskoczyła z posłania. Anderson wszedł do mojego pokoju. - Co to kurdemol jest?
- Kot?
- Widzę? Co on tu robi? Jeszcze wczoraj go nie było - wskazałam na zwierzaka, którego siatkarz wziął na ręce.
- Johnny lubi zwiedzać okolicę i czasem znika na parę dni. Widocznie wrócił dziś w nocy - Matt odstawił kota na podłogę, a on ponownie usadowił się w moich nogach. Szczyt chamstwa.
- Złaź bo liniejesz - zgoniłam zwierzaka z łóżka. - Stanley łysa pała - mruknęłam i zaśmiałam się pod nosem.
- Mówiłaś coś? - zapytał Matt.
- Że jeszcze bym pospała - wyjaśniłam szybko i wstałam na równe nogi.
- Maksim postanowił zrobić jakiś koktajl lub kefir na śniadanie, więc dlatego od samego rana trochę tu głośno. Przyzwyczaisz się - Anderson uśmiechnął się i wyszedł. Wyciągnęłam z szafy ubranie. O 11.00 zmierzam na halę po raz pierwszy odwiedzić nowy klub. Postanowiłam założyć ulubioną bluzę z moim numerem. Sięgnęłam po torbę znajdującą się na krześle.
- Stanley nie gap się na mnie. Najlepiej idź se stąd - zwróciłam się kota, który ciągle przyglądał się moim poczynaniom. On miauknął przeciągle. - Sam jesteś głupi.
- Potrzebuję jedzenia, szybko! - wpadłam do kuchni. Akurat krzątał się tam Michajłow.
- Smacznego - atakujący podsunął mi pod nos szklankę ze zmiksowanymi owocami i kanapki.
- Żyć nie umierać - rzuciłam się na śniadanie. Po skonsumowaniu posiłku umyłam zęby i wyszłam z domu.
Podążałam ulicami Kazania wpatrując się w nawigację w telefonie. Trzeba sobie jakoś radzić.
- Cerkiew, biblioteka, o a tu w prawo - gadałam do siebie. Tadam. Widzę już halę.
Pewnym krokiem ruszyłam do drzwi na których wisiała plakietka z napisem...no właśnie nie wiem jakim. Ruskie krzoczki nie były do rozszyfrowania. Zapukałam.
- Wejść - rozkazał ktoś po rosyjsku. Krew w żyłach zamarzła.
- Dzień dobry. Jestem Liliana Wyrwał. Melduję się w klubie - odpowiedziałam lakoniczną mową stojąc wyprostowana jak drut.
- Z Polski? - mężczyzna podniósł się z krzesła za biurkiem.
- Tak.
- Za mną - ruszył w nieznanym mi kierunku, a ja niemal biegiem podążyłam za nim. Czułam się jak w wojsku. Kazał mi poczekać przed drzwiami sali treningowej. Ciekawość zżerała mnie od środka, aby tam zajrzeć, ale na wspomnienie jego stalowego spojrzenia odpuściłam sobie.
Po podpisaniu masy dokumentów, zapoznania się z trenerem, pogadaniu z resztą siatkarek otrzymałam ubranie klubowe i resztę potrzebnych rzeczy. Na pierwszy trening miałam stawić się już jutro.
- Mówiłaś coś? - zapytał Matt.
- Że jeszcze bym pospała - wyjaśniłam szybko i wstałam na równe nogi.
- Maksim postanowił zrobić jakiś koktajl lub kefir na śniadanie, więc dlatego od samego rana trochę tu głośno. Przyzwyczaisz się - Anderson uśmiechnął się i wyszedł. Wyciągnęłam z szafy ubranie. O 11.00 zmierzam na halę po raz pierwszy odwiedzić nowy klub. Postanowiłam założyć ulubioną bluzę z moim numerem. Sięgnęłam po torbę znajdującą się na krześle.
- Stanley nie gap się na mnie. Najlepiej idź se stąd - zwróciłam się kota, który ciągle przyglądał się moim poczynaniom. On miauknął przeciągle. - Sam jesteś głupi.
- Potrzebuję jedzenia, szybko! - wpadłam do kuchni. Akurat krzątał się tam Michajłow.
- Smacznego - atakujący podsunął mi pod nos szklankę ze zmiksowanymi owocami i kanapki.
- Żyć nie umierać - rzuciłam się na śniadanie. Po skonsumowaniu posiłku umyłam zęby i wyszłam z domu.
Podążałam ulicami Kazania wpatrując się w nawigację w telefonie. Trzeba sobie jakoś radzić.
- Cerkiew, biblioteka, o a tu w prawo - gadałam do siebie. Tadam. Widzę już halę.
Pewnym krokiem ruszyłam do drzwi na których wisiała plakietka z napisem...no właśnie nie wiem jakim. Ruskie krzoczki nie były do rozszyfrowania. Zapukałam.
- Wejść - rozkazał ktoś po rosyjsku. Krew w żyłach zamarzła.
- Dzień dobry. Jestem Liliana Wyrwał. Melduję się w klubie - odpowiedziałam lakoniczną mową stojąc wyprostowana jak drut.
- Z Polski? - mężczyzna podniósł się z krzesła za biurkiem.
- Tak.
- Za mną - ruszył w nieznanym mi kierunku, a ja niemal biegiem podążyłam za nim. Czułam się jak w wojsku. Kazał mi poczekać przed drzwiami sali treningowej. Ciekawość zżerała mnie od środka, aby tam zajrzeć, ale na wspomnienie jego stalowego spojrzenia odpuściłam sobie.
Po podpisaniu masy dokumentów, zapoznania się z trenerem, pogadaniu z resztą siatkarek otrzymałam ubranie klubowe i resztę potrzebnych rzeczy. Na pierwszy trening miałam stawić się już jutro.
- Chwalcie łąki umajone - zaczęłam nucić zdejmując buty w korytarzu.
- Słyszę, że wróciłaś - krzyknął Matt, prawdopodobnie z salonu.
- Owszem - weszłam do pokoju i rzuciłam się mu na szyję. - Życie jest piękne.
- Ty również - uśmiechnął się diabelsko.
- I vice versa - odpowiedziałam z uśmiechem i pobiegłam po komórkę. Wróciłam do salonu, a następnie rzuciłam się na kanapę. Matt oglądał serial, ja postanowiłam zatelefonować.
- Houston, houston mamy problem - powiedziałam, kiedy Kurek odebrał. - Przyjeżdżam na Memoriał.
- No nie, nie zniosę tego. Naprawdę? - zaczął się ze mną przekomarzać.
- Nie, na niby - odpyskowałam z sarkazmem.
- To od kiedy znów będziesz zatruwać mi egzystowanie na tym świecie? Mów szybko, bo smażę jajecznicę.
- 6 września, w piątek. W południe mniej więcej. Szykuj się - zaśmiałam się szatańsko. - A, Bartuś. Chciałabym cyknąć trochę fotek także wkręć mnie do sztabu.
- Jak coś chcesz to Bartuś - powiedział urażony. - A tak to "Zawór, debilu".
- Też cię kocham. Nara Kurson.
- Niedozobaczenia Lilson.
- Pokłóciliście się - stwierdził Anderson. Zaśmiałam się głośno.
- Nie, dlaczego?
- Bo miałaś taki ton, że aż mnie dreszcz przeszedł.
- Ty się lepiej ucz polskich literków i polska mowa - powiedziałam po polsku.
- What? - zapytał Matty przymykając jedno oko. Wykonałam facepalm i pokierowałam się do mojego pokoju.
Rozsiadłam się na łóżku i włączyłam laptopa. Wbiłam na facebooka. Bartman napisał, ouu.
"Hej Lila. Jak tam żyje ci się w Rosji? Słyszałem, że rozmawiałaś wczoraj z chłopakami przez skype. Żałuję, że akurat nie mogłem w tym uczestniczyć. Stęskniłem się ; )
Mam nadzieję, że zaaklimatyzowałaś się tam. Dowiedziałem się, że pomieszkujesz z Andersonem. No, no :D
Odezwij się w wolnej chwili.
Całuję, Zbyszek ; *"
-Hahahahahaha. Bartman, pączku.
"Siema Zibi ;D W Rosji żyje mi się chyba dobrze. Czuję się lekko wyobcowana, ale to chyba normalne. Tak się składa, że wpadam na Memoriał, więc będziesz mógł zobaczyć mnie na własne oczy i wtedy będę dostępna tylko i wyłącznie dla Ciebie (bez skojarzeń). I miss you to! *.*
Hamuj Bartman. Matty jest moim współlokatorem tak jak i Michajłow. Zapomniałabym o Stanley'u - kocie. Tak naprawdę wabi się Johnny, ale przechrzciłam go.
Co u Ciebie, u Cichego, u Igły, u Miśka? Odpisz szybko.
Pozdrawiam i ściskam tak mocno aż Ci flaki na wierzch wyjdą. Lilka ;*"
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi.
- Proszę - odpowiedziałam zamykając laptopa.
- Idziemy? - Matty był już gotowy do wyjścia.
- Eine moment - szprechnęłam po niemiecku. Naprawdę zostanę poliglotką i Winiarski znów będzie miał skręty mózgu.
"Be strong, be strong now.
Too many, too many problems.
Don't know where she belongs, where she belongs.
She wants to go home, but nobody's home"
Too many, too many problems.
Don't know where she belongs, where she belongs.
She wants to go home, but nobody's home"
w tym samym czasie, Spała, pokój Zibiego i Miśka
Ignaczak z Kubiakiem grali w pokera, a Zbyszek siedział przed komputerem.
- Odpisała! - krzyknął podekscytowany.
- Kto? - Ignaczak wychylił nos zza tali kart.
- Lilka! Napisała Napisała na facebooku - Zbyszek uśmiechnął się do komputera.
- Co tam u niej? - zapytał Kubiak opierając się o kolano atakującego.
- Z Andersonem mieszka - Bartman uśmiechnął się chytrze. - Ciekawe jak Matt to zrobił, że tak szybko..no wiecie - poruszał brwiami.
- No nie wiemy - odparł Kubiak tasując karty.
- Misiek przecież oni wieczorami wieczorynek nie oglądają - zaśmiał się Zbyszek, a pusta butelka rzucona przez Igłę poleciała w jego kierunku.
- Nie waż się tak o niej mówić, bo jest jedną z tych, której nie może mieć każdy - Krzysiek pogroził palcem. - A poza tym ja jej znajdę odpowiedniego kandydata na męża, a mego zięcia, więc spokojnie koledzy - dodał już bardziej wyluzowany libero.
- Podaj kryteria to przekonam się, czy mam szanse - Bartman zaczął wystukiwać literki na klawiaturze.
- Jest właściwie tylko jedno - Krzysiek zagapił się w sufit.
- Mianowicie nie może być to Zbigniew Bartman. Zgaduję? - zaśmiał się Kubiak i szybko odsunął się, aby uniknął kopa od Zbyszka.
- Pyta co tam u Piotrka, u ciebie Igła - Zibi wczytał się w wiadomość. - O, nawet o ciebie Misiu.
- Pyta o mnie? - Kubiak szybko wstał i usiadł na łóżku obok kumpla zaglądając mu przez ramię. - Daj. Ja sam odpiszę - przejął sprzęt i zabrał się za odpisywanie.
- W końcu Zbysiu - nachyliłam się nad klawiaturą, kiedy zauważyłam odpowiedź od przyjaciela. - Bartman, poeto! - zdziwiłam się, że Zbyszek aż tak się rozpisał.
" Jak cię dopadnę to nie puszczę. Bój się ; p
W razie czego niech Matt wie, że jeśli tylko się poskarżysz to będzie miał do czynienia ze mną. A tak na serio to pozdrów go ; )
Stanley?! Hahaha. Tylko ty masz takie zryte pomysły. U mnie stabilnie, w życiu zawodowym jak i prywatnym.
Cichy - chodzi i smęci, żebyś wróciła, bo jego Ola po rozmowach z tobą robi się łagodniejsza i bardziej wyluzowana. Teraz ciągle na niego krzyczy, bo twierdzi, że nie ma się komu wygadać. Także przyjeżdżaj szybko.
Igła - martwi się o ciebie jak o własne dziecko. Ciągle powtarza, że nim jesteś ;p Tęskni staruszek po prostu. I Iwona chciała do ciebie numer, więc spodziewaj się jakiejś wiadomości od niej.
Misiek...sam chce odpisać ;D
Cześć Lilka. Jeśli interesuje cię co u mnie słychać to na pewno nie odpowiem ci teraz...Przyjeżdżaj szybko do Polski, a się dowiesz ;) Tyle ode mnie. Graj ładnie, pozdrawiam. Misiek.
kończę, bo bateria mi pada i Igła rzuca butelkami. Pa."
- Lil, długo jeszcze? - pośpieszał mnie Matt.
- Już lecę! - zamknęłam komputer i wyszłam zadowolona z pokoju. Kubiak to ma talent przekonywania. - To gdzie dziś idziemy? - założyłam trampki.
- Chciałem zaproponować ci kino - Anderson uśmiechnął się delikatnie.
- Okey. Tylko torebkę wezmę - weszłam szybko do salonu i spostrzegłam Maksima rozwalonego na kanapie przed telewizorem. - Matty! "Potwory i Spółka" lecą! - wskoczyłam na miejsce obok Michajłowa. On od razu przysunął mi pod nos miskę z popcornem.
- Masz zamiar oglądać bajkę? - Anderson oparł się o framugę drzwi.
- Nie ruszam się stąd. Kino kiedy indziej - powiedziałam nie odrywając wzroku od bajki.
Bartek zszedł właśnie na stołówkę. Przy stole zastał jedynie Kubiaka.
- Michał, mój najlepszy kumplu zaraz po Piotrku i Jaroszu! Co robisz? - przysiadł się do stolika.
- Bartek, mój najlepszy kumplu zaraz po Zibim i Krzyśku. Siedzę - odparł bawiąc się telefonem.
- Zgadnij co się wczoraj stao - zaczął Kurek miętoląc w rękach serwetkę.
- Oświeć mnie.
- Rozstałem się z Ewą - oznajmił Kurek.
- I ty sobie mówisz to tak na luzie? - zapytał powoli Michał przyglądając się Kurkowi. - "Rozstałem się z Ewą" - powtórzył.
- Powinienem zrobić to już dawno temu. Po prostu nam nie wyszło - Bartek wzruszył ramionami.
- Tak bywa - westchnął Kubiak odrzucając kolejne połączenie, kiedy jego komórka znów zadzwoniła.
- Zresztą to mam już kogoś na oku - uśmiechnął się Kurek. Ten uśmiech nie wskazywał nic dobrego. - Blondynka tym razem - zatarł ręce.
- Jarski blondynki, Cichy blondynki, Zibi też. Teraz jeszcze ty Kuraś - zaśmiał się Michał.
- Bo są piękne. Prosta sprawa - Kurek cwaniacko wypiął pierś. - Kubi nie powinieneś teraz milczeć tylko mi przytaknąć.
- Kolacja idzie - Michał odwrócił się wskazując na kucharkę niosącą miskę.
- Weź ten telefon odbierz, albo utopię ci go w zupie - Bartosz chwycił komórkę Kubiaka, która po raz kolejny się rozdzwoniła. - Monika - szepnął patrząc na wyświetlacz.
- Za chwilę ja się utopię w tej zupie - Kubiak skinął na telefon i nalał sobie mleka z makaronem.
- Koniec filmu - powiedział cicho Anderson do Lilki, która przysnęła oparta o jego ramię. Michajłow wyszedł z domu, więc zostali sami.
- Co tam mówisz? - wymruczała zaspana wtulając się jeszcze bardziej w Andersona.
- Że idziemy spać - zaśmiał się siatkarz.
- No przecież śpię - odparła nie otwierają oczu.
- Tak. Śpisz na mnie.
- Masz problemy - westchnęła zbierając swoje zmęczone ciało z Andersona.
- Przecież nie mówię, że to problem - uśmiechnął się słodko przytrzymując ją za rękę.
- Oj Mich... - zaśmiała się i spojrzała na chłopaka. - Matty - sprostowała szybko momentalnie rozbudzając się. - Idę do siebie, bo muszę się wyspać. Mam trening z rana - wyszła z salonu zostawiając Andersona samego.
Dlaczego nie jesteś Nim…?
Zamknęła drzwi i oparła się o nie, a następnie zjechała na podłogę.
- Kompletnie mnie pojebało - mówiła przerażona przykładając rękę do czoła. - Maksim pewnie zamiast soli dodał do popcornu kokę - dziewczyna podniosła się z pod drzwi i podeszła do szafy. Zrzuciła z siebie ubranie i założyła pidżamę. Wsunęła się pod kołdrę. Usłyszała głośne miauknięcie.
- Stanley! - szybko podkuliła nogi. - Nie myśl sobie, że będziesz ze mną sypiał. Znikasz na kilka dni i włóczysz się po mieście. Wyrywasz laski co? - wzięłam kota na ręce i uniosłam nad sobą. Kot popatrzał na mnie i znów się odezwał. Tym razem mniej przeraźliwie. - No dobra. Śpij ze mną. Tylko nie zabieraj mi kołdry, bo w ryj - ostrzegłam zwierzaka i pozwoliłam ułożyć mu się w końcu łóżka. Ciekawa jestem miny Kurka, kiedy powiem mu, że sypiam ze Stanley'em. ; > W końcu nie wtajemniczyłam go jeszcze w istnienie kocura.
- Co tam u niej? - zapytał Kubiak opierając się o kolano atakującego.
- Z Andersonem mieszka - Bartman uśmiechnął się chytrze. - Ciekawe jak Matt to zrobił, że tak szybko..no wiecie - poruszał brwiami.
- No nie wiemy - odparł Kubiak tasując karty.
- Misiek przecież oni wieczorami wieczorynek nie oglądają - zaśmiał się Zbyszek, a pusta butelka rzucona przez Igłę poleciała w jego kierunku.
- Nie waż się tak o niej mówić, bo jest jedną z tych, której nie może mieć każdy - Krzysiek pogroził palcem. - A poza tym ja jej znajdę odpowiedniego kandydata na męża, a mego zięcia, więc spokojnie koledzy - dodał już bardziej wyluzowany libero.
- Podaj kryteria to przekonam się, czy mam szanse - Bartman zaczął wystukiwać literki na klawiaturze.
- Jest właściwie tylko jedno - Krzysiek zagapił się w sufit.
- Mianowicie nie może być to Zbigniew Bartman. Zgaduję? - zaśmiał się Kubiak i szybko odsunął się, aby uniknął kopa od Zbyszka.
- Pyta co tam u Piotrka, u ciebie Igła - Zibi wczytał się w wiadomość. - O, nawet o ciebie Misiu.
- Pyta o mnie? - Kubiak szybko wstał i usiadł na łóżku obok kumpla zaglądając mu przez ramię. - Daj. Ja sam odpiszę - przejął sprzęt i zabrał się za odpisywanie.
Zenit, godz.18.00
- W końcu Zbysiu - nachyliłam się nad klawiaturą, kiedy zauważyłam odpowiedź od przyjaciela. - Bartman, poeto! - zdziwiłam się, że Zbyszek aż tak się rozpisał.
" Jak cię dopadnę to nie puszczę. Bój się ; p
W razie czego niech Matt wie, że jeśli tylko się poskarżysz to będzie miał do czynienia ze mną. A tak na serio to pozdrów go ; )
Stanley?! Hahaha. Tylko ty masz takie zryte pomysły. U mnie stabilnie, w życiu zawodowym jak i prywatnym.
Cichy - chodzi i smęci, żebyś wróciła, bo jego Ola po rozmowach z tobą robi się łagodniejsza i bardziej wyluzowana. Teraz ciągle na niego krzyczy, bo twierdzi, że nie ma się komu wygadać. Także przyjeżdżaj szybko.
Igła - martwi się o ciebie jak o własne dziecko. Ciągle powtarza, że nim jesteś ;p Tęskni staruszek po prostu. I Iwona chciała do ciebie numer, więc spodziewaj się jakiejś wiadomości od niej.
Misiek...sam chce odpisać ;D
Cześć Lilka. Jeśli interesuje cię co u mnie słychać to na pewno nie odpowiem ci teraz...Przyjeżdżaj szybko do Polski, a się dowiesz ;) Tyle ode mnie. Graj ładnie, pozdrawiam. Misiek.
kończę, bo bateria mi pada i Igła rzuca butelkami. Pa."
- Lil, długo jeszcze? - pośpieszał mnie Matt.
- Już lecę! - zamknęłam komputer i wyszłam zadowolona z pokoju. Kubiak to ma talent przekonywania. - To gdzie dziś idziemy? - założyłam trampki.
- Chciałem zaproponować ci kino - Anderson uśmiechnął się delikatnie.
- Okey. Tylko torebkę wezmę - weszłam szybko do salonu i spostrzegłam Maksima rozwalonego na kanapie przed telewizorem. - Matty! "Potwory i Spółka" lecą! - wskoczyłam na miejsce obok Michajłowa. On od razu przysunął mi pod nos miskę z popcornem.
- Masz zamiar oglądać bajkę? - Anderson oparł się o framugę drzwi.
- Nie ruszam się stąd. Kino kiedy indziej - powiedziałam nie odrywając wzroku od bajki.
Spała, 16.00
Bartek zszedł właśnie na stołówkę. Przy stole zastał jedynie Kubiaka.
- Michał, mój najlepszy kumplu zaraz po Piotrku i Jaroszu! Co robisz? - przysiadł się do stolika.
- Bartek, mój najlepszy kumplu zaraz po Zibim i Krzyśku. Siedzę - odparł bawiąc się telefonem.
- Zgadnij co się wczoraj stao - zaczął Kurek miętoląc w rękach serwetkę.
- Oświeć mnie.
- Rozstałem się z Ewą - oznajmił Kurek.
- I ty sobie mówisz to tak na luzie? - zapytał powoli Michał przyglądając się Kurkowi. - "Rozstałem się z Ewą" - powtórzył.
- Powinienem zrobić to już dawno temu. Po prostu nam nie wyszło - Bartek wzruszył ramionami.
- Tak bywa - westchnął Kubiak odrzucając kolejne połączenie, kiedy jego komórka znów zadzwoniła.
- Zresztą to mam już kogoś na oku - uśmiechnął się Kurek. Ten uśmiech nie wskazywał nic dobrego. - Blondynka tym razem - zatarł ręce.
- Jarski blondynki, Cichy blondynki, Zibi też. Teraz jeszcze ty Kuraś - zaśmiał się Michał.
- Bo są piękne. Prosta sprawa - Kurek cwaniacko wypiął pierś. - Kubi nie powinieneś teraz milczeć tylko mi przytaknąć.
- Kolacja idzie - Michał odwrócił się wskazując na kucharkę niosącą miskę.
- Weź ten telefon odbierz, albo utopię ci go w zupie - Bartosz chwycił komórkę Kubiaka, która po raz kolejny się rozdzwoniła. - Monika - szepnął patrząc na wyświetlacz.
- Za chwilę ja się utopię w tej zupie - Kubiak skinął na telefon i nalał sobie mleka z makaronem.
Rosja, Zenit, godz. 21.10
- Koniec filmu - powiedział cicho Anderson do Lilki, która przysnęła oparta o jego ramię. Michajłow wyszedł z domu, więc zostali sami.
- Co tam mówisz? - wymruczała zaspana wtulając się jeszcze bardziej w Andersona.
- Że idziemy spać - zaśmiał się siatkarz.
- No przecież śpię - odparła nie otwierają oczu.
- Tak. Śpisz na mnie.
- Masz problemy - westchnęła zbierając swoje zmęczone ciało z Andersona.
- Przecież nie mówię, że to problem - uśmiechnął się słodko przytrzymując ją za rękę.
- Oj Mich... - zaśmiała się i spojrzała na chłopaka. - Matty - sprostowała szybko momentalnie rozbudzając się. - Idę do siebie, bo muszę się wyspać. Mam trening z rana - wyszła z salonu zostawiając Andersona samego.
Dlaczego nie jesteś Nim…?
Zamknęła drzwi i oparła się o nie, a następnie zjechała na podłogę.
- Kompletnie mnie pojebało - mówiła przerażona przykładając rękę do czoła. - Maksim pewnie zamiast soli dodał do popcornu kokę - dziewczyna podniosła się z pod drzwi i podeszła do szafy. Zrzuciła z siebie ubranie i założyła pidżamę. Wsunęła się pod kołdrę. Usłyszała głośne miauknięcie.
- Stanley! - szybko podkuliła nogi. - Nie myśl sobie, że będziesz ze mną sypiał. Znikasz na kilka dni i włóczysz się po mieście. Wyrywasz laski co? - wzięłam kota na ręce i uniosłam nad sobą. Kot popatrzał na mnie i znów się odezwał. Tym razem mniej przeraźliwie. - No dobra. Śpij ze mną. Tylko nie zabieraj mi kołdry, bo w ryj - ostrzegłam zwierzaka i pozwoliłam ułożyć mu się w końcu łóżka. Ciekawa jestem miny Kurka, kiedy powiem mu, że sypiam ze Stanley'em. ; > W końcu nie wtajemniczyłam go jeszcze w istnienie kocura.
"Her feelings she hides.
Her dreams she can't find.
She's losing her mind
She's falling behind.
She can't find her place"
_____________________________________________________________________________________Her dreams she can't find.
She's losing her mind
She's falling behind.
She can't find her place"
Heeeej! ; *
TO JUŻ DZIŚ PIERWSZY MECZ POLAKÓW NA ME ;D POL-SKA!
http://impossible-its-true.blogspot.com/ ZAPRASZAM TUTAJ. DOBRE OPOWIADANIE NIE JEST ZŁE ; >
Macie tu taki rozdzialik na weekend. Jakoś wystukałam coś obolałymi rękoma. Dzisiejszy trening to było coś ;D Przyjmowanie zagrywek trenera, me gusta :3
W kolejnym akcja znów bd toczyć się w Polsce, na Memoriale. Także keep calm i do następnego.
Dziś żegnam się trochę inaczej...
Wstań, unieś głowę, wsłuchaj się w słowa,
Pieśni o małym rycerzu!
Pieśni o małym rycerzu!
haha Stanley:D czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńIdealny kot.
OdpowiedzUsuńNo i teraz niech Lilka przyjedzie do POLSZY i budiet z ładnym malczikiem Kursonem
Naiwność trzecia w skrócie- spotkanie Łucji z Wojtkiem i kłamstwo siatkarza. Nie wszystko wygląda idealnie a szczęście młodej dziewczyny pęka jak bańka mydlana. Chcesz wiedzieć więcej przeczytaj ! Skomentuj.
Pozdrawiam Annie
"Ciekawa jestem miny Kurka, kiedy powiem mu, że sypiam ze Stanley'em. ; >"
OdpowiedzUsuńJezu hahahaha.. leżę, nie wstaję.. kocham cię!! :D :D ♥ ♥ ♥
To chyba Ewa rzuciła Kurka.. nie wiem jak ona mogła z nim być o.O :O :D
Pozdrawiam i czekam na kolejny :D :D :3 :* ♥
Ja nie rozumie tego wszystie to Kurek kocha Lile czy nie ? Bo Michal to nie mam watpliwosci.. ale Kuraś to juz nie wiem. Wolalabym oczywiscie Bartka, ale przeczuwam ze bedzie to Michal :c trudno czekam nn, zycze weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKuraś jest bliskim przyjacielem Lilki chociaż może tego nie widać, bo ciągle się gnębią. Bartek widzi, że Michał z Lilą mają się ku sobie... ; )
UsuńMoże zacznę pisać jeszcze jedno opowiadanie z Kurkiem w roli głównej, bo widzę, że niektórzy są baaaaardzo za Kurasiem :3
Byloby cudownie ! <3 uwielbiam Twoja tworczosc a jakby Kuras byl glowna postacia to byloby opowiadanie CUD
Usuń