Mój blog, moje kredki, mój świat. Igła i Bartman w Spale! A co, a jak :3
______________________________________________
Kazań, Rosja
Wpatrywałam się w ludzi wchodzących głównym wejściem z nadzieją, że w końcu pojawi się wśród nich Matt. Ile można czekać? Postanowiłam zatelefonować do Kurka.
- Zawór ty świrze! Dzwoniłam do Andersona 15 minut temu, a go jeszcze nie ma! Kogo ty mi poleciłeś do jasnej cholery?! - przywitałam się.
- Cześć. Miło cię słyszeć. Fajnie, że dzwonisz. Nie drzyj się - powiedział beznamiętnie.
- Jak mam być spokojna, kiedy znajduję się w zupełnie obcym mieście i nie wiem, gdzie się ruszyć?! - krzyknęłam ponownie. Ludzie trochę dziwnie się patrzyli. Jak zwykle robię wiochę nawet w Rosji.
- Tylko się nie popłacz - zaśmiał się.
- Uważaj, bo za moment to zrobię! - po wypowiedzeniu tych słów usłyszałam śmiech po drugiej stronie. - Kto tam jest niewychowany i podsłuchuje?!
- Cichy z Miśkiem właśnie cię zbrechali. Mówiłem, żebyś się nie wydzierała - poinformował mnie Bartosz.
- Świetnie! Fuck you all. Dam se kurwa radę - już chciałam się rozłączyć, kiedy Kurek poprosił, abym tego nie robiła.
- Matt na pewno za moment przyjedzie. Potrzeba trochę czasu, aby dotrzeć na lotnisko. Kazań to nie taka wiocha jak Jastrzębie. - Zaśmiałam się, ale już po chwili stanęłam w obronie Jastrzębia. Usłyszałam tylko 'ała' Bartka. Pewnie Michał go palnął. I dobrze.
- Zawór ja kończę, bo Mr. Anderson nadciąga - oznajmiłam, kiedy zauważyłam wysokiego bruneta w okularach. - Pozdrów chłopaków, uściskaj ich, ucałuj. Papapa - posłałam całusy przez telefon. Zanim się rozłączyłam usłyszałam tylko głośne "a w życiu!" Piotra oraz "Bartek ręce przy sobie!" Michała. Kochane debile.
Wstałam i chwyciłam walizkę. Tylko jak mam zwrócić na siebie uwagę Matta? On chyba nie wie jak wyglądam. Stałam za rogiem i przypatrywałam się jak siatkarz rozgląda się dookoła. Nagle jego wzrok zatrzymał się na mnie. Uśmiechnęłam się. Myślałam, że do mnie podejdzie, ale on po chwili znów zaczął kręcić się w kółko. Stanęłam jak wryta. Nagle znów na mnie spojrzał i wyglądał jakby nad czymś intensywnie się zastanawiał. Nie zmieniałam pozycji. Skierował się w moją stronę.
- Hej. Jestem Matt - powiedział niepewnie wyciągając do mnie dłoń.
- Cześć. Lila - uścisnęłam mu rękę.
- Ha! A jednak się nie myliłem. To ty jesteś ta Lilka od Bartka - ucieszył się.
- Tak, to ja - zaraziłam się uśmiechem Andersona. - Już myślałam, że nigdy do mnie nie podejdziesz - westchnęłam, kiedy siatkarz wziął ode mnie bagaż.
- Zobaczyłem śliczną dziewczynę, uśmiechnąłem się do niej i wróciłem do rozglądania się za pewną siatkarką. Po chwili uświadomiłem sobie, że ta koleżanka Bartka jest Polką, więc zrozumiałem, że to ta dziewczyna o zniewalającym uśmiechu musi nią być - tłumaczył Matt, a ja słuchałam jego wyjaśnień.
- I jakim cudem poznałeś, że jestem Polką? - zaśmiałam się głośno, kiedy wpakowywaliśmy walizki do bagażnika jego auta.
- Tylko Wy jesteście takie piękne - uśmiechnął się otwierając mi drzwi. Wsunęłam się na miejsce pasażera. "I'm sexy and I'm Polish", pomyślałam. Ruszyliśmy w drogę.
Ona sprawi, że zdejmiesz ubranie i pójdziesz tańczyć w deszczu
Sprawi, że będziesz żył tak szalenie jak ona
Ale zabierze twój ból
Jak pocisk dla twojego mózgu
Sprawi, że będziesz żył tak szalenie jak ona
Ale zabierze twój ból
Jak pocisk dla twojego mózgu
- Jak ci się tu podoba? - zapytał Matty.
- Przeraża mnie jedynie język, ponieważ znam tylko podstawy rosyjskiego. Całe szczęście, że posługuję się perfekcyjnie angielskim, bo bym zginęła - opowiadałam wyglądając przez szybę i podziwiając miasto.
- I nie mogłabyś dogadać się ze mną - trafnie zauważył Anderson.
- Fakt. Poza tym pociesza mnie fakt, że będę widywać czasem Łukasza. W końcu jest rozgrywającym w Zenicie.
- Żygadło to dobry kolega. Czasem przychodzi na jakieś klubowe imprezy z żoną, więc jeśli będziesz chciała możesz mi zawsze towarzyszyć. A o swój rosyjski się nie martw. Po miesiącu nauczania powinnaś umieć porozumieć się na temat siatkówki.
- Nauczania?! - spojrzałam na niego gwałtownie się odwracając.
- No tak. Przecież musisz jakoś dogadać się z trenerem.
Przełknęłam głośno ślinę i zaczęłam rozmyślać nad tym jak ogarnę studia, treningi i jeszcze ruski.
- Pokaż mi ten adres - Matt poprosił o notes, kiedy zjeżdżaliśmy z głównej drogi.
- O kurczę. Przecież to prawie drugi koniec miasta. Masz zamiar dojeżdżać na halę prawie...no autobusem będzie to około 2 godz. w jedną stronę?
- Nie wiedziałam, że to aż tak daleko - spojrzałam na krzywo nakreślony długopisem adres.
- Wiesz mam taką propozycję. Tylko musisz decydować się tu i teraz.
- Okey. Mów.
- Mieszkam z Maksimem Michajłowem 30 minut od twojej hali. Tak się składa, że mamy jeden wolny pokój. Zapytam wprost. Nie chciałabyś wprowadzić się do nas? Bez obaw, jesteśmy godni zaufania tylko trochę bałaganu robimy...Chyba nikt nie lubi mieszkać samotnie, nie? I opłaty będą znacznie niższe - zachęcał mnie Matt.
- Może to szaleństwo, ale zgadzam się - odparłam. - Tylko, czy Maksim nie będzie miał nic przeciwko? - zastanowiłam się.
- Maksim? Żartujesz? On będzie w siódmym niebie! - zaśmiał się Matt, ale od razu spoważniał, kiedy wyłapał mój podejrzliwy wzrok. - No nie patrz tak. Chodziło mi o to, że się ucieszy. Gwarantuję ci nietykalność.
- Sama mogę se to zagwarantować - mruknęłam po polsku. - W porządku. Jedźmy do was...Do nas - poprawiłam się. Wyrwałam kartkę z notesu i wyrzuciłam ją przez okno.
- O KURDĘ - walnęłam się z liścia w czoło.
- Co się stało? - przejął się Anderson.
- Na odwrocie miałam napisany numer telefonu przyjaciela i właśnie wypieprzyłam go za okno. Ja, idiotka.
- Nie wpisujesz kontaktów do książki w komórce? - Matt spojrzał na mnie..dziwnie?
- Wpisuję, oczywiście - zamknęłam notes i schowałam go to torebki. - To był nowy numer i zupełnie zapomniałam go edytować. Na szybko zapisałam go na tej karteczce i jakoś wypadło mi to z głowy. Nie róbmy tragedii, zapomnijmy - oparłam się o szybę i omiatałam wzrokiem majestatyczne budowle. Kogo numer wyrzuciłam przez szybę? Michała Kubiaka. Może to miało tak być? W jakiś sposób było to symboliczne zerwanie znajomości? Ale ja nie chcę stracić Miśka, bo tak czy inaczej jest moim przyjacielem i to co przeżyłam z nim to moje. Chcę tylko, żeby był szczęśliwy.
tymczasem w Spale...
- Kubi, what's wrong with you? - zapytał Anastasi po nieudanej obronie ataku Bartmana.
- I'm sorry coach. It's all right. I'll try do it better - powiedział Michał i wrócił na pozycję przyjmującego. Zbyszek przeszedł na jego stronę i przymierzył się do starej pozycji. Miał wspomagać Kubiaka w przyjęciu zagrywki Kurka.
- Kubiak ja wiem że ty chodzisz od kilku miesięcy zakochany, ale przyjmować to byś mógł. Teraz liczy się tylko Memoriał i Mistrzostwa - uśmiechnął się Zibi.
- Wyjebane też trzeba umieć mieć - odparł siatkarz i rzucił się na piłkę posłaną przez Bartosza. Andrea kiwnął tylko głową co oznaczało, że jest zadowolony z obrony Kubiaka. Michał spojrzał z satysfakcją na Zbyszka, minął go i już był gotów przyjmować kolejną potężną zagrywkę.
Siedzieliśmy w kuchni przy stole. Michajłow kroił jabłecznik na zgrabne kawałki. Całkiem nieźle mu szło.
- Ej, to jest naprawdę pyszne - delektowałam się.
- Dzięki - uśmiechnął się atakujący. - Widzisz Matt ja wiem jak ugościć człowieka. Może jeszcze kawałek? - zaproponował, a ja zgodziłam się. Dieta sportowca obowiązuje, ale w końcu w jabłeczniku są jabłka, więc same witaminy. Dobra, nie pogrążam się.
- Michajłow nie podrywaj jej. Jest tu dopiero godzinę - przystopował kumpla Anderson.
- To że jestem miły nie znaczy, że ją podrywam - odgryzł się atakujący.
- Nie zapominajcie, że ja tu nadal jestem - wtrąciłam z pełną buzią.
- Przepraszam za niego - powiedzieli równocześnie.
- Śmieszni jesteście - wstałam od stołu i udałam się do swojego pokoju.
Otworzyłam na oścież wszystkie szuflady i szafki, aby poukładać tam moje rzeczy. Włączyłam laptopa i muzykę. Ostry rock wypełnił pomieszczenie. Potem leciały głupawe piosenki. Wpierw przebrałam się w luźne ubranie.
Tańczyłam, skakałam po łóżku śpiewałam, gdy dostrzegłam że na skajpaju dobija się do mnie Zawór. Co tu zrobić? Dlaczego dzwoni akurat teraz, kiedy stoję z rozwalonym kokiem na głowie, żelazkiem w ręku i mam na sobie koszulkę z napisem "seta+galareta", którą kupiłam na wycieczce do Krakowa...Jak tak bardzo w tej spale mu się nudzi to ja mu mogę ułożyć dodatkowy zestaw ćwiczeń. Podbiegłam do komputera i odebrałam łokciem.
- Cześć Kurcza...Aaaaa!! - odskoczyłam momentalnie w bok z pola widzenia. Na ekranie nie dostrzegłam tylko Bartka, ale również Igłę.
- Lilka pokaż się - wkurzył się Kurek.
- Nie, bo mam nieogar - sprzeciwiłam się.
- Nic nowego - zaśmiał się.
- Kurson, placku - w końcu usiadłam przed kamerką. - Hej Igła! - uśmiechnęłam się w stronę libero i pomachałam mu.
- Jak tam podbijanie Rosji? - zapytał Krzysiek wcinając kanapkę. Zauważyłam, że siedzą na spalskiej stołówce. No tak, pora kolacji.
- Wszystko idzie zgodnie z planem - zacieszyłam. - Chociaż nie, cofam - szybko się zreflektowałam. - Jadę na spontanie. Na przykład właśnie wprowadziłam się do Andersona i Michajłowa. - Kurek zakrztusił się kompotem.
- To nieźle ci się tam powodzi - stwierdził, kiedy Igła przyłożył mu w plecy, a on sam doszedł do siebie.
- Zdolna Polka. Ruskie jej nie zjedzą! - krzyknął Ignaczak.
- No, a jak. Za 1 września 1939! - uniosłam ręce w górę odpychając się na krześle. Czy ... jakoś kurwa tak - dotarło do mnie, że chyba popierdzieliłam daty. I ja mam rozszerzoną maturę z historii. Buahaha.
Zauważyłam, że na stołówce zaczyna robić się gwarno, a Igła z Bartkiem też się poruszyli. Prawdopodobnie reszta siatkarzy zeszła na posiłek.
Kazań, godz. 16.05
Weszliśmy na drugie piętro apartamentu. Z kuchni dobiegły nas jakieś niesamowite zapachy. Matt wprowadził mnie do środka. Ujrzałam mężczyznę w fartuszku wtykającego głowę do piekarnika.
- Matty zrobiłem ciasto. Akurat skończyło się piec - oznajmił.
- Fajnie, a teraz Maksim poznaj naszą nową współlokatorkę.
- Cześć - Michajłow wyszczerzył się trzymając blachę ciasta w dłoniach.
- Cześć - odparłam. - Przypadkiem nie parzy cię to w dłonie? - wskazałam na jego przybrudzone sadzą rękawiczki. Chłopaczyna trochę się zagapił.
- Ouuu - podbiegł szybko do blatu i odstawił ciasto, a następnie zdjął rękawiczki.
Dostrzegłam tylko informację na twarzy Matta mówiącą ''Maksim zachowuj się".
Nie wiem o co mu chodzi. Ten dwudziestopięcioletni atakujący wydaje się być bardzo sympatyczny. I mówi po angielsku. Inteligencik.
- Chodź za mną Lila. Pokażę ci dom - zachęcił mnie Anderson, a ja udałam się za nim. - To jest mój pokój - otworzył drzwi, a ja rozejrzałam się po pomieszczeniu. Przeszliśmy dalej i poznałam również łazienkę, sypialnię Michajłowa oraz salon.
- Zapraszam do twojego królestwa - znalazłam się w moim moim pokoju. Zostawiłam tam torby i postanowiłam rozpakować się wieczorem. Maksim zaprasza na ciacho, więc nie wypada odmówić.
Siedzieliśmy w kuchni przy stole. Michajłow kroił jabłecznik na zgrabne kawałki. Całkiem nieźle mu szło.
- Ej, to jest naprawdę pyszne - delektowałam się.
- Dzięki - uśmiechnął się atakujący. - Widzisz Matt ja wiem jak ugościć człowieka. Może jeszcze kawałek? - zaproponował, a ja zgodziłam się. Dieta sportowca obowiązuje, ale w końcu w jabłeczniku są jabłka, więc same witaminy. Dobra, nie pogrążam się.
- Michajłow nie podrywaj jej. Jest tu dopiero godzinę - przystopował kumpla Anderson.
- To że jestem miły nie znaczy, że ją podrywam - odgryzł się atakujący.
- Nie zapominajcie, że ja tu nadal jestem - wtrąciłam z pełną buzią.
- Przepraszam za niego - powiedzieli równocześnie.
- Śmieszni jesteście - wstałam od stołu i udałam się do swojego pokoju.
Otworzyłam na oścież wszystkie szuflady i szafki, aby poukładać tam moje rzeczy. Włączyłam laptopa i muzykę. Ostry rock wypełnił pomieszczenie. Potem leciały głupawe piosenki. Wpierw przebrałam się w luźne ubranie.
Tańczyłam, skakałam po łóżku śpiewałam, gdy dostrzegłam że na skajpaju dobija się do mnie Zawór. Co tu zrobić? Dlaczego dzwoni akurat teraz, kiedy stoję z rozwalonym kokiem na głowie, żelazkiem w ręku i mam na sobie koszulkę z napisem "seta+galareta", którą kupiłam na wycieczce do Krakowa...Jak tak bardzo w tej spale mu się nudzi to ja mu mogę ułożyć dodatkowy zestaw ćwiczeń. Podbiegłam do komputera i odebrałam łokciem.
- Cześć Kurcza...Aaaaa!! - odskoczyłam momentalnie w bok z pola widzenia. Na ekranie nie dostrzegłam tylko Bartka, ale również Igłę.
- Lilka pokaż się - wkurzył się Kurek.
- Nie, bo mam nieogar - sprzeciwiłam się.
- Nic nowego - zaśmiał się.
- Kurson, placku - w końcu usiadłam przed kamerką. - Hej Igła! - uśmiechnęłam się w stronę libero i pomachałam mu.
- Jak tam podbijanie Rosji? - zapytał Krzysiek wcinając kanapkę. Zauważyłam, że siedzą na spalskiej stołówce. No tak, pora kolacji.
- Wszystko idzie zgodnie z planem - zacieszyłam. - Chociaż nie, cofam - szybko się zreflektowałam. - Jadę na spontanie. Na przykład właśnie wprowadziłam się do Andersona i Michajłowa. - Kurek zakrztusił się kompotem.
- To nieźle ci się tam powodzi - stwierdził, kiedy Igła przyłożył mu w plecy, a on sam doszedł do siebie.
- Zdolna Polka. Ruskie jej nie zjedzą! - krzyknął Ignaczak.
- No, a jak. Za 1 września 1939! - uniosłam ręce w górę odpychając się na krześle. Czy ... jakoś kurwa tak - dotarło do mnie, że chyba popierdzieliłam daty. I ja mam rozszerzoną maturę z historii. Buahaha.
Zauważyłam, że na stołówce zaczyna robić się gwarno, a Igła z Bartkiem też się poruszyli. Prawdopodobnie reszta siatkarzy zeszła na posiłek.
- Krzysiu podaj pieprz - powiedział jakiś znajomy głos poza zasięgiem kamerki.
- Pieprzyć ci się zachciało - zaśmiał się Igła rzucając żółty pojemniczek kumplowi.
- Popieprzony pomidor - skomentował ktoś inny.
Wybuchnęłam śmiechem.
- Czy ja dobrze słyszę? - zapytał męski głos i już po chwili pomiędzy Krzyśkiem i Kurkiem ujrzałam Kubiaka wpychającego się z krzesłem. - Siema - uśmiechnął się.
- Hej Misiek - pomachałam mu. Teraz na ramieniu Kubiaka zawisł Nowakowski. - Cześć Piotrze.
- Hej Lilka. Nie zrusyfikowali cię jeszcze? Bo koszulkę to masz swojską.
- Trzeba się jakoś prezentować na obczyźnie - westchnęłam podpierając się na łokciach.
- Szalona - zarzucił Kurek. - Co się tak gapisz? - zapytał odwracając się za siebie.
- Jestem rozczarowana brakiem Zibiego wiszącego na ramieniu - westchnęłam.
- Zbyszek na masażu, bo trochę bark przetrenował - oznajmił Ignaczak.
- A dzwonicie w jakiejś konkretnej sprawie, czy tak sobie?
- Tak sobie - Igła wzruszył ramionami. Spojrzałam na niego.
- Bitch please, przecież wiem, że coś chcecie.
- Żebyś przyleciała na Memoriał do Płocka - wyszczerzył się Kurek.
- Dopiero kilka godzin temu opuściłam Polskę, a już mam wracać? - popatrzyłam na nich jak na obłąkanych.
- Przecież jeszcze nie zaczęłaś przygotowań do SuperLigii. Bo nie wiadomo, czy będziesz mogła być na ME. A z Memoriału się nie wykręcisz - Igła pogroził mi palcem.
- Zobaczymy. Pogadamy jak przejdę testy w klubie, ok?
- Dobra. To my kończymy, bo Zator zżera nasze kanapki. Trzymaj się - powiedział Kurek i zakończyliśmy rozmowę.
Wróciłam do świrowania...
Niektórzy ludzie czują, że nie zasługują na miłość. Odchodzą po cichu donikąd, próbując zostawić to wszystko za sobą.
Spała, godz. 21.20
W pokoju Zbychiała nadal paliło się światło podczas, gdy reszta spała wykończona po treningu.
- Misiek daj żyć - mruknął Zibi spod kołdry. - Wyłącz lampkę.
- Nie bo jem - odpyskował Kubiak.
- O tej godzinie? - Zbyszek usiadł na łóżku.
- Każdemu czasem potrzeba się docukrzyć - Michał starał się zbyć przyjaciela.
- Znam cię nie od dziś i wiem, że to oznacza, że albo a) stresujesz się b) masz jakiś problem c)... - i tu Bartmanowi skończyły się pomysły.
- c) nie chce mi się spać? - zaproponował odpowiedź przyjmujący.
- Nie rozumiem cię, ale rób jak chcesz. Dobranoc Misiu - Zbyszek zatopił twarz w poduszce.
- Dobranoc Zibi - odpowiedział Kubiak zgniatając papierek po batonie i ułożył się na plecach.
Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu.
Kazań, godz. 23.23
Przekręcałam się z boku na bok. Nigdy nie miałam najmniejszego problemu z zasypianiem w nowych miejscach. Wystarczyło, że przyłożyłam głowę do poduszki i odpływałam do krainy Morfeusza. Męczyłam się już dwie godziny.
Zapaliłam lampkę i oparłam poduszkę o ścianę, aby się oprzeć. Cholerne wpomnienia...
Zajrzałam do pomieszczenia i od razu zostałam zauważona przez Michała leżącego na kanapie.
- Nie możesz spać? - zapytał Kubiak odrywając wzrok od telewizora. Oglądał jakiś film akcji.
- Wiesz Misiek, z tą carbonarą to był zły pomysł - zrobiłam smutną minę ściskając butelkę i opierając się o futrynę.
Siatkarz przywołał mnie
do siebie gestem dłoni. Położyłam się na brzegu łóżka obejmując butelkę z
wodą mineralną tak, jakby była jakimś moim wybawieniem.
Wpatrywałam się w film i zaczęłam robić się coraz bardziej senna.
- Michał ? - powiedziałam nie otwierając oczu.
- Hm ? - chłopak przestał na moment gładzić moje ramię - tak o, po przyjacielsku.
- Wyślijmy ją Kurkowi - usłyszałam tylko cichy śmiech Kubiego ...
Wstałam i postanowiłam napić się mleka. Chwyciłam sweter z krzesła i narzuciłam go na siebie. Weszłam do kuchni i zastałam tam Matta.
- Nie śpisz jeszcze? - zdziwiłam się.
- Jak widać - uśmiechnął się popijając herbatę. - Co cię sprowadza?
- Mleko - zajrzałam do lodówki i wyjęłam z niej karton. Przysiadłam się do Andersona. Nalałam do szklanki trochę płynu i szczelnie okryłam się swetrem.
Milczeliśmy przez moment.
- Miałeś kiedyś tak, że czułeś się jak hipokryta? - spytałam obracając szklankę w dłoniach. - Mówiłeś innym "spróbuj, zaryzykuj, odważ się", a sam zrobiłeś zupełnie inaczej?
- Czy nie wykorzystałem szansy?
- No na przykład. Na przykład odsunąłeś się od kogoś, bo przestraszyłeś się, że będziesz cierpiał - wbiłam wzrok w podłogę. - I wyjechałeś bardzo daleko żeby zapomnieć, a z drugiej strony czułeś się nie fair wobec kilku osób. Chciałeś się odciąć, ale to co czujesz rozrywało cię na strzępy i uciekałeś, a wspomnienia cię goniły. - poczułam, że Matty patrzy na mnie z troską i czułością wymieszaną ze współczuciem. Szybko podniosłam się i wstawiłam szklankę do zmywarki. - Nie powinnam pić mleka, bo chyba mam uczulenie na białko. Dobra, koniec tej imprezy - zaśmiałam się nerwowo. Musiałam jak najszybciej stamtąd wyjść.
- Czy próbowałem kogoś nie kochać, ale tak naprawdę kochałem jeszcze mocniej? - głos Andersona zatrzymał mnie w progu. - Tak.
Nie odwróciłam się, ale przystanęłam na moment. Zrobiłam krok, lecz coś ciągnęło mnie z powrotem.
- I jak to się skończyło? - odważyłam się zapytać.
- Dla niej? Wkrótce poślubi ojca swojego rocznego synka. A ja podpisałem kontrakt na kolejny rok w Rosji - odpowiedział cicho cały czas patrząc mi w oczy. Uciekłam wzrokiem i życzyłam mu dobrej nocy. Opuściłam kuchnię.
- Kurwa - powiedziałam jak na Polkę przystało, kiedy wracając do pokoju potknęłam się o kapcie Maksima. Jeszcze nie spotkałam się z przypadkiem człowieka, który zostawia takie obuwie przed drzwiami swojego pokoju. Chwyciłam je, otworzyłam drzwi i wrzuciłam do środka. Nie śpieszno mi wstawiać protezę po utracie uzębienia przez jego klapki Kuboty.
Powróciłam do mojej sypialni i wsunęłam się pod kołdrę. Po kilkunastu minutach w końcu udało mi się zasnąć.
Listopad nie jest łaskawy, pogoda typowo jesienna. Trzyletnia dziewczynka ubrana w płaszczyk stoi na peronie i rozgląda się dookoła. Zauważa kobietę zbiegającą po schodach.
- Mamo, mamo! - krzyczy i rzuca się biegiem w stronę zejścia do podziemi.
Ta pani wcale nie chce się zatrzymać, nie odwraca się, idzie dalej.
Dziewczynka ze łzami w oczach przystaje przytulając swojego misia.
- Lilianka chodź do mnie! Chodź szybko Lila - mężczyzna podbiega do córki i bierze ją na ręce.
- Mamo, mamo! - krzyczy i rzuca się biegiem w stronę zejścia do podziemi.
Ta pani wcale nie chce się zatrzymać, nie odwraca się, idzie dalej.
Dziewczynka ze łzami w oczach przystaje przytulając swojego misia.
- Lilianka chodź do mnie! Chodź szybko Lila - mężczyzna podbiega do córki i bierze ją na ręce.
Obudziłam się i zapaliłam lampkę. Nakryłam się kołdrą po sam czubek nosa i nie gasząc światła wróciłam do świata marzeń sennych.
_______________________________________________________________
Wielbię mojego psa (i wielbię siebie za to, że mając 11 lat nieświadomie uparłam się, żeby nazwać go Misiek ♥) Potrafi grać w nogę skubany :3 Także już wiecie co bd robić o 18.00 ^^
http://impossible-its-true.blogspot.com/ JARAM SIĘ OSTATNIM ROZDZIAŁEM JAK KUREK MONTE *.* nadal zachęcam do komentowania i czytania :D
Przepraszam za mnie xd
Dziękuję za wszelkie formy aktywności na tym blogu. KOCHAM WAS ♥
FromVolleyland.
_______________________________________________________________
Welcome ; *
Mam dziś fazy level hard, nie dopowiadam za ten rozdział :D
Nie spodziewałam się, że dodam tak szybko kolejny, ale cóż poradzić, kiedy mój mózg kocha pracować i pomimo kilku obszernych prac domowych mówi mi "pisz, pisz kolejny". Na ukochanej matuni zamiast rysować chujwieilekąty myślę sobie "oo, siatkarze dziś lecą do Gdańska. Są na moich terenach. W piątek mecz..." ;D
Wielbię mojego psa (i wielbię siebie za to, że mając 11 lat nieświadomie uparłam się, żeby nazwać go Misiek ♥) Potrafi grać w nogę skubany :3 Także już wiecie co bd robić o 18.00 ^^
http://impossible-its-true.blogspot.com/ JARAM SIĘ OSTATNIM ROZDZIAŁEM JAK KUREK MONTE *.* nadal zachęcam do komentowania i czytania :D
Przepraszam za mnie xd
Dziękuję za wszelkie formy aktywności na tym blogu. KOCHAM WAS ♥
FromVolleyland.
Nie napisze nic pozytywnego, ponieważ czuje się urażona faktem, iż piszesz lepiej ode mnie. czyli dzisiaj po Tobie jade.!;)
OdpowiedzUsuńwięc... za krótko, za mało pojazd po Kurku, za mało Kubiaka....ale to, to już chyba wiesz.;D
Obrażona, odchodzę czytać daleej.!
Taki ze mnie krytyk.!;))
Pozdrawiam i czekam na kolejny.!;*
~Ann
O weź, jesteś taka okrutna ♥
UsuńJa aż taka okrutna nie będe i powiem, że wspaniały jak każdy z resztą. xDD Nareszcie Lilka przyznała się, że z Miśkiem coś tego. ;DD Coś czuje, że będzie ostro. <3 Zniecierpliwieniem czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńBuźki. ;* ~`Ikaa.
"- Zobaczyłem śliczną dziewczynę, uśmiechnąłem się do niej i wróciłem do rozglądania się za pewną siatkarką. Po chwili uświadomiłem sobie, że ta koleżanka Bartka jest Polką, więc zrozumiałem, że to ta dziewczyna o zniewalającym uśmiechu musi nią być - tłumaczył Matt, a ja słuchałam jego wyjaśnień.
OdpowiedzUsuń- I jakim cudem poznałeś, że jestem Polką? - zaśmiałam się głośno, kiedy wpakowywaliśmy walizki do bagażnika jego auta.
- Tylko Wy jesteście takie piękne - uśmiechnął się otwierając mi drzwi. Wsunęłam się na miejsce pasażera. "I'm sexy and I'm Polish", pomyślałam. Ruszyliśmy w drogę."
dfgsiodgbaosigbisvbsiydgfasydfgsdiovgsdioy :O :O :D :D :3
Matt gupku, cza było walczyć o tą kobietę, a nie teraz siedzieć i być taką dupą. -_-
Czekam na Lilijannę i Memoriał :D
Kiedy uczucia zostaną wyznane? :D
Pozdrawiam i czekam na kolejny skarbie :D :D :3 :* ♥
PS. Cieszę, się, że nowa historia przypadła ci do gustu! :D
Czekam na związek Bartka i Wyrwałówny :)
OdpowiedzUsuń