środa, 11 września 2013

21. "Czy­tam Twoją ciszę".

Gdańsk, na mieście, po południu

Zmierzaliśmy tak dobrze znanymi mi ulicami. Zibi z Kubim zachowywali się w miarę normalnie i dotrzymywali mi kroku. Za to Kurek idący na czele robił jak zwykle zamęt.
- Zawór wejdź na chodnik! - krzyknęłam do idącego przed nami siatkarza. - Wyobraź sobie, że w Gdańsku też są samochody.
- A ja myślałem, że czołgi - zironizował uśmiechając się i zatrzymując. Dołączył do nas i ruszyliśmy dalej. Pogoda dopisywała. Było słonecznie i ciepło.
- O, a w tej wąskiej uliczce umówiłam się kiedyś z pewnym chłopakiem na solówkę. Wkurzał mnie i ciągle dokuczał. Ostatecznie nie przyszedł. A szkoda - opowiadałam chłopakom o wspomnieniach związanych z niektórymi miejscami.
- To od dziecka masz takie zapędy do bicia - powiedział Kurek, a ja dźgnęłam go w ramię. - No o tym właśnie mówiłem - roztarł obolałe miejsce.
- Na tej ścianie robiłam graffiti. Miałam taki styl skejciary i słuchałam czarnego rapu. Raz goniła nas policja, ale zwialiśmy.
- Kryminalistko ty! - krzyknął Zbyszek karcąc mnie wzrokiem.
- Cicho Bartman. Babcia się nie dowiedziała i niech tak zostanie - machnęłam ręką.

Dotarliśmy na osiedle. Weszliśmy na podwórko i od razu poznałam kilka znajomych twarzy. Uśmiechnęłam się serdecznie do chłopców biegających za piłką.
- Hej - podbiegł do mnie dziewięcioletni Hubert, kiedy piłka uciekła im w naszą stronę.
- Hej młody - przybiłam z nim piątkę. Kubiak chwycił piłkę i podał mojemu młodszemu koledze.
- Proszz - uśmiechnął się.
- Dzięki - młody zadarł głowę do góry i ukazał brak dwóch jedynek z przodu.
- Ale masz znajomości - powiedział Kurek omiatając wzrokiem dzieciaki.
- Lila!! - krzyknęła grupa chłopców i podbiegła do mnie. Z wszystkim przybiłam piątki, jak robiłam to zawsze.
- Chłopcy poznajcie Bartka, Michała i Zbyszka. Chłopaki poznajcie moich podwórkowych kumpli - zapoznałam ze sobą moich mężczyzn.
Te dzieciaki są cudowne. Garnął się do mnie od zawsze. Może dlatego, że często wychodziłam przed blok pograć z nimi w nogę. Czasem pomagałam w lekcjach. Rozmawiałam z nimi. Są dla mnie jak młodsi bracia, oni taktują mnie jak starszą siostrę.
- Mam coś dla was. Podzielcie się, ok? - wyjęłam z torebki paczkę cukierków.
- A zagrasz z nami? - zapytał mały Mateusz.
- Noo... - przeciągnęłam chwilę patrząc na siatkarzy.
- Możemy też? - zapytał Zibi dzieciaków. Zareagowały hurraoptymizmem. Pobiegliśmy na "boisko", gdzie drzewka ogrodowe były bramką. Zaczęliśmy kopać piłkę.
- Zibson podaj - krzyknęłam do Bartmana, który podał po linii. Byłam w składzie ja, Zibi i dzieci kontra Kubiak i Kurek. Wyrównane szanse, nie ma co.
- Gooool! - krzyczały dziecięce głosy.
Graliśmy dalej. Byłam przy piłce, kiedy na mojej drodze stanął Kubiak.
- Walcz o nią Misiu - poradził Kurek. Chodziło mu o piłkę? o.O
Zaczęłam kiwać Michała. Niestety miałam do czynienia z nie najgorszym okazem podwórkowego piłkarzyka. A tak się zarzekał, że nie lubi nogi...
- Nie, nie - śmiałam się, kiedy Misiek prawie odebrał mi piłkę.
- Co się będę czaił - niespodziewanie Michał objął mnie w pasie ramionami i w szczelnym uścisku podniósł nad ziemię. Kopnął piłkę, która wyturlała się spod moich nóg do Kurka, a on dał fory bramkarzowi i chybił.
- To jest faul na zawodniku - śmiałam się trwając jeszcze w Kubiakowym uścisku.
- I co z tego? - Kubiak wzruszył ramionami. - Nie mogę przegrać - uśmiechnął się.
Cały czas czułam jego oddech na mojej szyi, dwudniowy zarost na moim policzku i jego dłonie, które mnie oplatały. Kubiak odstawił mnie bezpiecznie na ziemię, a ja rzuciłam się w pogoń za piłką. 

Po pewnym czasie włączył się osiedlowy monitoring, czyli mohery w oknach. Zaprosiłam siatkarzy do mieszkania.
- Tylko zachowujcie się, mówię do ciebie Kurek - powiedziałam stanowczo dzwoniąc do drzwi.
- Sypiesz się jak tynk - odpowiedział siatkarz, a w drzwiach stanęła moja babcia. Przypal na przypale. - Dzień dobry - Bartek uśmiechnął się przepraszająco mając w głębi duszy nadzieję, że kobieta tego nie usłyszała. 
- Czeeeeść babcia! - rzuciłam się jej w ramiona.
- Co ona nas poucza - usłyszałam mruknięcie Zibiego.
- Witaj skarbeńku. Wchodźcie, zapraszam - babcia zaprosiła chłopaków i przeszliśmy do dużego pokoju. 
- Babciu to jest Michał, Zbyszek i Bartek - przedstawiłam ich kolejno. - Chłopaki pomagali mi nieść ciężki bagaż, o...ten? - przy końcówce wypowiedzi zrobiłam kwaśną minę. Zdjęłam plecak, który faktycznie spoczywał na moich plecach i nie był wcale ciężki. Nie wypaliło.
- Może herbatki skarbeńku zrobię? - zaproponowała starsza kobieta i udała się do kuchni.
- Chodźcie do mojego pokoju - pociągnęłam za rękaw Zbyszka i reszta ruszyła za nami. - Ostrzegam, że obfituje w siatkarskie rzeczy. Nie wystraszcie się.
- Dobrze skarbeńku - Kuraś znów zaczął mi dokuczać nabijając się ze sposobu w jaki nazywa mnie babcia.
- Zamilcz.

Kręciłam się przy biurku na krześle obrotowym, Misiek z Kurą leżeli na łóżku, a Zibi usiadł na dywanie opierając się o nie.
- Mogę pogrzebać ci po szafkach? - zanim zdążyłam zaprzeczyć Kurek wstał i wysunął jedną z szuflad komody. Zagwizdał. - Ale bajery.
- W tej szufladzie są setki wspomnień - zaczęłam teatralnie. - Oto jest marker, którym autograf złożył Sebastian Świderski. Po dotykaj sobie - rzuciłam przedmiot Kubiemu. - Tu mam zeszyt z autografami. Gdzieś tam Igła się maznął nawet - wyciągnęłam lekko zniszczony plik kartek w tekturowej okładce i podałam Zbyszkowi, który zaczął przewracać kartki. - Następnie przedstawiam wam bilety z meczy na których byłam. Za pieniądze na to wydane mogłabym kupić samochód. To słowa mojej babci - uniosłam w górę sporą kolekcję. - A reszty to wam nie pokażę... - zatrzasnęłam szufladę i odebrałam od babci, która właśnie weszła do pokoju kubki z herbatą i ciastka. Znów zostaliśmy sami.
- Trupa tam chowasz? - zaśmiał się Kurek. - Dawaj - wyciągnął z szuflady zawartość jakby był u siebie.
- Niewychowany bachorze - warknęłam i rzuciłam go ciastkiem.
- Zajebista - roznanielił się Kubiak oglądając koszulkę klubową z moim nazwiskiem. Przyłożył ją sobie do klaty sprawdzając czy byłoby mu do twarzy.
- Zajebista jak właścicielka - rzekł zadowolony Zbyszek.
- Numerek 13 do czegoś zobowiązuje - puściłam oczko Kubiakowi i wcisnęłam na siebie tą starą odzież. Michał westchnął zadowolony.
- Ty rzeczywiście. O ja pierdolę. Ona ma 13 - Kurek rozprostował numerek na moich plecach. - Tylko coś bym tu zmienił - mruknął rociągając bluzkę na wszystkie strony świata.
- Co? - zapytaliśmy wszyscy równocześnie.
- Nazwisko - odrzekł usatysfakcjonowany z tym swoim uśmieszkiem.- Kubiak, 13 - powiedział dobitnie. Zawór od jakiegoś czasu łazi za mną i dogaduje o Kubim. No kurwa mać.
- Zamawiaj księdza - Misiek zwrócił się do Kurka z ironią.
- Do niej to egzorcystę - syknął Bartosz i odczuł na ramieniu mój cios pod wpływem którego zapiszczał.
- Mam jeszcze nakolanniki, koszulkę reprezentacyjną Ignaczaka, tejpy - zaczęłam wyrzucać rzeczy z szafki za siebie. - O, buty - cisnęłam obuwiem w Kursona.
- Fuck. Dzięki - spojrzał na mnie gniewnie.
- Chciałeś zobaczyć, zobaczyłeś.
 

40 min później

 Drzwi od pokoju ponownie się otworzyły. Ujrzeliśmy moją babcię.
- Liluś, wiesz co? - zaczęła kobieta.
- Nie, co? - odrzekłam pałaszując herbatnika. Babcia posłała mi surowe spojrzenie za to, że jej przerwałam. Nie skomentowała tego, ponieważ jest już przyzwyczajona do mojego zachowania. Kontynuowała.
- Spotkałam twojego trenera z tego klubu w którym kiedyś grałaś.
- Z Gedanii. No, mów dalej - machnęłam ręką zachęcając kobietę do kontynuacji.
- Trochę o tobie rozmawialiśmy. Powiedziałam mu, że przyjedziesz do Gdańska i obiecałam, że odwiedzisz klub. Źle zrobiłam?
- Kurczę, no... - zawahałam się na moment. - Nie babciu, nie zrobiłaś źle. Nawet jeszcze dzisiaj tam zajdę - wizja spotkania z trenerem jakoś mnie zbytnio nie cieszyła, ale sam fakt wejścia jeszcze raz na halę, gdzie spędziłam tysiące godzin wyciskając siódme poty, łzy porażki i szczęścia zachęciła mnie.
Co do trenera to bardzo szanuję tego człowieka i lubię go, ale on nigdy za mną nie przepadał. Tak mi się wydaję. Z innymi dziewczynami śmiał się i żartował, a do mnie zwracał się surowym tonem, oczekiwał samych perfekcyjnych akcji i wymagał, wymagał, wymagał...
- Jak chcesz zdążyć jeszcze dziś to powinnaś tam już iść. Hala otwarta jest do 19.00.
- Lilka możemy iść jeśli chcesz - powiedział Bartman. - Z chęcią będziemy ci towarzyszyć - zobaczyłam uśmiech u reszty siatkarzy.
- W takim razie świetnie - wstałam z krzesła. - Idziemy.


                                              27 minut później

W drodze na halę komórka Bartosza zadzwoniła. Zamienił z kimś kilka słów i rozłączył się marudząc pod nosem.
- Zibi o 20.00 mamy jakiś trening, badania, chuj wie co z fizjoterapeutą. Musimy się wrócić.
- Cholera - Bartman zatrzymał się. - Mówiłem ci, że musimy na badania iść, kabelki będą nam podłączać i będziemy biegać to odpowiedziałeś, że zmyślam.
- Nie dziamol tylko chodź. Jak przed 20.00 tego nie zrobimy to nie zagramy jutro - Kurek ruszył przed siebie nawet nie żegnając się ze mną i Kubim, którzy patrzeliśmy na nich z otwartymi ustami.
- Pierdolisz?! To chodź Kuraś może jakiś autobus złapiemy! - Zbyszek pobiegł za kumplem.
- Aha - powiedziałam odprowadzając wzrokiem ich sylwetki.
- No to, którędy teraz?

                                                40 min później

 
- Misiek? - postanowiłam podzielić się z Kubiakiem moimi przemyśleniami będąc tuż pod halą.
- Hm?
- A ty miałeś te badania, o których mówił Kurek?
- Takie rzeczy przechodzi się na początku sezonu Reprezentacyjnego - Kubiak otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Zatrzymałam się.
- Więc, jak to możliwe, że... - zaczęłam machać rękoma analizując słowa Kurasia i Kubiego.
- Niemożliwe - uśmiechnął się Michał.
- To podstęp? - założyłam ręce pod boki. Kurek ma przejebane.
- Przypadek - odparł Michał uciekając wzrokiem.
- Takie przypadki nie zdarzają się przypadkiem - powiedziałam i skierowałam się na boisko. Misiek podążył za mną.
- To twoje koleżanki? - zapytał Michał wpychając się ze mną do środka. Akurat trwał trening młodziczek.
- Tu się jebnij - puknęłam go w skroń. - Jak ich jeszcze w planach nie było to ja już ścinałam przesuniętą krótką - przypatrzyłam się dziewczynce, która przyjęła zagrywkę przeciwniczek. Wtem głos zabrał trener.
- Agata stań na środku.
- Na środku? - powtórzyła brunetka.
- Nie w Czarnobylu - zironizowałam. Zrobiłam to dość głośno. Wszystkie oczy zostały zwrócone na mnie i Michała.
- Co mam zrobić? - zapytał zza moich pleców Kubiak.
- Nie wychylać się, bo one cię zjedzą, a mi połamią nogi - szepnęłam. - A poza tym udawaj, że ja nic nie powiedziałam i uśmiechaj się, uśmiechaj - szturchnęłam go łokciem wyszczerzając się do bólu.
- Liliana Wyrwał. Witam moją najlepszą atakującą - krzyknął trener z końca sali. Odwróciłam się za siebie. Oprócz Miśka patrzącego na mnie błagalnym wzrokiem, abym uchroniła go przed dziewuszkami nie było nikogo. To on mówi do mnie?
- Witam mojego najlepszego trenera - ruszyłam w jego kierunku. Kubiak ociągał się za mną zerkając w stronę grających dzieci. Pewnie modlił się, aby dziewczyny nie zaczęły wyciągać od niego autografów

- Minął rok od kiedy się rozstaliśmy, a panna Wyrwał nadal taka sama. Wygadana, roztrzepana - zaśmiał się mężczyzna.
- Oj tam, oj tam...Przedstawiam panu Michała Kubiaka. Michał to mój trener pan Arkadiusz Wojnar.
- Miło mi pana poznać - Michał uścisnął rękę panu Arkadiuszowi.
- Mi również. Bardzo miło - zacieszył Wojnar. Byłam bliska facepalmu.
- Słyszałem o twoich planach na przyszłość Lila - rzekł trener zarządzając zmianę połów.
- O tym, że podejmę robotę w Lidlu na kasie i urodzę trojaczki? Naprawdę?
- Cała Lilka. No, jak wspomniałem w charakterze zmiany nie widzę. Chciałbym zobaczyć jak prezentujesz się na boisku.
- Jak milion dolarów - wyszczerzyłam się.
- Tyle będziesz warta po sezonie w Rosji - uśmiechnął się trener. - Zagracie z dziewczynkami? - zwrócił się do mnie i Michała.
- Michał, bo ty chyba nie powinieneś. Mecz jutro i sam wiesz.
- Ale nie ma problemu. Mogę zagrać - zgodził się Kubiak. - Przecież widzisz, że to dzieciaki. Jaki to poziom... - powiedział ciszej przybliżając się.
- Tylko błagam, ostrożnie Misiek. Jak doznasz kontuzji to mnie zabiją, a nie ciebie - spojrzałam na niego z troską.  Naprawdę trochę się obawiałam o zdrowie Kubiaka. Gdyby się uszkodził to byłaby to moja wina.
- Nie pozwoliłbym - uśmiechnął się pocierając moje ramię tym samym trochę uspokajając moje zszargane nerwy.
Weszliśmy na boisko. Zaczęliśmy kontynuować seta. Stanęliśmy z Michałem po przeciwnych stornach siatki. Rywalizacja? Kocham to.
Lekka zagrywka jednej z dziewczyn, przyjęcie, wystawa na lewe skrzydło i przebicie sposobem górnym. Wybaczam, młodziutkie są. Uczą się. Też podobnie zaczynałam. Chociaż nie, ja napierdalałam w piłkę pięścią. Ale ja to ja.
- Perfekcyjne przyjęcie Michała Kubiaka - zaśmiałam się mówiąc niczym Swędrowski. Odebrać taki "atak" to jest to.
- Nie ciesz się. Mam lepszy skład - odpyskował przyjmujący podczas, gdy piłka była w grze. Chyba nieźle zagrzał tym dziewczynki do walki, bo przebiły piłkę na naszą stronę nieco mocniej. U nas przyjęcie, rozegranie na prawe skrzydło. Ta rozgrywająca nawet, nawet. Będą z niej ludzie. Zaatakowałam piłkę i zaskoczyłam tym Michała, bo nie zdążył przyjąć.
- Dziewczynki! To był atak - oznajmił trener jakby właśnie na hali nastąpiło objawienie. Po tym wyczynie większość próbowała przebijać piłkę w ten sposób. Edukuję dzieci.

Zakończyliśmy seta i rzeczywiście wygrała go drużyna Kubiego. Ja mu dam. Niech tylko wyjdziemy z hali!
Hala opustoszała, a my podążyliśmy do wyjścia uprzednio żegnając się ze wszystkimi. Teraz tylko trzeba doprowadzić Kubiaka całego i zdrowego do hotelu. 
- Michał co ty taki cichy dzisiaj jesteś? W Nowakowskiego się bawisz? - zaśmiałam się. Naprawdę dzisiaj to już przechodzi wszelkie pojęcie. Kubiak zazwyczaj jest ułożony, kulturalny, spokojny, ale teraz to zaczynam się czuć przy nim jak człowiek z ADHD. Widzę, że coś go dręczy. Jakaś myśl nie daje mu spokoju. Chciałabym mu pomóc, gdybym tylko wiedziała o co chodzi. Oby był bardziej skupiony na jutrzejszym meczu.
- Ja? Nie, wydaje ci się - uśmiechnął się delikatnie wracając na ziemię z przemyśleń. Wzruszyłam ramionami i wyszliśmy przed budynek.
Po wykonaniu misji, czyli dostarczenia Miśka trzeba wpierdzielić Kurkowi. Znalazł się ekspert od układania ludziom życia. Jak on mógł zostawić mnie samą z Michałem?! Nie żeby mi się nie podobało, bo podobało ;> Zawór na zawsze pozostanie Zaworem. Leku na jego głupotę nie wymyślą. 

 "Miłość nas zas­koczyła
właści­wie do­padła znienac­ka"



____________________________________________________________

God, kto wymyślił szkołę?!
A tak wgl to WITAJCIE ; *

Staram się tu tworzyć jakiś bad romance, ale co z tego wyjdzie to nie wiem ;D Wyjdzie w praniu. "Ale nie mogę, bo mam pranie!" - nie mogłam się powstrzymać xd

Jeśli chcecie być informowani, ale nie prowadzicie bloga zostawcie adres GG lub pocztę. Jakikolwiek kontakt. Ze względu na obowiązki szkolne rozdziały mogą pojawiać się nieregularnie.

ZŁOTO NA MEMORIALE! YES! INASZYCH SIATKARZY.

Mecz piłkarzy z San Marino mnie rozbawił. 
- Dlaczego San Marino strzeliło Polsce gola?
- Bo kelner dobrze podał. 
If you know what I mean,
http://impossible-its-true.blogspot.com 
Nie bądź bez serca i zajrzyj tutaj! :D Dziewczyny dodały nowy rozdział, a ja już chcę kolejny, kolejny i kolejny...♥

Do następnego, prawdopodobnie w weekend.
FromVolleyland : )

4 komentarze:

  1. Kurde nie wyrwał musi być z Kursonem. Koniecznie.
    Naiwność- czym ona jest? Czym się charakteryzuje ? Czy młoda Łucja mimo samotności okaże się naiwna i zaufa jemu, młodej gwieździe Skry? A może wręcz przeciwnie- naskoczy na niego i zniechęci? Tego wszystkiego dowiesz się w pierwszym rozdziale

    heroicznanaiwnosc.blogspot.com

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa czekam na następny :D uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. "- Walcz o nią Misiu - poradził Kurek." ~ Ulubione *.* *.* :D ♥


    "Po pewnym czasie włączył się osiedlowy monitoring, czyli mohery w oknach. Zaprosiłam siatkarzy do mieszkania.
    - Tylko zachowujcie się, mówię do ciebie Kurek - powiedziałam stanowczo dzwoniąc do drzwi.
    - Sypiesz się jak tynk - odpowiedział siatkarz, a w drzwiach stanęła moja babcia. Przypal na przypale. - Dzień dobry - Bartek uśmiechnął się przepraszająco mając w głębi duszy nadzieję, że kobieta tego nie usłyszała" ~ O hahahahaha :D


    "- Ty rzeczywiście. O ja pierdolę. Ona ma 13 - Kurek rozprostował numerek na moich plecach. - Tylko coś bym tu zmienił - mruknął rociągając bluzkę na wszystkie strony świata.
    - Co? - zapytaliśmy wszyscy równocześnie.
    - Nazwisko - odrzekł usatysfakcjonowany z tym swoim uśmieszkiem.- Kubiak, 13 - powiedział dobitnie. Zawór od jakiegoś czasu łazi za mną i dogaduje o Kubim. No kurwa mać.
    - Zamawiaj księdza - Misiek zwrócił się do Kurka z ironią.
    - Do niej to egzorcystę - syknął Bartosz i odczuł na ramieniu mój cios pod wpływem którego zapiszczał.
    - Mam jeszcze nakolanniki, koszulkę reprezentacyjną Ignaczaka, tejpy - zaczęłam wyrzucać rzeczy z szafki za siebie. - O, buty - cisnęłam obuwiem w Kursona.
    - Fuck. Dzięki - spojrzał na mnie gniewnie.
    - Chciałeś zobaczyć, zobaczyłeś." ~ Dobrze mu tak, przyjebać mu tak :D


    "- Michał co ty taki cichy dzisiaj jesteś? W Nowakowskiego się bawisz? - zaśmiałam się." ~ Najśmieszniejsze :D



    Czekam na rozwinięcie romansu Lilijanny i Kubiaka :D :D :3

    Kurek i te jego plany:D :D :D :D :D :3 -_-

    Pozdrawiam :D :D :* :3 ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej. ;*
    Troch sie usmiałam i troche podjarałam. xD W szystko idzie w dobrym kierunku. xD '- Walcz o nią Misiu - poradził Kurek. Chodziło mu o piłkę? o.O' -Mam nadzieje, że nie. No to czekam na nasępny. xDD
    Buźki ;* ~`Ikaa.

    OdpowiedzUsuń