piątek, 9 sierpnia 2013

6. "Trzynasty ♥, trening z siatkarzami, sprzątanko, walka Winiara i melanżowanie przy grochówce potem."

13 październik 2012, Rzeszów, mieszkanie Lilki i Gośki
muzyka (odsłuchujcie zawsze piosenkę w rozdziale,tworzy klimat)

Otworzyłam oczy i spojrzałam na budzik.
- 8:15 - wymamrotałam otulając się kołdrą, po czym przewróciłam się na drugi bok - JEZUS MARYJO! ZASPAŁAM!! - krzyknęłam podrywając się z łóżka i wybiegłam do łazienki. Po drodze zaliczyłam glebę potykając się o torbę treningową. W mgnieniu oka umyłam zęby, ubrałam się, chwyciłam torbę i wybiegłam z domu.
" by żyć musisz chwytać dzień
Wstań by biec, bo istnieć nie znaczy żyć
Weź się w garść, ten dzień jest twoim dniem
A wierzę, że będzie dla każdego z nas "
perspektywa Klaudii

Z pokoju Lilii dobiegł mnie przerażający krzyk, a konkretnie "JEZUS MARYJO! ZASPAŁAM!!". Nie dziwię się jej. Od rana jest na uczelni, po południu ma treningi, a do północy siedzi nad książkami. Do tego potrafi powtarzać materiał oglądając mecz siatkówki. Podzielna uwaga to coś czego jej zazdroszczę ; p 
Minęło 10 minut i tyle ją słyszałam, a raczej słyszeliśmy, bo z pewnością obudziła pół osiedla. Gośka już na uczelni, a panna Wyrwał ma trening. Kurczę, ale ona ma szczęście, że spotkała tego Kurka...
Rozmarzyłam się i z błogim uśmiechem na ustach zasnęłam.

powrót do perspektywy Lilki

 Znalazłam się przed domem i zastanawiałam co mam dalej zrobić. Gośki nie ma, więc mnie nie podwiezie. Nie wiem jak kursuje tu komunikacja miejska także nici. 
- Dacie radę? - spojrzałam na moje kochane trampki. - No, to lecimy - zaczęłam biec po ulicach Rzeszowa. Dobrze, że kondycję mam nie najgorszą. Pewnie musiałam wyglądać jak debil z tą wielką i ciężką torbą zasuwając sprintem. Nic co pojebane, nie jest mi obce.
Usłyszałam pisk opon, trąbienie samochodów i drzwi uchylające się od czarnego wozu. Właśnie wtargnęłam na przejście dla pieszych. 
- Przepraszam! - rzuciłam szybko i pobiegłam dalej. 
Do hali dotarłam zdyszana, z potarganymi włosami i otwartą torbą, z której prawie wypadły mi adidasy.
- Cześć dziewczyny! Zdążyłam? - zapytałam wchodząc do szatni, gdzie zastałam klubowe koleżanki gotowe do wyjścia na parkiet.
- Jeśli w 2 minuty zdążysz się przebrać .. to tak - uśmiechnęła się Anka.
Czym prędzej wcisnęłam się w strój treningowy i wyszłam na halę. Trening jak zwykle rozpoczął się rozgrzewką, a potem w parach ćwiczyłyśmy z piłką.
- Normalnie nie mogę uwierzyć, masakra - Anka była podjarana jak węgiel (Jastrzębski Węgiel xd)
- Ale o co chodzi? -zapytałam podbijając piłkę nad sobą.
- No tak! Przecież ty nie wiesz - puknęła się w czoło. - Zanim przybiegłaś trener Buszko powiedział, że na dzisiejszym treningu, będą siatkarze z Reprezentacji. W ramach jakiegoś tam projektu wiesz.. - machnęła ręką - poodbijamy z nimi piłkę, potrenujemy. W końcu jesteśmy drugim najmocniejszym uniwersyteckim klubem w kraju i podobno takie rzeczy są tu często organizowane.
Słuchałam jej jak zahipnotyzowana. 
- Nie dysz tak, bo powietrza zabraknie - powiedziałam w końcu i zabrałam się za ćwiczenie ataku.

Właśnie stanęłam na 9 metrze w celu przećwiczenia zagrywki. Uderzyłam piłkę z całej siły, która obiła się o ścianę..koło drzwi..przy wejściu na halę z drugiej szatni..z której właśnie wyszedł ktoś..ktoś mierzący ponad 2 metry wzrostu.
- BARTEK KUREK!! - krzyknęła jedna z dziewczyn siedzących na trybunach. Zeszło się trochę wiary, żeby popatrzeć na siatkarzy.
Siatkarz zmroził mnie wzrokiem, w którym można było dostrzec zaskoczenie. Oberwanie zagrywką ponad 100 km/h jest bolesne. Wziął piłkę w ręce, obrucił kilka razy i odrzucił w moją stronę. Niech nie myśli, że mu podziękuję. W końcu przed chwilą prawie go nie zabiłam ;D
Po wejściu naszej gwiazdy na hali pojawili się również Zbigniew Bartman, Krzysztof Ignaczak, Michał Winiarski, Michał Kubiak oraz Łukasz Żygadło. Towarzyszył im Andrea Anastasi.
- Uwaga! Zbiórka - zarządził Grzesiu. Nasz trener. Mówimy na niego tak zdrobniale, ponieważ tak nam się podoba na niego mówić xd - Nasi goście specjalni już dotarli jak widzicie. Podzielę was na dwie drużyny i zagracie sobie 3 sety. Wygrany udaje się po treningu na poczęstunek, a przegrany zwija sprzęt. Na poczęstunek też idzie..ale to jak skończy pracę - Grześ jak zwykle pozytywnie. Nie ma co -.-
Dostaliśmy jeszcze 10 minut na rozciągnięcie się. 
- Ja chyba cię skądś znam.. - zamyślił się Igła wpatrując się we mnie, gdy wykonywaliśmy obok siebie siatkarski płot.
- Miałam przyjemność przeprowadzić z panem wywiad - uśmiechnęłam się promiennie.
- A tak, tak. To tobie co chwila zawieszał się dyktafon - olśniło go. Co do dyktafonu skomentuję tradycyjnie = JA JEBIĘ. - I żaden pan. Mów mi Krzysiek, Igła.. jak tam wolisz - puścił do mnie oczko - A tobie jak na imię? - zapytał.
- Liliana jestem. Lila, Lilka.. jak tam wolisz - powtórzyłam jego słowa na co on się zaśmiał. Pogawędziłam jeszcze chwilkę z Krzyśkiem, a po chwili przywołał nas trener i rozdzielił na drużyny.
- Ania, Michał Kubiak, Bartosz Kurek, Karolina, Ignaczak i ..- tu na chwilę zawiesił wzrok na mnie i na Agacie.
- Idź przodem, pomszczę cię - wypchnęłam Agatę lekko do przodu.
- Agata, zapraszam - dokończył Buszko widząc wręcz wyrywającą się Agę. Czujecie tę ironię?
 Ja znalazłam się w składzie z Winiarem, Zibim, Ziomkiem, Martą i Wiktorią. Spoko.
- Atakująca? - zapytał Zbyszek, który prawie na mnie wlazł, kiedy stanęłam na swojej pozycji, czyli przy prawej antence. Zajęłam jego pozycję? Och, przykro mi.
- Ej, wiem że nie jestem zbyt wysoka, ale patrz pod nogi - zgromiłam go. - Atakująca, atakująca - potwierdziłam.
- No nic, wynoszę się na lewy atak w takim razie - uśmiechnął się sympatycznie. Dziwne. Spodziewałam się, że mnie zbeszta. Chyba nie będzie z nim problemów.
Zaczęliśmy grę. Chłopaki wcale nie traktowali nas łagodnie. Wika, która stała na przyjęciu razem z Winiarem skarżyła się, że za chwilę odpadną jej ręce po zagrywkach Kubiaka. 
Akcja przy stanie 16:18, gdzie przeciwnicy mają prowadzenie. Zagrywa Kurek, Winiar przyjmuje, Ziomek wystawia do Zibiego, ale on uderza w aut.
- Tak jakby to my dziewczyny też tu jesteśmy - wymamrotałam pod nosem z przekąsem. Nie spodziewałam się, że Łukasz to usłyszy. A jednak. Mrugnął do mnie na znak, że jednak nas zauważa. Wow to może wystawi w końcu do mnie piłkę? Heloł!
Znów zagrywa Kurek, tym razem na Wikę, lekko. Ona przyjmuje bez problemu, Ziomal wystawia na prawą antenkę i .. oł yeah! Wychujałam blok. Tzn. obiłam.
- Taką atakującą to ja chcę w męskiej Reprezentacji! - krzyknął Igła po zdobytym przeze mnie punkcie.
- Nie doczekanie twoje - odezwał się w zazdrosny Zibi.
Zagrywa Marta. Igła wyciąga tą piłkę, a Anka wystawia do Kury. On atakuje, a ja z Winiarem skaczę do bloku. Nic z tego, zahaczył o nasze palce. 
- No jaa - mruknęłam. Winiar szybko to wychwycił i poklepał mnie po ramieniu.
- Wysoko skaczesz. Jest dobrze - błękitne spojrzenie Michała wpłynęło na mnie tak energetyzująco, że przy naszej kontrze wbiłam gwoździa. Moja specjalność <like a boss>.
"Gdybym nie był sobą, gdybym w mojej bitwie miał kogoś -
Czy bym wtedy zwątpił i wciąż stał?"
Seta wygrała Igłowa drużyna. O kolejnych dwóch setach nie będę się rozpisywała.
Drugiego przerypaliśmy z powodu błędów w przyjęciu. W trzecim zmietli nas kompletnie. 
- Naprawdę? - spytała Wiktoria patrząc na trenera błagalnym wzrokiem. Już każdy wiedział co nas czeka. No ale co, zabieramy się na sprzątanie.
- Powodzenia Lila - pomachał mi przed wyjściem Igła.- Widzimy się na melanżu przy grochówce.
"Potrafimy kochać i marzyć
Dlatego wszyscy jesteśmy zwycięzcami..."
- Nie śpij, bo ci dziecko podrzucą - zwróciłam się do Bartmana, który z przymkniętymi oczami wyłożył się przy bandach.
- To tak na moment. Jeszcze 5 minut mamo - odpowiedział usadowiając się wygodniej.
- Nie ma mowy. Proszę zająć się porządkami - wrzuciłam piłki do wózka, który stał obok.
Bartman podniósł szanowne cztery litery i zabrał się do pracy tak jak reszta.
Siatkarze, którzy nie grzeszą wzrostem zwijali siatkę. My, dziewczyny, zajęłyśmy się lżejszą robotą, czyli sprzątaniem piłek, butelek po wodzie i ręczników.
- Czekaj.. nie, to nie tak. Ała, kurde! Zbychu weź.. - dobiegł mnie głos Winiara. Odwróciłam się i moim oczom ukazał się Michał splątany w siatkę. Dokładnie jego noga. Wybuchłam śmiechem, a że jest dość specyficzny...
- Masz śmiech jak hamujący pociąg - stwierdził Zbyszek. Nie przejęłam się jego uwagą, gdyż już po chwili reszta dziewczyn miała ubaw z Winiarskiego walczącego z siatką.
- To nie jest śmieszne - powtarzał Michał.

Uświadomiłam sobie, że mamy dziś 13 października ; O 13 jest moją szczęśliwą liczbą. Od dziś bardziej w to wierzę. Poznałam kilka osób z Reprezentacji. Niektórzy są mniej fajni, niektórzy bardziej.. Dziś jest mój dzień ♥ 
________________________________________________________
Siema ; *

Rozdział pisany pod wpływem leków także rano pewnie z mojej strony będzie wielki facepalm. Żeby nie było, że coś ćpię to są leki na infekcję nerek. xd
Fajnie, że przybywa czytelniczek. 
Dzisiaj kupiłam w końcu Giga Sport z plakatem Możdżona, fuck yeah.
I zmieniam kolor pokoju na pomarańczowy. Będzie w barwach Jastrzębskiego *.*

Pozdrowienia z dusznego pokoju
             Buziaki dla was ; *

like a Igła and Zibi XD





3 komentarze:

  1. Szukałam fajne opowiadanie do poczytania i przypadkowo natknęłam się na twoje. Na początku nie byłam co do niego przekonana, gdyż jest tu dość dużo Asseco (nie przepadam), ale w końcu się przemogłam i nie żałuję!! :D

    Opowiadanie jest genialne :D.
    Czekam na kolejne rozdziały i liczę, że będą tak ciekawe, zabawne i dobre jak dotychczas. :D.



    Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do siebie
    http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/
    + proszę informuj mnie o nowych :D. ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojej, jak miło < 3
    O Sovi nie będę się rozpisywała, bo szaleję za Jastrzębskim xd
    Stawiam na wątek Reprezentacji.

    Weszłam na twojego bloga i stwierdzam, że masz nową czytelniczkę, czyli mnie ; p

    OdpowiedzUsuń
  3. Aja tam kocham Resovię <3 miłość na zawsze xD I oczywiście woje opowiadanie

    OdpowiedzUsuń