wtorek, 27 sierpnia 2013

15. "Rosja, troskliwy Bartosz, Kocham Cię..., kuchenne rewolucje, Last Christmas".

22 listopad , Spała

Jak minął mi dzień? Dzień jak co dzień. Pobudka, śniadanie z nadpobudliwymi siatkarzami, trening, czas wolny, trening...
Zgodnie z umową o godzinie 16.45 udałam się do pokoju trenerów. 
- Witaj Lilka, proszę wejdź - Anastasi podszedł do mnie, kiedy nieśmiało otworzyłam drzwi. Usiadłam sobie na fotelu i czekałam, aż Andrea przyprowadzi kogoś, kto chciał ze mną rozmawiać. Po chwili drzwi otworzyły się, a do pokoju wszedł wysoki mężczyzna w średnim wieku.
- Dzień dobry - wstałam i przywitałam się po angielsku.
- Dzień dobry, miło mi cię poznać - uścisnął mi dłoń.
- Liliana, posłuchaj. To jest Riszat Giljazudtinow, trener Dinamo Kazań. Dinamo to klub rosyjski grający w Superlidze. Do sukcesów można zaliczyć Puchar Rosji 2011. Mistrzostwo Rosji 2011. Trener poprosił mnie, abym pozwolił mu się z tobą spotkać, ponieważ zauważył w tobie niezwykły potencjał. 

- Oczywiście słyszałam o dokonaniach tego klubu. I naprawdę cieszę się, że mogłam pana poznać, panie Riszat - uśmiechnęłam się szczerze.
- Hmm... - widziałam, że mężczyzna nie wie od czego ma zacząć, a chce mi coś powiedzieć - Patrzę na twoje poczynania w Spale i podoba mi się twoja gra. Zainteresowałem się twoją osobą i pozwoliłem sobie wypytać trochę trenera Anastasiego o ciebie. Wiem, że zaczęłaś trenować od 10 roku życia, będąc trzynastolatką zaczęłaś grać w polskim klubie i trwało to dopóki nie wyjechałaś do Rzeszowa, tak?
- Wszystko się zgadza - wzruszyłam ramionami.
- Dobrze, przejdźmy do sedna - pochylił się nade mną - Chciałbym zaproponować ci roczny kontrakt w Dinamo Kazań. Byłabyś pierwszą atakującą. Oczywiście musiałabyś przejść jeszcze testy na wytrzymałość fizyczną, ale patrząc na twoje umiejętności jedną nogą widzę cię już w klubie.
- Ja..Nie wiem co powiedzieć. Czy mogę zastanowić się, przemyśleć to? - poczułam jak uchodzi ze mnie powietrze. Taka propozycja. Nigdy bym nie pomyślała, że zajdę tak daleko.
- Oczywiście, że tak. Będę w Spale do jutrzejszego wieczoru. Masz czas. Ale proszę, przemyśl to dobrze, bo bardzo chciałbym, abyś pomogła nam zawalczyć o tytuł MR i Puchar Rosji w 2013. 
- Jak najszybciej dam panu znać - otworzyłam drzwi - I dziękuję - uśmiechnęłam się i opuściłam pomieszczenie.
Pobiegłam na stołówkę, gdzie siatkarze konsumowali kolację.
- Lila co ty taka inna jesteś? - zapytał Igła. Mojego rozkojarzenia nie dało się nie zauważyć. W końcu wsypałam do herbaty cztery łyżeczki cukru, pomyliłam kubki i napiłam się z tego należącego do Możdżona, a potem rozbierałam bułkę z szynką, serem, ogórkiem, papryką i pomidorem na czynniki pierwsze.
- No bo do Rosji chyba jadę - westchnęłam bawiąc się solniczką.
- GDZIE?! - Kurek zakrztusił się chlebem razowym.
- Dostałam propozycję z Dinamo Kazań. I nie wiem co mam robić... - położyłam się na stole.
- Jak to co? Ruszaj podbijać świat! - Żygadło, który od kilku sezonów bawi w Rosji zachęcił mnie do wyjazdu.
- Oszalałeś?! Wszędzie tylko nie do Rosji. Ona tam zginie - Kurek wytrzeszczył oczy.
- Od kiedy ty się o mnie tak martwisz Zawór, co? - podniosłam głowę.
- Od dziś - rzekł zupełnie poważnie Kurek. - Sezon w Rosji był najgorszym czasem w moim życiu. Zatrenujesz się na śmierć, w razie kontuzji 'radź sobie sam', zapłacą ci dużo, a potem wywalą na zbity pysk, gdy nie przywieziesz medalu, pucharu czy czegokolwiek - Bartosz zaczął bawić się kanapką i mówił już nieco spokojniej.
- Ja pierniczę, ale to taka ogromna szansa - podparłam głowę rękoma.  
- Zawsze warto zaryzykować. Jeśli nie spróbujesz będziesz żałowała - odezwał się Kubiak.
- Przecież większość z nas zaczynała w małych klubach, potem były wyjazdy podajże do Włoch, a po powrocie dzięki temu pojawiały się oferty z większych klubów - rzekł Zibi.
- Włochy to nie to samo co Rosja Zbyszek. Tym bardziej dla takiej młodej dziewczyny - powiedział Kurek.
- Dobrze mówiłem, że nas opuścisz - zasmucił się Igła.
- Przecież jeszcze nic nie postanowiłam - wstałam od stołu. - Muszę pomyśleć, przeanalizować wszystko - ruszyłam ku wyjściu. Co było najgorsze? Nie mogłam pogadać z Gośką. Ona ma teraz swoje sprawy na głowie. Jest już w Berlinie razem z Kamilem. Klaudia w Hiszpanii. Nie mogę porozmawiać z tatą. On by wiedział co zrobić. Postawić wszystko na jedną kartę i jechać, czy zostać i poświęcić się nauce. Niestety muszę samodzielnie podjąć decyzję. To moje życie i do mnie należy odpowiedzialność.
Wyszłam przed budynek i znów poczułam ten chłód. Krótki rękawek w połączeniu z listopadem to nie najlepsze rozwiązanie. Skuliłam się i podążyłam w kierunku altanki. Potrzebowałam na chwilę odciąć się od wszystkiego. A chłód nawet przestał mi dokuczać. Moje myśli były zaprzątnięte siatkówką. Usiadłam przy jednej z drewnianych ścianek altany. Analizowałam co będzie jeśli wyjadę. Szkoła, babcia..Wszystko zmieni się o 180 stopni. Minęło może 10 minut, kiedy dostrzegłam znajomą postać.
- Hej, nie przeszkadzam? - zapytał Kubi.
- No co ty, chodź tu - nakazałam mu usiąść obok.
- Załóż to, zimno jest - oddał mi swoją bluzę.
- Dzięki.
- Przyszedłem, bo pomyślałem sobie, że nie powinnaś być teraz sama. Ja i większość innych ludzi rozmawiali o takich rzeczach z rodziną, przyjaciółmi..Wiesz to twoja decyzja, ale czasem lepiej z kimś pogadać - w końcu na mnie spojrzał. Zauważyłam, że Michał jest bardzo nieśmiały i bardzo mnie to zaskoczyło. Zawsze miałam go za pewnego siebie faceta. Uważałam, że jest taki jak Zibi.
- Więc tak - zaczęłam. - Jeśli wyjadę moje życie będę musiała całkowicie podporządkować siatkówce. Zawale studia, kontakty z przyjaciółmi. Zostawię w kraju babcię, która jest jedyną bliską mi osobą z rodziny - wyliczałam. - Z drugiej strony spełnię swoje marzenia o graniu w zagranicznym klubie o byciu siatkarką - zawiesiłam się na moment - No właśnie Misiek, ja spełnię swoje marzenia - spojrzałam mu w oczy.
- To już chyba znasz odpowiedź - Michał nie odrywał ode mnie wzroku. Pokiwałam twierdząco głową.
- Już wiem co mam robić. Dzięki Misiek - cmoknęłam go w policzek szybko podnosząc się i pobiegłam do budynku. 

perspektywa Michała Kubiaka

Pocałowała mnie tak, jakby było to codziennością. Wstała i pobiegła do hotelu. Siedziałem tak jeszcze przez moment. 
Od pewnego czasu czułem się inaczej w jej towarzystwie. Nie wiem co mi jest, ale na pewno Lilka nie jest mi obojętna. 
Świetnie Kubiak, jeszcze przyznaj się przed sobą, że ci się podoba, albo broń Boże, zakochałeś się w niej. 
Szybko otrząsnąłem się z tych myśli. 

perspektywa Lilki

Jak opętana wpadłam do pokoju Anastasiego.
- Jadę. Jadę do Rosji. Zdecydowałam - powiedziałam na jednym wdechu.
- Spokojnie, oddychaj - Andrea podał mi szklankę wody.
- Postanowiłam podpisać kontrakt. Mój wybór jest pewny.
- W porządku. Przekażę tą informację trenerowi, a on skontaktuje się z tobą. Do Kazania wylatujesz w sierpniu, ponieważ rozgrywki zaczynają się na początku października. Powodzenia - uścisnął mi dłoń.
- Nie dziękuję - odwzajemniłam uścisk.
Po drodze na holu napotkałam siedzącego przy jednym ze stolików Kurka, który czytał książkę. Miałam ochotę minąć go bez słowa, ale ja lubię zatruwać mu życie.
- Siema - chciałam usiąść obok niego, a żeby to było możliwe zaczęłam go szturchać, aby się posunął.
- Co to atak zombie? Siedź po ludzku - Kurek za nic nie chciał zrobić mi miejsca.
- Przechodzę do Kazania - oznajmiłam już prawie się usadowiając.
- Co?! - Kurek gwałtownie się odwrócił przez co moje starania poszły na marne i wylądowałam na podłodze.
- Oko - zezłościłam się podnosząc z zimnej posadzki - Zdecydowałam się grać w Superlidze - powróciłam na miejsce.
- Żartujesz, prawda? - Bartosz pociągnął mnie za sznurek od bluzy.
- Uśmiałam się tyle, co na twoim pogrzebie - poprawiłam sznurki. Pewnie chciał mnie udusić.
- Dobra, posłuchaj mnie - odłożył na stolik książkę i spojrzał na mnie. - Wiem, że chcesz spróbować czegoś nowego. Rozumiem, że to dla ciebie szansa. Jesteś świetną siatkarką...
- Kurek, czy ty masz gorączkę - przyłożyłam mu rękę do czoła.
- Sam nie wierzę, że to mówię, ale przyznaję, że grać potrafisz.
- Mów dalej - zacieszyłam opierając się łokciem o blat.
- Chciałabyś - zironizował - Rozmawiamy poważnie - oburzył się.
- Jasne, sory - zrobiłam minę zbitego psa.
- No i ten... Nie możesz tam jechać, cholera - Kurek machnął książką.
- Aha. A teraz wyjdź i zamknij drzwi - zaśmiałam się.
- Chciałem dobrze - siatkarz westchnął i chciał się oddalić. Dopiero teraz zauważyłam, że on wcale nie żartuje.
- Bartek, czekaj - chwyciłam go za rękaw bluzy. Chłopak był silniejszy i nie zwrócił na to uwagi. - Przepraszam. Przepraszam, słyszysz? - podniosłam głos.
- Chodź - powiedział nie odwracając się i ruszył przed siebie.
- Ale gdzie? - spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Chodź - zawołał będąc już dość daleko przede mną. Ruszyłam za siatkarzem.
- Po co mnie tu przyprowadziłeś? - rozejrzałam się po pustej hali.
- Żeby cię zjeść - Kurek rzucił we mnie piłką.
- Ha ha, ale suchar - chwyciłam Mikasę i odrzuciłam do koszyka. Usiedliśmy pod bandami.
- W Rzeszowie dałaś się nam wszystkim zapamiętać. Nie tylko dlatego, że zachowujesz się uhm inaczej, ale przede wszystkim grałaś dobrą siatkówkę - zaczął Kurek.
- Inaczej? Dzięki kurde! - skrzyżowałam ręce.
- Dobra, cofam to. Zostańmy przy siatkówce. Po treningach zapytano nas o wrażenia, chciano abyśmy ocenili poziom gry itp.
- I co powiedzieliście?
- To co zwykle. Powiedzieliśmy, że jest przeciętnie, było miło, ale...
- Ale? - powtórzyłam.
- No właśnie, "ale". Dokładnie to powiedziałem tak: " Przeciętnie trenerze, przeciętnie było, ale..." i urwałem. Anastasi wymusił na mnie, abym dokończył. I pomimo mojej całej antypatii do ciebie powiedziałem, że była taka zawodniczka z numerem 13, na nazwisko ma Wyrwał i wyróżniała się spośród innych. Dodałem też, że obiłaś blok Nowakowskiego, miałaś genialną skuteczność w ataku i mimo tego, że masz tylko 170 twój wyskok jest zadowalający.
- O ja ciebie - ze zdziwienia opadła mi szczęka - Kurek, czy ty mnie pochwaliłeś?
- No. I dzięki temu tutaj jesteś. To znaczy sama sobie na to zapracowałaś, ale gdybym mu nie powiedział tego co powiedziałem to nie dałby znać o twoich wyczynach trenerowi Rzeszowskiego, a on rektorowi, który zgłosił cię do projektu. Po tym jak mu to powiedziałem od razu przekopał papiery w Rzeszowie i dowiedział się o twoich osiągnięciach, pogadał z twoimi wcześniejszymi trenerami - Bartek zaczął podrzucać piłkę - Zaczęło się o krótkiej wzmiance na twój temat, potem wyjazd do Spały, a teraz Rosja. Jak ci tam nie pójdzie to potem w Polsce będą patrzeć na przeszłość. Przez cały czas będą rozliczać cię z tego co było w Rosji - zauważyłam coś w rodzaju smutku i zawiści na jego twarzy - Zaufaj mi. Ja doskonale znam to uczucie. Teraz gram i żyję we Włoszech, ale do dziś się to za mną ciągnie. Ja się czuję za ciebie odpowiedzialny Lilka. - po ostatnim zdaniu wypowiedzianym przez Bartka popłynęły mi łzy. Przygryzłam wargę, aby nie pozwolić sobie na płacz. To dzięki niemu tutaj jestem. Może i grałam swoją najlepszą siatkówkę, ale to Kurek sprawił, że Anastasi mnie zauważył.
- Bartek, ja się boję - nie wytrzymałam już i pozwoliłam, aby łzy swobodnie spływały po moich policzkach. Zbyt dużo się tego nagromadziło.
- Wiem Lilka, wiem - niespodziewanie Kurek przytulił mnie. To była ostatnia rzecz o jaką mogłabym kiedykolwiek go podejrzewać.
- Wszystko dzieje się tak szybko. Cały czas czuję, że kogoś tracę. Najpierw rodzice, potem babcia, przyjaciółki, a teraz...
- Nic już nie mów - przytulił mnie jeszcze mocniej. Tego właśnie potrzebowałam. Nie lubię użalać się nad sobą. Chciałam tylko się wypłakać. Bez tłumaczenia "dlaczego", "przez kogo". Mój żałosny płacz trwał jeszcze około 5 minut.

- Nie, nie mogę tak. To nie w moim stylu. Wstawaj Kurek - oderwałam się od Bartka i pociągnęłam go za rękę. - Idziemy jeść drugą kolację.
- Nie ogarniam - Bartosz przewrócił oczami. Tuż przed drzwiami zatrzymałam się.
- A, Zawór i nie myśl sobie, że to, że wypłakałam ci się w rękaw oznacza, że cię już lubię - zaczęłam stukać go placem w klatę, aby uświadomić siatkarzowi wagę mych słów.
- Nie śmiałbym tak pomyśleć Wyrwał. Nadal mnie wkurzasz - zarzekł się.
- Fajnie - uśmiechnęłam się i pomaszerowaliśmy do pokoju Bartmana i Kubiaka z obmyślonym po drodze planem.

- Cud nad Wisłą! Kurek i Lilka się nie pozabijali będąc w jednym pomieszczeniu - Zibi podniósł się z łóżka, kiedy zaszczyciliśmy wizytą go i Michała.
- Chwilowe zawieszenie broni - usadowiłam się na łóżku obok Miśka, który sprawdzał coś w Internecie. - Słuchaj Misiu, mam taki plan. Ty ja i czipsy paprykowe - rozmarzyłam się.
- Kurek, co jej zrobiłeś? - Kubiak wychylił się zza komputera.
- Zawsze Kurek! Najlepiej zrzucić winę na mnie - Bartosz rozłożył się na dywanie bawiąc się komórką.
- Ogarnij pierdolnik - Michał nie zaszczycił Kury spojrzeniem wypowiadając te słowa beznamiętnym głosem i nadal wpatrywał się w ekran.
- Chcielibyście przejąć na moment kuchnię i zrobić coś do jedzenia? - podskoczyłam, aż Spalskie łóżko zaskrzypiało.
- Spoko. To ty idź zrób, a my tu poczekamy i nam przyniesiesz - Kubiak znów użył swego beznamiętnego tonu. 
- Szpinak w cieście żelatynowym opiekany na wodzie z brązowymi kroplami deszczu. Może być? - chciałam sprawdzić, czy on w ogóle mnie słucha.
- Yhym - mruknął i wystukał coś na klawiaturze. Wywróciłam oczami.
- KOCHAM CIĘ W CHUJ MOCNO - krzyknęłam mu do ucha.
- Czekaj, zaraz... - Kubiak nawet na moment nie oderwał wzroku od laptopa. Co Internet robi z człowiekiem.
- On na allegro siedzi, nie oderwiesz go - Zbyszek założył adidasy.
- Cholera, bateria padła - Michał zamknął z hukiem komputer.
- O łał. Idziemy gotować - ruszyliśmy w kierunku drzwi. - No idziesz? - ponaglił go Zibi.
- A, no pewnie - ożywił się Kubiak. 

Pani kucharka ma z nami prz-je-ba-ne. Miła z niej kobieta i pozwoliła nam przygotować sobie coś do jedzenia, ale widziałam ten jej strach w oczach, kiedy Zibi wziął do rąk plastikowy nożyk.
- Nie żebym nie wierzył w twoje możliwości Lilka, ale włoskie potrawy sobie odpuść - Kubiak wyrwał mi z rąk paczkę makaronu. Pewnie przypomniała mu się carbonara w Jastrzębiu. Do dziś na samą myśl mnie mdli.
- Spoko, rozumiem co masz na myśli - zaśmiałam się głośno.
- Zibi, wygląda na to, że nie jesteśmy wtajemniczeni - Kurek skarcił nas wzrokiem.
- Jestem zazdrosny - Bartman wygiął plastikowy nożyk.
- Ja na twoim miejscu pocięłabym się mydłem w płynie - zanurkowałam w zamrażalniku przekopując szuflady.
- A płyn Lucek może być? - Zbyszek nacisnął butelkę i na podłodze powstała zajebista kałuża. - Oj.
- Wytrzyj to, ktoś się może na tym zabić - Kubiak rzucił w przyjaciela szmatką.
- Nieee! - wydarłam się zamykając zamrażalnik i padając na kolana.
- Co zrobiłaś? - siatkarze zatrzymali na mnie wzrok.
- Otwieram pudełko z lodami a tam kurwa koperek!!! - tak, ten fakt strasznie mnie załamał.


- Opanuj się z tym krojeniem. Palce sobie upierdolisz - Kurek spojrzał na mnie przerażony, kiedy kroiłam jabłka do naszej sałatki owocowej. Przy okazji robiłam też 150 innych rzeczy. Śpiewałam piosenkę lecącą w radiu, bujałam się na boki, darłam się na Zbyszka, bo uwalił mnie jogurtem i biłam ścierą Kubiego, gdyż wyśmiał posiekane przeze mnie kiwi. Każdemu zdarza się czasem nie obrać skórki, nie? Bo mi tak.
- Chyba właśnie to zrobiłam - wypuściłam z rąk nóż - Krew? - zrobiłam się blada - Bartek, łap mnie.
- O fuck, ona na serio mdleje - Kurek chwycił mnie pod rękę i posadził na krześle.
- Weźcie to ode mnie! - krzyknęłam patrząc na skaleczony palec jednym okiem.
- Mam ci go całkiem ujebać? - Kubiak polał ranę wodą mineralną stojącą w dzbanku.
- Powódź kurwa - Zibi aż podskoczył, kiedy Misiek wylał prawie całą zawartość naczynia na jego buty.
- Plajstrem to zalepić - Bartosz zaczął rozglądać się w poszukiwaniu apteczki - Mam, mam plaster! - ucieszył się.
- To się pośpiesz, bo za moment zamienię się w wampira.
- Wody utlenionej tam nie ma? - Misiek zwrócił się do Kurczaka, który był w takim szoku, że wysypał całą zawartość apteczki na podłogę i przełykając głośno ślinę oznajmił, że nie ma.
- A na chuj mnie ten kaktus? Naklejaj - pokazałam Kubiemu środkowy palec.
- Dzięki, miło mi - zironizował opatrując skaleczenie.
- A pro po kaktusa! - Zibi znów przypomniał sobie historię z przeszłości. - Lilka z Kuczakiem się dogadują. To ja ci chyba kupię tego kaktusa. - powiedziałam kiedyś, że prędzej mi kaktus na czole wyrośnie niż dogadam się z Zaworem.
- No, fajnie - westchnęłam przyglądając się profesjonalnemu opatrunkowi.
- Wiem, dobry pomysł - zacieszył Zibi.
- "No, fajnie” u mnie oznacza „zamknij ryj” - zeskoczyłam z krzesła i klepnęłam Zbyszka w plecy.

Siedzieliśmy na podłodze w moim pokoju i objadaliśmy się naszym dziełem kulinarnym.
- Trochę kwaśne te jabłka - Kubiak przyjrzał się owocom na łyżce.
- No, bo to są śliwki - oświecił go Kurek.
- Ej, trzeba zorganizować jakąś imprezę pożegnalną dla Lilki - wpadł na pomysł Zibi.
- Ale ja jeszcze nie umieram - kopnęłam go w kolano.
- Jeszcze - podkreślił Kurek wymachując łyżką.
- Spierdalaj - machnęłam ręką. - Miło z twojej strony Zibi, ale myślę, że jeśli ulotnię się bez pożegnania będzie łatwiej.
- No co ty? Filmów nie oglądasz? - zdziwił się Michał. - Powinnaś rzucać się nam w ramiona, płakać i rozpaczać. Stanąć na pokładzie samolotu i pomachać nam chusteczką higieniczną ze łzami w oczach - Kubiak oparł się o Zbyszka i przedstawiał nam swoją wizję.
- Żyję wśród idiotów - ległam na dywan zakrywając się włosami. Ach, przyjaciele zjeby < 3
- Tak, to my - Zbyszek objął Michała ręką i oboje się wyszczerzyli.
- Muszę zadzwonić jeszcze do babci i jej powiedzieć. Wiecie co to będzie? - usiadłam po turecku - Nasza rozmowa będzie wyglądała mniej więcej tak: "Wyjeżdżam do Rosji grać w siatkówkę", "W co grać?!", "W siatkówkę", "W co?!", "W siatkówkę", "Jaką siatkówkę? Masz coś z okiem?", "To taki sport!" - znów opadłam na dywan uświadamiając sobie jak ciężko dotrzeć do mojej babci. Kocham ją, ale czasem trudno jej wytłumaczyć niektóre rzeczy. Przez 3 lata była przekonana, że gram w golfa. Spoko.
W odpowiedzi usłyszałam śmiech chłopaków.
- Jak Rosja to sporty zimowe - Kurek poruszał brwiami.
- Sporty zimowe w Rosji : picie wódki na rozgrzanie - Kubiak puścił Kurkowi oczko.
- A jak - Bartek chytrze się zaśmiał. Pewnie coś o tym wie. 


- Święta niedługo - zagaił Bartman , kiedy leżeliśmy objedzeni na podłodze.
- Nom. Tyle jedzenia - uśmiechnął się Kurczak.
- I prezenty - westchnął Zibi.
- Bez śniegu - powiedział sucho Kubiak.
- Misiek, ty zawsze potrafisz zepsuć klimat - zasmucił się Zbyszek.
- Ale Sylwester będzie - Michał zdołał wypowiedzieć w końcu jakieś pozytywne słowa.
- Co chciałabyś dostać na Boże Narodzenie? - zapytał Bartman.
- W liceum powiedziałabym, żeby matematyka wybuchła - powiedziałam przewracając się na brzuch. - Teraz powiem, żeby Kurek wybuchł - podparłam się łokciami i zaczęłam machać nogami.
- Ty, mądralo wredna. - szturchnął mnie Bartosz. - Nie powinnaś czasem pouczyć się przed sesją, bo coś wspominałaś?
- Wolę śpiewać "Last Christmas" niż uczyć się z historii - myślami byłam już przy barszczu z uszkami i pierogach.
Pogawędziliśmy jeszcze przez kilka minut o głupotach i siatkarze powędrowali do swoich pokoi. Prawie zasnęłam pod prysznicem. Leżąc już w łóżku ktoś wpadł do mojego pokoju.
- Jutro o 8.00 wyjazd do supermarketu na zakupy. Robię listę, piszesz się? - odwróciłam się i ujrzałam Igłą z kartką i długopisem w ręku.
- Co to za zakupy? - zapytałam śpiąca.
- W Biedronce. Co kilka dni organizują taki wyjazd i można sobie kupić podręczne rzeczy. Ciastka jakieś, picie... - wyjaśnił Krzysiek.
- Dobra. Weź mnie zapisz.
- Okey. Mam cię. Dobranoc - jak szybko się pojawił tak szybko zniknął.
- Tu nie afryka, drzwi się zamyka - wyczołgałam się z łóżka i przymknęłam drzwi. Wśliznęłam się pod kołdrę i w końcu mogłam pozwolić sobie na zasłużony odpoczynek.
______________________________________________________________

                                                    Hej ; *
29.08 - Serbia (2-3 sparingi)
6-8.09 - Płock - Memoriał Wagnera  
17.09 - Gdańsk - ME 
20.09 - pierwszy mecz z Turcją

zaczyna się *.*

http://impossible-its-true.blogspot.com
Czytam i polecam.


Niedługo powrót do szkoły. Niektórzy się cieszą. To tak wgl można? ; O

                              Lubicie tego pana? ;> Jak tak, to dobrze.
                     

5 komentarzy:

  1. haaha.;D Dzięki za udostępnienie.! U nas też dzisiaj pojawi się rozdzialik.! Ale to nie ważne.
    Tak jakoś mi się smutno zrobiło, że Lilka wyjeżdża... Ale.! To w sierpniu.! A teraz grudzień, czyli ona zdąży się zakochać w Kubiaczku, będą razem, a potem ona odwoła wyjazd, bo kocha go nad życie i ni8e chce opuszczać.! Wiem, że tak nie będzie, ale nie zabieraj mi tej pięknej myśli...;P
    Pozdrawiam~Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jak to nie ważne, ważne!
      hahaha, okej. Nie zrujnuję twojej wizji :D

      Usuń
  2. Kurdę nie wiem, ale tak mi się podoba ten Kurek tutaj coraz bardziej i on tak słodko się martwi, i opatruje rany i weź coś szybko pisz, bo nie wytrzymam.

    Serdecznie zapraszam na drugi rozdział czyli Kubiak zostaje postawiony w trudnej sytuacji, co zrobi ? A może uczucie jakie darzy Lilkę, to tylko fascynacja ? Dowiesz się w rozdziałach.

    ciszamoimswiatem.blogspot.com

    Pozdrawiam Anka

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurku ty opiekuńczy 'wujku dobra rada" -_- :D

    Kubi jaka podjarka po pocałunku w policzek :D :D


    Zgubiłam mój ulubiony fragment, więc będzie bez cytatu :/


    Och, oczywiście, że lubimy :D :D






    http://beenoughopowiadanie.blogspot.com/ zapraszam :D

    Pozdrawiam :D :D :* :* ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. świetnie jak zwykle po prostu kocham to opowiadanie:)
    Wiki

    OdpowiedzUsuń