czwartek, 8 sierpnia 2013

5 "Mecz na Podpromiu, rzuciłam czytanie, Bartosz kurek -.- , loveshit "

9 październik 2012, Rzeszów, park

Od tygodnia oficjalnie jestem atakującą Uniwersytetu Rzeszowskiego. Treningi mamy 2 razy w tygodniu. Dziewczyny miło mnie przyjęły i dogadujemy się. Na wychowanie fizyczne nie muszę już uczęszczać. 
Dzisiaj, w to niedzielne popołudnie wybrałam się z Gośką na spacer do parku. Ciepło ubrana maszerowałam alejką zbierając kolorowe liście.
-  Małgorzato, wybrałyśmy się tu dzisiaj, abym mogła oznajmić Ci wielce ważną rzecz - zaczęłam uroczyście.
- Brzmi tak, jakbyś miała na wesele prosić.
- Milcz jak do mnie mówisz..I nie przerywaj!
- Okey, okey.. - westchnęła moja przyjaciółka.
- Dnia 11 października na Hali Podpromie w Rzeszowie odbędzie się mecz Asseco Resovii Rzeszów, która zmierzy się ze Skrą Bełchatów. W ramach zajęć praktycznych studenci dziennikarstwa sportowego pierwszego roku będą mogli przeprowadzić wywiad ze wskazanym zawodnikiem obu drużyn - powiedziałam dumnie. - No, czyli ja wbijam tam za darmo, a dwie wejściówki daję tobie i Klaudii, która przyjeżdża jutro i idziemy na mecz. Fajnie, co?
- Pewnie, że fajnie. Muszę odpocząć od książek. A poza tym Klaudia umrze ze szczęścia. Fanka numer 1 tych całych Anatasijevigfhdkgfdkczów itp. - dziewczyna uśmiechnęła się. - Dziękuję!
- Nie dziękuj. Odrobisz w polu ! - już po chwili pożałowałam tych słów, bo znalazłam się w stercie liści. - Dziewczyno, co ty robisz? Pan od sprzątania pracuje w pocie chleba na kawałek czoła, a ty niszczysz jego pracę!
- Ciemno się robi. Wracajmy do domu mój osobisty zjarany Zbyszku - zarządziła Gośka pomagając wytaraskać mi się z liści.


10 październik, popołudnie, mieszkanie Lilki i Gośki

- Otwieram oczy i wita mnie muzeum wkurwień - powiedziałam wpatrując się w notatki. Już trzecią godzinę ślęczałam z Gośką nad książkami wkuwając materiał.
- Przedsiębiorca wykonujący działalność gospodarczą w zakresie wyrobu lub rozlewu napojów spirytusowych jest obowiązany spełniać..co spełniać? Nieee, nigdy tego nie zapamiętam - jęczała Gocha.
- Łoo, ciekawy temat widzę. "Przepisy regulujące wytwarzanie alkoholu i mówiące o jego szkodliwości" - wypowiedziałam na głos tytuł spoglądając na jej notatki. 
- Gdy przeczytałam o szkodliwości alkoholu, rzuciłam czytanie - wyszczerzyłam się.

           11 październik, hala Podpromie

Przez całą drogę na halę gadałam jak opętana, ale to normalne. Horror zaczął się, gdy już tam weszłyśmy. Klaudia z Gośką nie były w stanie przebić tego słowotoku.
Zazwyczaj bardzo dużo mówię. Nawijam, kiedy jestem zła, boję się czegoś, niecierpliwię się, jestem szczęśliwa, nudzę się...
- Ja muszę iść tam, obok kwadratu rezerwowych - wskazałam na miejsce, gdzie już zbierali się koledzy z roku. - Zobaczymy się po meczu, bawcie się dobrze.
Dziewczyny udały się na swoje miejsca, a ja dołączyłam do znajomych. Przyszłam ostatnia, a tłok był spory. Z trudem wcisnęłam się między Kamila i Marcina. Po kilku minutach pojawił się wykładowca 'komunikacji społecznej', dzięki któremu dziś tu jesteśmy.
- Lilka! Jesteś najbliżej wyjścia. Idź proszę do gabinetu masażysty i powiedz trenerowi Buszko, żeby już do nas dołączył. Pokaż im moja legitymację, wpuszczą cię - krzyknął wykładowca i  identyfikator profesora przewędrował przez kilkanaście rąk aż w końcu dotarł do mnie. Ruszyłam do gabinetu. Na Podpromiu odbywają się treningi Uniwersytetu, więc nie miałam problemu ze znalezieniem tego pomieszczenia. Na korytarzu pustka. Spoko. Nie muszę się nikomu tłumaczyć po co tu przyszłam ; p Zapukałam do drzwi z numerem 4 i weszłam do środka. Przeszłam przez niewielki pokoik i znalazłam się w kolejnym, nieco większym, pomieszczeniu. Podejrzewałam, że tam znajdę mój obiekt poszukiwań, ale niestety było pusto. Rozejrzałam się i wzruszyłam ramionami. Już miałam kierować się do wyjścia, gdy drzwi się otworzyły.
- O, dzień dobry. Pani zobaczy co z tym kolanem.. - powiedział wysoki chłopak.
- Yyy, słucham? - stanęłam jak wryta.
- Jeszcze czasem boli przy wyskoku - odpowiedział szatyn po czym usiadł na kozetce. - Nie ukrywam, że się śpieszę - dodał niemiło zniecierpliwiony moim nicnierobieniem. 
- Wie pan co, ja tu nie jestem od macania pańskiego kolana. Do widzenia - odparłam zdenerwowana zaistniałą sytuacją robiąc kilka kroków w przód.
- Tam są drzwi - chłopak spojrzał na mnie z politowaniem, gdyż obrałam zły kierunek.
-No, wiem - wyrzuciłam z siebie i czym prędzej powróciłam na halę.
Po drodze spotkałam trenera Grzesia, który prowadził konwersację z masażystą. Przekazałam wiadomość od profesora. A historię z gabinetu skomentowałam w myślach. Było to wielkie '' JA PIERDOLĘ ".
Mecz zakończył się wygraną drużyny z Rzeszowa. Kiedy nadszedł czas dla dziennikarzy dowiedziałam się, że zawodnikiem, z którym przeprowadzę wywiad będzie Krzysztof Ignaczak. Moja reakcja:


Rano ułożyłam w myślach kilka potencjalnych pytań, które miałam zadać. Teraz jechałam na spontanie, bo nie byłam w stanie sobie żadnego z nich przypomnieć.
Igła okazał się bardzo sympatycznym człowiekiem i miło sobie pogawędziliśmy. Rozmawiałam z nim jak z kumplem, a nie jak z moim idolem, którego tak bardzo podziwiam. Taka szczęśliwa czułam się też wtedy, gdy zdobyłam z Gedanią Wicemistrzostwo Polski juniorów. Ale o tym może innym razem...
Podziękowałam Igle za wywiad i jak na skrzydłach wyparowałam przed halę, gdzie już czekały na mnie przyjaciółki. Klaudia była trochę zawiedziona przegraną Skry, a ja spoglądając na nią przypomniałam sobie sytuację z tym bezczelnym kolesiem. Mój zajebisty humor poszedł w cholerę. 
- A co ty taka przygnębiona? Wywiad się nie udał? - zapytała Gośka wychodząc na przywitanie.
- Nieee, udał się. Nawet bardzo - uśmiechnęłam się delikatnie wpatrując gdzieś przed siebie. - Z Krzyśkiem Ignaczakiem rozmawiałam. Myślę, że mam dobry materiał - odrzekłam i zaczęłyśmy kierować się w stronę auta.
- No, Lilka. To ci się trafiło - zagwizdała Gosia wyjmując z torebki kluczyki.
- Co cię męczy? Ducha zobaczyłaś? - Klaudia doskonale widziała, że coś mnie gryzie. 
- Nie, ducha nie - otworzyłam drzwi od samochodu - Bartka Kurka - powiedziałam pakując się na tylne siedzenia.
- CO?! CO TY POWIEDZIAŁAŚ?! O BOŻE? ON TUTAJ?! - z racji tego, że Kurek jeszcze nie dawno był zawodnikiem Skry Bełchatów Klaudia wręcz go wielbiła. Facepalm.
- Sama nie wiem co on tu robi. Szukałam trenera w gabinecie fizjoterapeuty, a on wbija jak do siebie i każe mi swoje kolano miziać. No chłopcze puknij się w czajnik!
- Gośka włącz klimatyzację! - Klaudia osunęła się na fotelu. - To ty z nim rozmawiałaś?!!! 
Droga do domu minęła nam na moim narzekaniu na zachowanie pana Zawora (tak na niego teraz mówię. No co, już go nie lubię) oraz ekscytacjach Klaudii, która była gotowa mnie zabić za to, że nie była na moim miejscu. Nie ma czego zazdrościć dzieffczynko. Aż wstyd się przyznać, ale kiedyś to Kurek był moim największym idolem. Potrafiłam godzinami zamęczać tatę żeby włączył mi nagrany na płytę mecz Skry, aby popatrzeć na jego grę. W tamtym momencie nie obchodziło mnie to, że nie trawię tego klubu. Od początku mojej przygody z siatką kibicowałam Jastrzębskiemu. A Gośka od czasu do czasu spoglądała w lusterko z miną 'WTF? Kim jest Bartosz Kurek?'. Pozdrawiam. I teraz ktoś kto był moim autorytetem okazał się zupełnie inny niż sobie wyobrażałam. Chyba to mnie najbardziej zabolało. Tak, to mnie zabolało...

"I hate everything about you"

- Kamil przyjedzie na weekend. Ale się cieszę - Gocha rzuciła się na moje łóżko, kiedy Klaudia już spała w jej pokoju.
- Okey. Nie mam nic przeciwko - przekręciłam się na plecy. Byłam ledwie przytomna, ponieważ przez kilka godzin szykowałam mój materiał (czyt. wywiad) do zaprezentowania.
- Widzę, że ktoś tutaj przykłada się do nauki. Studentka idealna - zironizowała.
- Skończyłaś? To wyjdź i zamknij drzwi - wybełkotałam chowając twarz w poduszce.
- Dobranoc - blondynka opuściła mój pokój gasząc światło.
- Kamil na weekend? Łeee - powiedziałam cicho do siebie. - Jedno wielkie loveshit.

Ty tak znasz się na miłości, jak Boczek z Kiepskich na diecie - odezwał się głos w mojej głowie xd
 ___________________________________________________________

 
Hey ; D

3 razy tak! Lila poznała Krzyśka ; ) ... i Kurka, ale nie przypadli sobie do gustu xd
Wkrótce reszta siatkarzy pojawi się w opowiadaniu. 
Przyznam, że mam już ogólny zamysł na całokształt, ale znając mnie jeszcze 50 razy mi się odmieni. 

Łapcie bohaterów, którzy dziś się pojawili:

Zawór
Igła


 

3 komentarze:

  1. Ajajajajaj.!! No i mi się bardzo podoba.! Też nie przepadałam za Kurkiem, ale jakoś się pozmieniało.:)
    Obserwowałam tak sobie, i zauważyłam, że nie masz komentarzy.!!(chyba, że coś przeoczyłam.:D) Jestę pierwsza.!!Fuch yeea.!
    Więc... niech już się lepiej wszystko typowo siatkarskie zacznie, bo chce mieć co czytać.!
    Okeej, sie rozpisałam.:P
    Pozdrawiam, i (przy okazji- dobra reklama nie jest zła:)) zapraszam do mnie:
    http://impossible-its-true.blogspot.com/
    Pozdrawiam~Ann.:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki ; * Fajnie, że ci się podoba.

      Wbiłam na twojego bloga, ale mam jakis problem z komputerem i nie moge potwierdzić dodania komentarza. Wkrótce postaram się to naprawić. Przeczytałam rozdział i mnie wciągnęło także nadrabiam zaległości i czekam na dalsze części.

      Jeśli możesz informuj mnie o nowych wpisach tu na blogu ; )
      Pozdrawiam ; *

      Usuń
  2. Ale Bartka to ty szanuj... kurwo.
    I naucz się stawiać przecinki

    OdpowiedzUsuń