piątek, 23 sierpnia 2013

13. "Szlachta na tyle, klątwa Kurka, tajemniczy AA, odpały ze Zbychiałem, wredne dziewczyny".

                                                       19 listopad 2012, Rzeszów

Kocham moje łóżko, ono kocha mnie, a budzik nie jest tego w stanie zaakceptować. Przeraźliwy odgłos wybudził mnie z głębokiego snu. Godzina 05:25, świetnie. Pół przytomna runęłam z łóżka na twardą podłogę. To od razu mnie ocuciło. Wzięłam prysznic, wyprostowałam włosy, zrobiłam bardzo delikatny makijaż, ubrałam się i po cichu opuściłam mieszkanie. Udało mi się złapać autobus, więc pod halą byłam nieco wcześniej niż zakładałam. Dookoła ani żywej duszy. Usiadłam sobie na schodach i wdychałam orzeźwiające, poranne powietrze.
Po kilku minutach moim oczom ukazało się dwoje osobników. Ignaczak szedł tyłem i opowiadał Kubiakowi jakąś zabawną historię. Ten drugi pisał chyba esemesa i co chwilę upominał kolegę, aby uważał i szedł normalnie. Cicho się zaśmiałam.
- ...to ja mu mówię, panie co pan dajesz?! Co jest? - Igła zatrzymał się widząc, że Michał zrobił to samo i uśmiecha się patrząc przed siebie. Odwrócił się. - Nie wierzę! Lilka!
- Cześć, cześć - wstałam i wyciągnęłam ręce. Uścisnęliśmy się z Krzyśkiem.
- Co ty tu robisz? - zapytał libero. - Jedziesz z nami?
- Gratuluję! Wygrałeś Internet - zwróciłam się do Ignaczaka, a następnie przybiłam z Miśkiem piątkę i uścisnęliśmy się na przywitanie.
- Dlaczego nic nie powiedziałaś? - zapytał przyjmujący.

- Bo tak - dźgnęłam go w żebro - Dołączę do grupy, która będzie z wami trenować - pokazałam mu język. W oddali zauważyłam zbliżającego się Kurka. Już z daleka dało się usłyszeć jego radość na mój widok.
- Wszystko tylko nie ona - jego słowa spowodowały, że mając w zwyczaju schowałam się za Miśkowymi plecami.
- Lila wyjdziesz zza mnie?
- Michał, czy ty mi się właśnie oświadczyłeś? - spojrzałam na niego podejrzliwie.
- A jak myślisz? - posłał mi swój uśmiech. Razem z Igłą zatoczyliśmy się ze śmiechu.
- Hej Bartek, też się cieszę, że cię widzę - powiedziałam stojąc w bezpiecznej odległości. Z nim to nigdy nie wiadomo.
- FUCKtycznie - Kurek włożył słuchawki do uszu i odciął się od naszego towarzystwa. Na horyzoncie pojawiła się reszta Reprezentacji. Zbyszek od razu wyhaczył mnie wzrokiem i po przywitaniu i kolejnym wytłumaczeniu się 'co ja tutaj robię ' poznałam resztę chłopaków. Nowakowski jadł batona Marsa. Już go lubię. A może ma więcej, omnomnom ; >
Siatkarze zaczęli okupować autokar. Pozwoliłam, aby oni pierwsi pozajmowali miejsca i weszłam ostatnia. Nie wiem jak to u nich wszystko funkcjonuje, nie chciałam się wpychać. Rozejrzałam się poszukując miejscówki.
- Lilka chodź tu na tył. Tu jeszcze trochę spejsa jest - zawołał Zibi. Zaczęłam przeciskać się w jego stronę.
- Tylko uważaj, bo trochę tu dark - ostrzegł Igła.
- Nie boisz się? ^^ - Kurek poruszał brwiami i ściągnął plecak leżący na siedzeniu. Usiadłam obok niego.
- Nie dam wam zrobić jej krzywdy wy debile - zgromił ich Krzysiek uderzając Kurka w łeb. Szlachta siedzi na tyle. A konkretnie na samym tyle siedział Igła ze Zbyszkiem. Po prawej stronie przed nimi ja z Bartkiem (kołek zajął miejsce przy szybie -.-), po lewej Kubiak z Winiarem. Dowiedziałam się, że Kurek usiadł ze mną dlatego, bo chłopaki namówili go obiecując, że "będą śmiechy i niezła jazda". Przemilczmy. Kuraś szukał czegoś w plecaku, a po chwili wyjął z niego książkę.
- Czytasz Harrego? - Jak wielkie było moje zdziwienie, kiedy zauważyłam, że to jedna z moich ulubionych książek.
- Tak, lubię go. I co z tego? - siatkarz przewrócił kilka stron.
- Lubisz Harrego Pottera? ; O Nie możesz go lubić, bo ja go lubię - gwałtownie odwróciłam się w jego stronę.
- I don't want to live on this planet anymore. A wiesz, że Syrjusz Snejp jest książem półkrwi?
 - You don't say? A myślałam, że księciem. Bo, że książem to nie wiedziałam - zironizowałam.
- Nie ucz ognia parzyć - odciął się Kurek i zagłębił w lekturze.
No to nudno mi, no. Na szczęście nie potrwało to długo. DJ Winiar zapodał nutę.
"W tle muzyczka cicho gra
Obok Ciebie siedzę ja
Ach ochotę mam na psotę
Lubię, kiedy śmiejesz się
Lubię jak uwodzisz mnie
Prowokujesz, dręczysz, męczysz" - śpiewałam trzymając się ze Zbychem za ręce.
"Mówisz tak, potem nie
W końcu weź zdecyduj się
Zawsze coś, zawsze ktoś
Oj tam oj tam!!!" - w nasze ślady poszedł cały tył na czele z Igłą, który wydzierał się najgłośniej. Po naszym "Festiwalu Piosenki Wiejskiej" jak nazwał to Dziku namówiliśmy Winiara do opowiadania kawałów.
-Na lekcji pani nauczycielka kazała wszystkim uczniom powiedzieć jakiego zwierzaka mają w domu - zaczął siatkarz, a my słuchaliśmy w skupieniu - Doszło do Jasia, nauczycielka spytała: Jasiu jakie masz zwierzątko w domu ? A Jaś na to: Kurczaka w zamrażalniku - wybuchnęliśmy śmiechem, a nawet nasz Kurczak był łaskaw się uśmiechnąć.
- Dawaj jeszcze jeden! - zachęcił go Zibi.
- Nie, nie znam już fajnych.
- To ja mam! - siatkarze przenieśli na mnie wzrok. - Jak nazywa się film, w którym rudy ścina się na łyso? Oszukać przeznaczenie. - Kurek tak się uśmiał, że aż się popłakał. Od razu na myśl przyszedł mu jego przyjaciel, Jarski.
Igła oznajmił, że chcą przyjąć mnie do swojej paczki, ale najpierw muszą się o mnie dowiedzieć kilku rzeczy i ochrzcić. Czuję się jak na kolonii.
- Pytanie numer raz! - Zibi podniósł rękę w górę.
- Mówi się jeden - Kubiak poprawił siatkarza. 
- Raz. W sporcie jest raz, dwa, trzy... - upierał się atakujący.
- A mówisz jedenaście, czy raznaście? - odwróciłam się do Zibiego.
- Dobra, cicho - Bartman machnął ręką - Jak nazywają się twoi najlepsi koledzy? - Zibi geniusz.
- Bartosz Kurek!! - podskoczyłam na siedzeniu unosząc ręce w górę. Chłopaki zaśmiali się, a Kuraś trzepnął mnie lekko książką. - A reszta to wyyy - przedłużyłam pokazując dłonią na otaczających mnie siatkarzy.
- Ja kolejne, ja - Ignaczak jak zwykle wyrywny - Znienawidzony sportowiec? -
Jak zareagowałam?
- BARTOSZ KUREK! - wydarłam się jeszcze głośniej, co skutkowało również głośniejszym śmiechem siatkarzy. Kurek puścił to mimo uszu.
- Dobra, to teraz ja - Bartosz oderwał się od lektury - Ulubiony sportowiec?
- Krzysztof Ignaczak - powiedziałam dumnie i na 100% poważnie.
- Awww. Przecie to me dziecko jest *.* - libero szeroko się uśmiechnął, a w jego oczach pojawiły się iskierki. Przybiliśmy żółwika.
- Misiek tera ty - Zbigniew zwrócił się do przyjaciela.
- Mówi się teraz głąbie - eh, te błędy językowe Zbyszka. - Czekaj, bo pomyśleć muszę.
- Uhuhu. Coś nowego - zaśmiał się Kurek, który już na całego brał udział w naszej zabawie. Dostał w łeb od mojego Zbysia :D
- Jakiego języka obcego się uczysz? - zapytał przyjmujący.
- Inglisza und italiano - odparłam.
- *Si parla italiano? (*mówisz po włosku?) - zarzucił po włosku Kubiak.
- *Ja, natürlich (*tak oczywiście) - wyszczerzyłam się szprechając.
- *I na russkom yazyke? (*a po rosyjsku?) - wtrącił Kurek.
- *Tozhe (*też) - haha, Bartoszowi się nie powiodło.
- *Very impressive (*bardzo imponujące) - Igłowy akcent zwala z nóg xd
- Jak was tak słucham to dostaję skrętu mózgu - przemówił w ojczystym języku Winiarski.
- Szajsen. I'm sorry - włożyłam słuchawki do uszu, aby na moment odpocząć od całego zgiełku. Trochę sobie przysnęłam.


- Zbyszek robiłeś tą fotkę stacjonarnym? - wyrwał mnie ze snu przyciszony głos Kurasia. - Daj mi, ja to zrobię. - otworzyłam oczy i ujrzałam przed sobą Bartka z aparatem Igły w rękach. - No i już po jabłkach - zajęczał zrezygnowany.
- Jebie cię w dekiel? Robiłeś mi fotki na spaniu? - obdarzyłam go morderczym spojrzeniem.
- Nie - uśmiechnął się niewinnie - To Zbyszek - przekazał szybko aparat koledze, a uśmiech nadal nie schodził z jego twarzy.
- Ale to sprzęt Igły - Bartman szybko odrzucił przedmiot Ignaczakowi.
- No to co. To Kubiego pomysł - Krzysiek zrobił niewinną minę. Wychyliłam się do Miśka. On przykrył się bluzą i udawał, że go nie ma.
- Kubiak, ty lodówko. Zginiesz marnie - wymierzyłam w niego palcem.
- To miała być zemsta za słocię w Jastrzębiu - bronił się, nadal nie wyłaniając zza bluzy.
- Hahaha, jaka słodziaśna - Ignaczak rozczulił się do aparatu. - Zostawimy na pamiątkę.
- Świat jest przeciwko mnie. This is kurwa soł sad - ukradłam Kurkowi książkę i zaczęłam czytać.
Po dwóch godzinach jazdy zaczęliśmy robić się głodni.
- Mam pomysł - ucieszył się Ignaczak.
- Już się boję - odezwał się Bartman.
- Pójdziemy żulić do przodu - olśnił nas Krzysiek.
- Ja proponuję, żeby to Lilka poszła - oznajmił Kurek.
- O, to będzie ten, chrzest - Winiar poparł pomysł Bartosza.
- Chyba nie mówicie poważnie? - spojrzałam na nich przerażona.
- Ja jestem głodny i mówię bardzo poważnie - utwierdził mnie w swych przekonaniach Kuraś.
- Więc zjedz snickersa, bo za bardzo gwiazdorzysz -  szturchnęłam go łokciem.
- Idź go załatw. Cichy się podzieli - wyszczerzył się.
- A właśnie, że pójdę! - wstałam i pewnym krokiem ruszyłam w stronę Piotrka. - Hej, masz bułkę na zbyciu? Bartosz mówi, że pewnie ty go poratujesz, bo on nie ma tyle pieniędzy i w ogóle taki biedny chłopak z niego... - Nowakowski zaśmiał się, ponieważ wyczuł, że moja wizyta jest jakimś zakładem.
- Proszę. Jak dla biednego Bartosza to zawsze - podał mi pieczywo, podkreślając słowo "biednego".
Będąc już z powrotem na tyłach rzuciłam w Kurka bułką.
- Mniam, z czym? - zapytał rozpakowując posiłek.
- Z gruzem - odparłam. - Smacznego życzy firma "Udław się" - posłałam mu mój najpiękniejszy uśmiech.
- Kurek podziel się sztruclu! - Zibi zaczął szarpać na rękaw kumpla.
- Nie, bo mama mi nie pozwoliła - odparł Kurek gryząc pomidora.
- A cukierki truskawkowo-mleczne lubicie? - wyjęłam z torby paczkę słodkości.
- Jak nie jak tak - Igła wyrwał mi cukierki. Fajnie, że zjadłam aż jednego, bo potem paczka powędrowała gdzieś na przód przez cały autokar i te wszystkożerne potworki wszystko opędzlowały.
- Robią mi przemoc ! - krzyknęłam, kiedy poczułam, że ktoś szarpie moją nogę.
- Jesteśmy już w Spale. Wyłaź - Kurek niemal wypchnął mnie z siedzenia. Po opuszczeniu autokaru podreptałam za gromadą wielkoludów. Ta śmieszna pani w recepcji rozdała nam klucze do pokoi, a Andrea oznajmił, że mamy godzinę dla siebie, a potem mamy udać się na stołówkę. W końcu poznam ludzi, z którymi będę trenowała.
Stanęłam przed drzwiami pokoju nr 6. Klątwa Kurka nadal ciąży. Uderzyłam się w czoło.
- Nie bij się po głowie - obok mnie pojawił się Cichy Pit.
- Sprawdza, czy ma mózg - dodał Kurek wpychając się szybko do pokoju obok.
- Jesteście moimi sąsiadami?
- Dokładnie. Jakby coś się działo wal w ścianę - Piotrek podążył za Zaworem.
Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Szału nie ma, dupy nie urywa. Wtem do pomieszczenia wtoczył się ktoś z kamerką. Zupełnie bez pukania, jak do siebie.
- Igła weź wyjdź - mruknęłam. Ignaczak jednak nie miał zamiaru sobie przerywać.
- A tutaj jak państwo widzą mamy kibel. Skromniutko. O, nasza nowa koleżanka. Lilka przywitaj się z państwem.
- Dzjeń topry - skinęłam głową i uciekłam z kadru.
- Ten, no, za godzinkę na dół przyjdź - rzucił Igła na odchodne i pomaszerował dalej.
Wypakowałam swoje rzeczy, uczesałam się w luźny kok i przebrałam się w ubranie leżące na krześle. Swoją drogą spodenki wyglądają jak męskie. Koszulki zamiast napisu 'Polska' znajdującego się na plechach miały nadruk "Young Talents Project". Drugi raz tego dnia do mojego pokoju wtargnął znienacka pewien gość. Był to sam Andrea Anastasi. (dialog odbywa się w języku angielskim, ale nie chcę robić skrętów mózgu)
- Lilka - śmiesznie zaakcentował moje imię - Zauważyłem, że lubisz ciężko pracować. Nigdy nie narzekasz, starasz się wykonywać ćwiczenia jak najlepiej - usiadł na krześle naprzeciwko mnie.
- Kocham grać, kocham siatkówkę. Poświęcam się temu sportowi w całości, a treningi to sama przyjemność. Nawet kiedy wracam zmęczona to na drugi dzień jestem gotowa dać z siebie jeszcze więcej niż poprzednim razem - opowiadając o tym pięknym sporcie cały czas się uśmiechałam.
- Jesteś gotowa na trochę cięższą pracę niż reszta osób z projektu, która tu przyjechała? - trener spojrzał mi w oczy.
- A na czym konkretnie miałoby to polegać? - zapytałam zbita z tropu.
- Powtórzę jeszcze raz. Jesteś gotowa? - znów przeszył mnie wzrokiem. Poczułam dreszcz przechodzący po moim ciele. Znów poczułam te emocje, które towarzyszyły w meczu o Wicemistrzostwo Polski. Było tak, jakby AA dawał mi cenne wskazówki przed ostatnią piłką meczową.
- Jestem - ogarnęłam się w końcu i powiedziałam to bardzo pewnie.
- To dobrze. To bardzo dobrze - odparł z miną myśliciela i opuścił pomieszczenie.
Posiedziałam tak jeszcze przez moment. Następnie wyciągnęłam zdjęcie mojego taty z portfela. Przyjrzałam mu się uśmiechając.
- Nie wiem co mnie czeka, ale ty wiesz, że zawsze jestem gotowa walczyć. Ty mnie tego nauczyłeś.
Mój telefon zapiszczał i odczytałam wiadomość od Zibiego.
"Przyjdź do pokoju nr 125. Wiem, że to daleko od ciebie i bd musiała jechać windą, a tego się boisz, więc idź schodami."
Odpisałam.
"Dobry chłopak z ciebie tylko szkoda żeś głupi. Nie chce mi się, daleko mam : )"
Odpisał:
"Nie wiem o co chodzi, ale Misiek mówi, że ma jedzenie."
Odpisałam w ekspresowym tempie:
"Zara będę"
Miałam zamiar zapukać, ale będę stosować się do tutejszych obyczajów. 

- Siemanko. No to gdzie to jedzonko? - weszłam do chłopaków rozglądając się po pokoju. Rzuciłam się na jedno z łóżek.
- Proszę - Kubiak ułożył się obok i podał mi wafelka.
- A teraz mówcie czego chcecie - odwinęłam szczelnie zapakowaną Princesse. Szału można dostać tak to obklejają.
- Nudzi nam się, chcieliśmy pogadać - Zibi zaczął przebierać koszulkę.
- Aaa! +18 - zakryłam oczy dłonią. Bartman zaczął śpiewać:
,,I'm to sexy for my shirt
To sexy for my shirt
So sexy - it hurts"

- Chyba straciłam wzrok - spojrzałam na Michała przez palce.
- Dawaj szybko. Robimy reanimację. 30 na 2 - zaczęłam wydurniać się z Miśkiem i gilgotać. Skończyło się na tym, że jebłam z łożka. Już drugi raz w dniu dzisiejszym.
- Jak tam? Żyjesz? - Kubiak wychylił się.
- Spokojnie. Jestem już na to uodporniona - usiadłam na dywanie. - Macie karty? ^^
- A potrafisz grać? ^^ - Bartman nie wie z kim rozmawia.
- Masz doczynienia z miszczem pokera. Tylko kasy nie mam, ale to się jakoś załatwi.
Kolejne 30 minut minęło nam na grze. Przyznam, że z chłopakami łatwo nie było. Ale dobry przeciwnik, to ciekawa gra. Nim się zorientowaliśmy już musieliśmy iść na stołówkę. 
- Proszę was, chodźmy schodami - ubłagałam chłopaków, abyśmy wybrali tą drogę. Boję się zamkniętych przestrzeni, a w szczególności windy. Weszliśmy do wskazanego wcześniej pomieszczenia. Spostrzegłam trójkę dziewczyn siedzących przy jednym stoliku, które miały na sobie identyczne koszulki jak moja. Pewnie też są tutaj, aby trenować z siatkarzami. W końcu sali siedziało ośmiu chłopaków. Pomyślałam, aby iść się przywitać, ale zostałam tylko obdarzona wrogim spojrzeniem przez jedną z nich. Po jej zachowaniu domyśliłam się, że jest z tych, które uważają się za nie wiadomo kogo. Usiadłam z siatkarzami.
- Kto cię tak skrzywdził?! - Kurek utkwił wzrok w mojej fryzurze.
- Michał. Zrzucił mnie z dywanu na podłogę - poprawiłam moje nieogarnięte włosy.
Zaczęliśmy posiłek.  
- To kiedy robimy grilla? - Zibi upił łyk soku pomarańczowego.
- Możemy nawet jutro. Tylko, że nie bardzo mamy jak kupić jedzenie, napoje... - skrzywił się Kubiak odrywając się od posiłku.
- Nie możemy zbajerować tej kucharki? - wskazałam na sympatycznie wyglądającą panią krzątającą się przy barze. - Zibi wykorzysta swój urok osobisty, Igła zagada i wiecie..noc jest nasza ^^
- Mam genialne dziecko - uśmiechnął się Krzyś.
 
Po bardzo lekkiej przekąsce zarządzono udanie się na halę. Pierwszy trening z grupą i siatkarzami. Stołówkę opuściłam w towarzystwie chłopaków. Zabrałam torbę z pokoju i ruszyłam w stronę szatni. W połowie drogi zorientowałam się, że nie mam komórki. Pewnie zostawiłam ją na stole, kiedy jedliśmy.
- Cholera - szybko zawróciłam i pobiegłam w stronę stołówki. Miałam już wejść do środka, gdy usłyszałam głosy dziewczyn, które wcale nie zwracały uwagi na chłopaków z grupy i w najlepsze plotkowały. Przystanęłam.

- Jak ona właściwie się nazywa? - spytała blondynka, najwyższa z nich.
- Wyrwał. Liliana Wyrwał. Podobno jest dobra - odpowiedziała obojętnie brunetka.
- Dobra? - zaśmiała się blondynka, która wcześniej zgromiła mnie wzrokiem. - To się jeszcze okaże.
- Marta, ale chłopaki mówili, że to Wicemistrzyni Polski. To o czymś świadczy - odparła brunetka.
- Mówili też, że jest ładna, słodka i chyba sympatyczna - prze drzeźniła kogoś Marta.
- Obserwowałam ją na meczu z Rzeszowskim. Faceci lgnęli do niej jak pszczoły do miodu - skrzywiła się niska szatynka. - Tutaj nie jest inaczej. Buja się z siatkarzami, a jak tylko przekroczyła próg to chłopaki od razu zaczęli się za nią oglądać.
- Nawet nie zwróciła na nich uwagi. Przecież gapiłyśmy się na nią i ewidentnie ich olała - stwierdziła brunetka wzruszając ramionami.
- Właśnie. I wiecie co? Ona nawet się nie stara, a faceci uganiają się za nią. Zawsze wybierają ją - szepnęła szatynka.
- Skąd ty tyle o niej wiesz? - zadrwiła blondynka.
- Grałyśmy rok w jednym klubie. W Gdańsku - szatynka zmrużyła oczy. - Wykiwała pierwszą atakującą i zajęła jej miejsce. Cwaniara - zaśmiała się. - Prawda jest taka, że była faworyzowana, bo nie ma starych. Matka ją zostawiła, a ojciec się wykończył.
- Dzień dobroci dla zwierząt się skończył moje drogie - blondynka uśmiechnęła się.


Słyszałam każde słowo. Nie ukrywam, zabolało. Zupełnie zapomniałam, że przyszłam tam w celu odebrania komórki. Ciągle miałam w głowie słowa tej szatynki - Ewki: "
Prawda jest taka, że była faworyzowana, bo nie ma starych. Matka ją zostawiła, a ojciec się wykończył". Już wiem skąd ją znam. Była przez sezon libero w Gedanii, ale nie sprawdziła się. Tak naprawdę to toczyła ze wszystkimi wojny i to też miało wpływ na nieprzedłużenie kontraktu.
Stałam tak nieruchomo, a moje oczy zwilgotniały od łez. Czułam, że muszę jak najszybciej się oddalić. Zakryłam usta dłonią, aby powstrzymać się od płaczu. Gwałtownie się odwróciłam i zderzyłam się z czyimś ciałem. Podniosłam wzrok i ujrzałam Kurka. Genialnie. Wyminęłam go i pośpiesznie opuściłam budynek. Musiałam odetchnąć.


 "Oh it tears me up
I tried to hold on but it's hurts too much
I tried to forgive but it's not enough
To make it all okey"
____________________________________________________________
Hej ; *
Dziś 13 post! Moja ulubiona liczba ♥ 
Chamstwo w państwie ze strony dziewczyn. Ale spokojnie, Lila się jeszcze z nimi rozprawi ; >
Tak dla przybliżenia  wyobrażenia pokoi specjalnie dla Was Spała Cribs XD 
 
God, taka nuda, że oglądam od nowa Pamiętniki Wampirów, albo żużel. I tak w kółko. Ale chociaż mam czas na pisanie, bo w roku szkolnym będę dodawać rzadziej niż teraz. Nauka, treningi - rozumiecie ; )  
Fajnie, gdyby pozostałe czytelniczki się ujawniły. Bo posty mają podobną liczbę wyświetleń, a komentują tylko te dziewczyny co zawsze, które serdecznie pozdrawiam ♥
Dzięki waszym uwagom i ocenom wiem co mogłabym zmienić, jak pisać. Jakby coś wam się nie podobało to ja się nie obrażę ; p konstruktywna krytyka zawsze spoko. 
FV.

8 komentarzy:

  1. Ach, dziękuję, dziękuję.:) Krytyka, powiadasz.?
    Okej, to ja się pobawię w panią krytyk: Chcę częściej rozdziały, ma być więcej Kubiaka i w ogóle... A tak serio, to to sb wymyśliłam, bo nie mam żadnych uwag.! ;p
    Trzy razy tak, poproszę następny ;D
    No właśnie, Ikaa nie napisała jeszcze do Ciebie, dlatego tutaj powiem Ci, o co chodzi.Chciałybyśmy zawrzeć z tobą współpracę, a mianowicie: masz 1200 wejść, a my mamy prawie 3000, dlatego pomyślałyśmy, że mogłybyśmy polecać Twój blog. Oczywiście na naszym blogu, na Twitterze... Pod każdy rozdziałem pojawiałby się link. Co ty na to.? My pomogłybyśmy Tobie, Ty nam. Zero haczyków itp. Taka tam blogerska pomoc, po prostu uważamy, że Twój blog jest znakomity i zasługuje na większą "publiczność".
    Mam nadzieję, że to przemyślisz
    Pozdrawiam ~Ann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okey. Uwielbiam waszego bloga, więc z przyjemnością wchodzę w to :D
      Czyli pod kolejnym postem wstawiam link do waszego opowiadania.
      Pozdrawiam, FV ; *

      Usuń
  2. rozdział genialny ;) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże ale się uśmiałam, prawie piszczałam.
    kurdę te dziewczyny są do odstrzelenia. Już niebawem. Mam nadzieje że Kureczek podtrzyma na duchu biedną Lilkę.


    Zapraszam na pierwszy rozdział o zwariowanym Kubiaku i cichej Lilce pod tytułem 'Chce być szczęśliwa'
    ciszamoimswiatem.blogspot.com

    Pozdrawiam Annie

    OdpowiedzUsuń
  4. "Nie wiem o co chodzi, ale Misiek mówi, że ma jedzenie." :D :D ♥


    Lilijanna da se radę z laskami :D Lepiej, ze wpadła na Kurka a nie ma Zbycha :D
    Czekam na rozwinięcie akcji, pozdrawiam :D.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wybacz dopiero wpadałam na twojego bloga i postaram sie nadrobić wszystko :)

    Zapraszam do mnie na http://historie-via-lactea.blogspot.com/2013/08/cierpienie-pierwsze.html oraz http://tydzienwrzesnia.blogspot.com/2013/08/prolog.html . Było by miło jak byś zostawiła opinie :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Już drugi raz z rzedu zadaje Ci pytanie które cały czas chodzi mi po głowie a mianowicie ,,Kiedy będzie następny rozdział?" Opowiadanie jak zwykle świetne. Pozdrawiam Wiki:)

    OdpowiedzUsuń